Wszystko to czego nie wiedziałeś, a bałeś się zapytać.
- Co oznaczają słowa: „kon”, „org”, „ident”?
- Co to jest gra terenowa?
- Co to jest konwent?
- Co to jest prelekcja?
- Co to są warsztaty?
- Co zabrać na konwent?
- Czy niepełnoletni mogą jeździć na konwenty?
- Gdzie odbywają się konwenty?
- Ile dni trwa konwent?
- Ile kosztuje konwent, czyli ile przygotować kasy?
- Jak na konwencie zapisać się na LARPa?
- Jak zapisać się na konwent?
- System karteczkowy, a co to?
- Twórca programu – któż to taki?
Co oznaczają słowa: „kon”, „org”, „ident”
To najczęściej skróty zwykłych słów
kon = konwent
org = organizator
ident = identyfikator
Puszkin
(tekst na podstawie gry terenowej rozgrywanej na Flambergu – aut. Nurglitch)
Gra terenowa to jedna wielka gra, rozpisana na blisko dwie setki osób. Jak w grach fabularnych występuje tu podział na graczy i bohaterów niezależnych, nie ma jednego Mistrza Gry. Scenariusz jest bardzo płynny i równoległy, nieliniowy. Koordynatorzy czuwają nad przebiegiem całej gry, nad rozwijaniem się jej scenariusza, w końcu nad przestrzeganiem jej zasad. Flamberg to trzy dni (czasem z kawałkami nocy) gry terenowej – dzień po dniu, w czasie rzeczywistym. Na Flambergu występuje następujący podział:
Gracze: poruszają się drużynami, liczącymi do ośmiu osób, prezentującymi zależny od samych graczy przekrój historii postaci, profesji, umiejętności. Na terenie gry mogą realizować swoje cele, mogą wykorzystywać innych, mogą sami być wykorzystywani do wykonywania jakichś zadań, mogą w końcu (i powinni) po prostu grać i dobrze się bawić. Drużyny są (z powodu mechaniki gry) niepodzielne – gracz, który samowolnie się odłączy, szybko ginie. Wyjątkiem są zwiadowcy (osobna profesja), którzy mogą się odłączać od drużyny i poruszać samodzielnie. Każdej drużynie towarzyszy:
Duch opiekuńczy: jest dla drużyny kimś zbliżonym w pewnym sensie do Mistrza Gry. Czuwa nad przestrzeganiem przez graczy zasad mechaniki, rozsądza spory na jej tle, nadzoruje przebieg walk, czasem wprowadza opisy tam, gdzie teren gry wygląda wewnątrz scenariusza inaczej niż naprawdę, bądź wtedy, gdy z graczami dzieje się coś szczególnego. Jednym słowem – gdy w rzeczywisty sposób nie da się ukazać tego, co opisuje.
Puszkin
Tu warto by się zatrzymać i spytać, czy wiesz, co to jest RPG? Jeśli nie, dalsze wyjaśnienia mogą wydać ci się nieco dziwne i niezrozumiale (Co to jest RPG?).
Jeśli jednak wiesz na czym polegają gry wyobraźni (RPG) możemy przystąpić do rzeczy.
Konwent to parodniowy wyjazd. Nie taki zwykły jak w góry czy do babci. Na konwent jedzie tak samo jak ty minimum kilkaset osób. Wszyscy oni w jednym miejscu, najczęściej w opustoszałej przez weekend szkole podstawowej, spędzają wspólnie czas. W jaki sposób?
Otóż organizatorzy takiego zjazdu, najczęściej mieszkańcy miasta, w którym jest konwent przygotowują szereg atrakcji dla uczestników. Owi organizatorzy w większości przypadków to fani, hobbyści gier RPG i fantastyki ogólnie rozumianej. Wynajmują szkole, zapraszają autorów znanych książek sf, przygotowują prelekcje, na których można poznać niezbadane dotąd meandry fantastyki. Prócz tego na wyjeździe możesz pograć w RPG u Mistrzów Gry z całej Polski. W każdym momencie trwania konwentu odbywają się co najmniej dwie prelekcje, dyskusje, rozgrywają się sesje. I tak przez 3 dni. Najczęściej jest to popołudnie piątku, cała sobota i część niedzieli. Oczywiście także i noce. Szkoły wynajmowane są w dzień i noc.
A jak ze spaniem? Otóż najczęściej (a przynajmniej na konwentach RPG) wyznaczonych jest masa sal lekcyjnych by tam moc rozłożyć śpiworek i się spokojnie wyspać. Za miejsce noclegów nie płacisz, ale każdy musi zapłacić co nieco przy wejściu na konwent. To proste organizatorzy to hobbyści i nie zarabiają na konwentach, ale za coś wynająć szkołę, opłacić druk identyfikatorów i informatorów muszą. Ceny za 3 dni trwania imprezy (czyli całość) oscylują pomiędzy 20 a 60 zł. Jednorazowo za całość. Oczywiście bywają i dłuższe konwenty. Te najdłuższe potrafią trwać nawet tydzień, ale cena nadal zostaje utrzymana w podobnych granicach.
Co robi typowy uczestnik takiego konwentu? Dobrze się bawi. Konwent nie jest komercyjna imprezą, na której wszystko co fajne należy do zadań organizatorów. W rzeczywistości to uczestnicy: strojami, wygłupami, ciekawymi dyskusjami tworzą fajna niezapomniana atmosferę.
Puszkin
Co to jest prelekcja?
To przeciętnie jednogodzinny wykład dla uczestników konwentu, odbywający się w przeznaczonej do tego sali. Prelegent ma przede wszystkim zreferować własnymi słowami temat (raczej źle widziane jest czytanie z kartki). Na typową prelekcje przychodzi od 5 do 50 nawet osób.
Na prelekcje można wchodzić po terminie jej rozpoczęcia. Choć oczywiście najlepiej przyjść wcześniej.
Na prelekcji można zadawać pytania, ale staramy sie to zgłaszać przez podniesienie ręki.
W sali prelekcyjnej najczęściej nie ma stołów. Z jednej strony przy ławce siedzi referujący prelgent, a z drugiej ustawione są rzędy szkolnych krzesełek.
Puszkin
Warsztaty to najczęściej dwugodzinne spotkanie na konwencie. Ich założeniem jest, że uczestnicy spotkania biorą w nich czynny udział. Np uczą się pisać scenariusze, robić na drutach, etc. Czyli oprócz samego wykładu zadawane są różne ćwiczenia dla uczestników do wykonania w grupach czy pojedynczo. Coś jak lekcje ZPT
Puszkin
Co na plecy?
Zacznijmy od bardziej oczywistych rzeczy – Plecak. No tak to zrozumiale. Tylko jaki? Ano przeciętny konwent to wpierw długa podróż pociągiem. Najczęściej to pospieszny, jest tłok i niewiele miejsca by się przecisnąć. Nie polecam wielkich 100 litrowych plecaków ze stelażem. Często także z wielka karimatą przypiętą do klapy. Po prostu w wąskich przejściach w pociągu bądą z tym kłopoty. Torba na ramie jest tu jakimś rozwiązaniem… ale ci którzy na teren konwentu musieli iść dobrych parę kilometrów z taką wielką torbą przewieszoną przez ramię maja zwykle bardzo kwaśnie miny. Reasumując, najlepszy będzie niewielki plecak 30 litrowy z karimatą albo przyczepiona pionowo albo w ogóle włożoną do środka (Jak najbardziej się da i jest jeszcze trochę miejsca na inne rzeczy:))
Na czym spać?
No tak – na karimacie. Tylko ze karimatą to dobry pomysł na długie piesze wycieczki z plecakiem. Tam jej wielkość po zwinięciu nikomu nie przeszkadza.. a ciężar jest niewielki. Takie piesze wycieczki i tak przypadają na okresy letnie więc i zmino za bardzo nie bedzię. Tylko że te argumentu zupełnie nie przemawiają za karimatą na konwencie. Konwenty często są w okresach zimowych, w wielkich szkołach gdzie przyjdzie nam sypiać bywa zinmno a podłoga nie jest wcale podgrzewana (nie mówiąc już np o ZachConie w Toruniu gdzie jest pioruńsko zimno. Tam konwenty odbywają się starym Forcie. Wyobraźcie sobie te nagie mory). To nie wszystko. Nie ma mowy o długich pieszych wędrówkach. Jest za to masa tramwajów, pociągów, autobusów – czyli takich miejsc, gdzie z 60 centymetrowym wałkiem na plecach trudno się przecisnąć. To prawda często zdarza się, ze trzeba przejść parę kilosów na teren konwentu na piechtę, ale nie jest to na tyle dużo by trzeba było nosić specjalna lekka karimatę.
Jakie zatem jest lepsze rozwiązanie? – dmuchany materac. Złożony jest cieższy niż kalimta, ale zajmuje dużo mniej miejsca. Złożony w kostkę ma wymiary bliskie niewielkiego ręczniczka. Jednym słowem świetnie nadaje się do plecaka, A najważniejsze że jest bardzo ciepły, tzn. bardzo dobrze izoluje od podłoża. Nie straszne juz konwenty w zime.
Co do plecaka?
No mało tego nie jest. Jeśli idzie o ubiór to chyba juz kwestia osobista ile kto na 2 dni (bo w piątek wyjeżdża, a w niedziele przyjeżdża do domu) weźmię skarpetek, a ile podkoszulek. Natomiast warto nie zapomnieć o takich rzeczach jak:
Ręcznik
2 świeczki (Na konach jest straszny deficyt świeczkowy. Ignorant ten co sadzi, że da się je gdzieś kupić. W soboty sklepy są pozamykane, a już szczególnie o 20 wieczorem, kiedy takiej świeczki najbardziej brakuje)
Papier toaletowy (Że niby będzie w ubikacjach? Figa, nie będzie.)
Zapalniczka (wiadomo do świeczki)
Grzałka (herbata na sesji ratuje zycie)
Pojemniczek z cukrem i drugi z solą (rożne rzeczy się jada, ale często brakuje tych przypraw)
Nóż (Do krojenia chleba, ale nie tylko…)
Książkę do pociągu (nie chodzi o zostawienie jej konduktorowi. 4 godziny w pociągu to dłuuugi okres)
Podstawkę pod kartę postaci (Często nie ma jej na czym oprzeć by podrasować sobie statystyki, a jak po prosisz MG aby użyczył ci pleców od razu się zorientuje)
Stołeczek składany. (Niewielki rybacki stołeczek. Bezcenny w zatłoczonym pośpiechu do Lublina na Falcon, ale i pierwsza miejscówka na zatłoczonej sali prelekcyjne Krakonu)
Metalowy kubeczek (W czymś musisz pić herbatę i przygotować chinskie zupki)
Chinskie zupki (No cóż bywajż chwile że za zupkę oddałbyś pierścień plus +3 do S :))
Szczotka (Taka do paznokci albo do garnków w kuchni. A jak ci ktoś wyhawtuje ładny wzorek na kurtce? Albo kolega chalpnie jogurtem na sfeterek itp itd. Umyjesz też porządnie kubeczek po chinskiej zupce)
Niewielka plastykowa buteleczka z Ludwikiem (Chodzi o płyn do mycia naczyń. Wywabi wszystko.. umyje kubek… boski :))
Pasta, mydło i inne takie. (Tu juz w zależności od współczynnika zboczenia na punkcie higieny)
Latarka (Bez tego nie wyjeżdżaj z domu. Kiedy o 4 w nocy wchodzisz na ciemna jak w d.. sale i masz dojść po głowach kolegów do śpiworka .. to rzecz bez której trudno się obyć)
Karimata (Że niby podłogi w szkołach są cieple? Nie są. Zimne jak lód. Latem szkoły nie są ogrzewane, a zimą.. zimą jest jeszcze gorzej. Najlepszy jest dmuchany materac, i ciepło i miękko i mniej zajmuje miejsca)
Śpiwór (Niektórzy próbowali spać pod płaszczem, a na następna noc błagali o skrawek śpiwora lub wracali do domu)
Klapki (Budzisz sie w nocy, chcesz szybciótko do ubikacji, ale na boso raczej nie bardzo, trzeba przejść korytarz, i w łazienkach najczęściej jest mokro. Klapki ratują życie)
To narazie wszystko. Jak przypomni się wam cos bardzo istotnego czego tu nie ma dajcie znac.
Puszkin
Czy niepełnoletni mogą jeździć na konwenty?
Odpowiedz prosta – Mogą.
Odpowiedz skomplikowana. Prawie na każdym konwencie wymagane jest aby uczestnicy niepełnoletni mieli ze sobą zgodę rodziców na papierze. (Na większości konwentów nie jest sprawdzana taka zgoda, nie zmienia faktu, że również na większości taka zgoda jest wymagana). Sprawa jest prosta. Organizatorzy nie chcą brać odpowiedzialności za ewentualne wypadki niepełnoletnich. A istnieje spore prawdopodobieństwo, iż rodzice pociągnęliby ich do takiej odpowiedzialności. Tu też wychodzi problem kontrowersyjności samej zgody rodziców. Otóż oni mogą się zgodzić po prostu by dziecko udało sie na 3 dniowe „kolonie” i nie wiedza, iż organizatorzy konwentów bynajmniej nie posiadają ani odpowiednich uprawnień, ani tez niech chcą odpowiadać za ich dzieci. Jednym z lepszych rozwiązań jest nie tylko odpowiednia zgoda rodzicowi ale i wyznaczenie przez nich pełnoletniego opiekuna (np. jedną z osób także wybierających się na kon – za jego zgodą oczywiście)
Tu od razu nasuwa się pytanie. Jaki jest przeciętny wiek uczestników konwentów? Rożnie to bywa ale przeciętnie średnia mieści się to od 15 do 20 lat. Są konwenty np. lokalne gdzie nie problemu aby w ciągu dnia pojawiło się wielu 12-latków i wtedy ta średnia może być nawet w okolicy 14. Ale są i konwenty głównie wyjazdowe, gdzie jak można przypuszczać ci którzy mogą jechać to często licealiści ostatnich lat lub studenci. Tam średnie mogą dochodzić nawet do 24 lat.
Puszkin
W ogromnej większości przypadków konwenty odbywają się w wynajętych na kilka dni szkołach. Drugim miejscem wybieranym przez ogranizatorów są domy kultury. Z rzadka zdarzają się konwenty umiejscowione gdzie indziej – imprezy te bowiem muszą zapewnić odpowiednie zaplecze logistyczne i sanitarne, przy zachowaniu rozsądnych kosztów (przykładem konwentu odbywającego się w naprawde wyjatkowym miejscu jest Zahcon – który ma miejsce w starym pruskim forcie).
Gry terenowe odbywają się zazwyczaj pod gołym niebem, a bazą dla uczestników są pola namiotowe.
borg
Standardowy konwent trwa 3 dni. Zazwyczaj jest to piątek wieczór, sobota i niedziela. W wakacje, przy okazji świąt, itp. często spotkać można konwenty 4, czasami nawet 5 dniowe (choć te to rzadkość).
Popularne są również imprezy jedniodnionwe, zwane jednodniówkami. Mimo iż często określają się mianem konwentów – rządzą się trochę innymi prawami.
Gry terenowe odbywające się zazwyczaj pod namiotami mogą trwać nawet i dwa tygodnie (odbywają się w wakacje).
borg
Ile kosztuje konwent, czyli ile przygotować kasy?
Każdy konwent (z bardzo nielicznymi wyjątkami) jest płatny. Oznacza to, iż przy recepcji należy opłacić tak zwaną „wejściówkę”. Ceny takich wejściówek w przypadku konwentów rpg mieszczą się w granicach od 15 do 60 zł. Średnio jednak jest to około 35 zł. Konwenty literackie są o wiele droższe. Wejściówki tam zaczynają sie w okolicach 60 a kończą nawet na 200 zł. Czasami i na normalnym konwencie warto zainwestować w lepsze spanie, jeśli istnieje taka możliwość.
To jednak nie wszystko. Wejściówka to tylko niewielka cześć sumy jaką musimy przygotować na konwent. Czeka nas jeszcze opłata za przejazd do miasta w którym odbywa sie impreza. Przeciętnie cena biletu ulgowego wynosi 28 zeta, biletu normalnego 44 zeta (pociąg pospieszny, klasa 2, odległość 281-320 km). Należy jednak pamietać że trzeba to jeszcze przemnożyć przez 2. Musimy przecież jakoś wrócić :).
Podsumujmy wstępnie (uśrednione)
Ulgowi: 30 zł wejście + 2*28 zł przejazd = 86 zł
Normalni: 30 zł wejscie + 2*44 zł przejazd = 118 zł
To oczywiście nie wszystko. Dochodzi nam jeszcze żarcie. Nikt na konwencie nam jedzenia nie da. Musimy kupić sobie wszystko sami.
Zakładając opcje „super low cost” mamy 5 chińskich zupek, 1 bochenek chleba, (herbata i cukier z domu), ser hohland, 2 puszki rybek. W efekcie jakies 20 zł za całosci prowiantu. Doliczyć tu jednak warto fuzla Helena/Hoop/Mazowszanka na droge w jedna i druga strone.. czyli w sumie 25 zł niewyjęte. To wersja – powiedzmy sobie szczerze – głodowa.
Teraz wersja „normal”. Zarcie częściowo w zupkach, częsciowo w barach i knajpkach, słodycze i chipsy. Dodatkowo 3 browarki w knajpce na piątek i sobote. W sumie 40 zeta na same jedzenie + 30 na browarki, 20 na cocacole w dwie strony oraz na konwencie i 30 na fastfoody. Razem kolo 120 zł
Podsumujmy wszystko w wersji „super low cost”.
Ulgowi 86 zł + 25zł = 111 zł
Normalni 118 zł + 25zł = 143 zł
Podsumumowanie w wersji „normal”
Ulgowi 86 zł + 120 zł = 206 zł
Normalni 118 zł + 120 zł = 238 zł
Jak widac dużym kosztem w tym wszystkim jest przejazd. Oszczędzić tu można na następujące sposoby. Szukamy kogoś kto na konwent jedzie z naszego miasta samochodem… i prosimy go bardzo bardzo aby nas zabrał. Przy obecnych cenach benzyny dla cen ulogwych PKP nie daje to może dużego zysku, ale dla normalnych już się opłaca.
Drugi sposob dla nieulgowych to bilet pkp turystyczny (weekendowy i na długie weekendy, np. majowy). Kosztuje 60 zeta i można za niego jeździć do woli od piątku wieczór do niedzieli. Tyle że w przypadku konwentów 4 dniowych to już nie działa (chyba, że w długie weekendy).
Trzeci sposób – to np. akutalna oferta – bilet na 5ke – do 4 biletów (na tą samą trase) – PKP dorzuca 5ty gratis.
Co komu się dokładnie opłaca – warto sprawdzić i poszukać na: http://www.pr.pkp.pl/.
Pozostają jeszcze burżuje w standadzie extra i super extra. Wtedy budżet na konwent zaczyna sie od 300 zł i konczy w okolicy 1000, 1500 zł. Ale takim nie ma co rozpisywać :)
Uwaga!
Co do opłat nocelegowych. Na konach rpg zwyczajowo nie ma tu żadnych kosztów. Bierzemy ze sobą kalimatkę i spiwór i nikt nie każe nam płącić za kawałek podgłogi do spania w sali lekcyjnej (choć trafiali się już „światli” organizatorzy z takimi pomysłami :) ). Zatem na konach erpegowych nie przejmujmy sie, że przyjdzie nam tu za coś zabulić. Na konach czysto literackich natomiast spania na podłogach się nie praktykuje. Obowiązkowy wtedy jest koszt za akademik, schronisko czy hotel. Są to ceny łacznie od 100 do 300 zeta za dwie noce. Jak łatwo zauważyc w przyadku konów literackich ceny wyjazdu są zazwyczaj większe.
Puszkin
Aktualizacja cen: Borg (wrz. 2006)
PS. Zmiana zniżek PKP z 50% do 37% zniwelowała jak widać sporo różnicę między ososbami posiadającymi, a nie posiadającymi legitymacje szkolne. Dodatkowo musze przyznać, że z obserwacji wynika, iż społeczeństwo konwentowe zamożnieje i co raz rzadziej widuje się na imprezach ludzi jedzących zupki i smarujących chleb masmiksem, a popularniejsze stają się pizzerie, KFC i McDonaldy. Co za tym idzie podróż staje się równożędną częścią (jak nie mniejszą) kosztów konwentu.
borg
Jak na konwencie zapisać się na LARPa?
No cóż – pytania tego najczęściej nie zadają sobie organizaotrzy przed imprezą, przez co zapisanie się na LARPa może być niezłym wyzwaniem dla poszczególnego uczestnika. Po prostu wszyscy przed konwem zazwyczaj zapominają o tym aspekcie, a później leży on i kwiczy.
Jak się więć zapisać? Idziemy na recepcję i pytamy o orgaznizatora daengo LARPa… w któej sali jest, jak się nazywa. Szukamy go i pytamy, czy można się zapisać i już. W wielu przypadkach ogaraniczamy się do przyjścia już na samego LARPa, aby tam z miejsca dostać rolę. Jeszcze innym spotykanym rozwiązaniem są listy na recepcji. Można tam wpisać swoją szacowną osobę pod odpowiednią nazwą LARPa.
Na tych konach, na których jednak ktoś przewidzial problem, w programie znajduja się uwzglednione spotkania przedlarpowe. Wystarczy wybrać się na takie spotkanie, aby tam się dowiedzieć jak stworzyc postać do danego larpa i gdzie się wpisać etc.
Puszkin
Na szczęście, na konwenty rpg, nie trzeba się zapisywać. Choć, na niektóre można. Wystarczy, że po prostu w danym terminie pojawisz się w miejscu, gdzie odbywa się konwent, a za odpowiednią opłatę wpuszcza cię na teren. Ta praktyka na wszystkich konwentach rpg zadziała. Należy pamiętać, iż niektóre konwenty przewidują (a nawet mocno tego chcą:) ) możliwość wcześniejszej akredytacji. Oznacza to, po prostu, wpłacenie pieniędzy na odpowiednie konto (podawane w informacjach o konwencie), nawet wiele miesięcy wcześniej w swoim własnym mieście. Z odcinkiem potwierdzającym taką wpłatę można później spokojnie wejść na kon. Często, dodatkowo, organizatorzy proszą o wypełnienie ankiety zgłoszenia, które należy wtedy wysłać pod odpowiedni adres. Zaznaczam jeszcze raz, iż to tylko opcja. Warto jednak dodać, że dzięki takim wcześniejszym wpłatom organizatorom jest dużo łatwiej poczynić niezbędne zakupy związane z imprezą czy zorientować się co do ilości uczestników. Konwenty czysto literackie (lub takie w przewadze (literackie czyt. fantastyczne)) często wprowadzają tylko i wyłącznie opcje wcześniejszych akredytacji. Np. Nordcon. Na taki konwent raczej nie da się przyjechać i na miejscu opłacić (przynamniej oficjalnie)
Puszkin
Ustalmy jedna rzecz. System karteczkowy to rodzaj zorganizowanego zapisywania się na sesje rpg na konwentach.
A teraz do szczegółów :)
Najprościej ten system opisać przyrównując go do pracy przychodni. Przychodzi chory petent i prosi w recepcji przychodni o wizytę u np. internisty. Pani daje mu numerek, podaje numer gabinetu i godzinę. Następnie nasz petent trafia o wyznaczonej godzinie do odp. gabinetu i oddaje lekarzowi numerek. Po skończonym dniu pracy lekarz oddaje zestaw zebranych numerkowi w recepcji przychodni. Na podstawie tego zestawu przychodnia wie ze lekarz pracował i pod koniec miesiąca wypłaci mu pensje.
Teraz jak to wygląda w przypadku konwentu?
Uczestnik chce zagrać w sesje rpg, np. w Wampira. Przychodzi na akredytacje (recepcje) do punktu obsługi sesji karteczkowych i prosi o karteczkę (numerek) na sesje wampira. Pan lub pani na akredytacji wydaje odpowiednia karteczkę informując o godzinie i miejscu. Cóż dalej. Wystarczy zgłosić się w odp. miejscu i czasie, oddać karteczkę MG i będziemy mogli sobie spokojnie zagrać.
Trzeba tu dodać ze na wielu konwentach możliwość pobierania numerków jest dozwolona tylko w wyznaczonych godzinach. Np w piątek 19:45 później 23:45, w sobotę 11:45, 15:45 i znowu 19:45. Jak łatwo zauważyć takie chwile kiedy możemy pobrać karteczki zdarzają się co 4 godziny i na za 15 minut pełna godzina. O co tu chodzi? Po prostu sesje wyznaczane są na pełne 4 lub 8 godzin i zaczynają się o pełnych godzinach np. 20:00 24:00 itd. Warto pamiętać ze na konwentach, na których te godziny są ściśle określone należy nie przespać momentu rozdawania karteczek., bo wcześniej i później raczej ich nie dostaniemy. Oczywiście istnieją konwenty, na których karteczki można pobierać w dowolnym momencie.
Dobrze a teraz od strony. MG. Każdy MG na konwencie z systemem karteczkowym może już przy wejściu na akredytacji zgłosić się na karteczkowego MG (akredytowanego MG) Dostaje wtedy specjalny identyfikator MG. W momencie zapisywania ustala z panem/panią na akredytacji w których godzinach poprowadzi sesje, na ile osób i czy będzie to 4 czy 8 godzinna sesja.
Oczywistym jest, że taki MG dostanie do poprowadzenia nie swoich kumpli ale ludzi z przypadku. W takim razie po co? Ano raz ze z zebranymi karteczkami można wrócić do akredytacji i uzyskać częściowy zwrot kosztów, lub inny rodzaj gratyfikacji za taka sesje (Niby dlaczego ktoś miałby ci cos dawać za prowadzenie znajomym) a dwa ze prowadzenie obcym ludziom tez może być frajda. Dodatkowo każdy na konie może sobie wtedy zagrać nie znając wcześniej nikogo na nim.
Tak czy siak zalecam podobnie MG jak i graczom dokładnie się wywiedzieć na miejscu o zasady systemu karteczkowego (mogą one się różnić w szczegółach) aby uniknąć niespodzianek.
Puszkin
Twórca programu – któż to taki?
Taką plakietkę dostraja na konwentach przede wszystkim prelegenci. Czemu więc nie nazwać tego prelegentem? Otóż nie byłoby wtedy co zrobić z organizatorem larpa, czy np. osobami robiącymi pokaz rycerski, konkursy etc. Zatem sprytni organizatorzy (pierwszy raz chyba na Krakonie) wymyślili uniwersalna nazwę „twórca programu”. Można mieć wrażenie na pierwszy rzut oka, że to osoby, które wymyśliły i przygotowały program. Według powyższych wyjaśnień, jak widzicie nic bardziej błędnego. Twórcy programu to tacy sami uczestnicy konwentu jak wszyscy inni. Różni ich to, że jedna godzinę na konie przygotowali sami, często za to dostając darmowe wejście na konwent. A znani pisarze? A znani pisarze dostają wtedy plakietkę „Gość”, a nie „Twórca programu”. Wielu TP próbuje wykorzystać swoją plakietkę, by zrobić wrażenie na zwykłym uczestniku. Nie dajcie się. Oni sę takimi samymi uczestnikami jak wy. Tez chodzą na prelekcje… śpią na karimatach i jedzą w pobliskim barku :)
Puszkin