Tegoroczny Pyrkon odbył się po rocznej przerwie. W roku ubiegłym zamiast niego organizowany był w Poznaniu Polcon. Z tego powodu apetyty konwentowiczów były spore. Świadczy o tym chociażby duża liczba uczestników, która jak podają Organizatorzy, wyniosła około 800 osób.
Jaka więc była tegoroczna edycja poznańskiego konwentu?
Niewątpliwie największą zaletą Pyrkonu był jego program. Jak zawsze stanowił on podstawę tej imprezy. Ma się wrażenie, że z roku na rok go przybywa. Na pewno zwiększa się jego różnorodność. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie – były spotkania z pisarzami, prelekcje fantastyczne, prelekcje sci-fi, historyczne, kinowe, liczne pokazy (np. walk rycerskich), itd, itd. Miło zaskoczyła mnie spora obecność punktów rpegowych – Organizatorzy spełnili tu swoje przedkonwentowe obietnice. Nie zabrakło również Games Roomu (choć trochę małego powierzchniowo), licznych stoisk sklepowych, księgarni, stoisk z komiksami. Nie należy zapomnieć również o sporej ilości gier bitewnych (na żadnym innym konwencie nie bitewnym takiej nie widziałem). Co prawda wypadło kilka punktów programu – ale przy tak dużej ilości atrakcji, nie było to procentowo wiele. W niedziele rano pewne zamieszanie zrobiła nocna zamiana czasu z zimowego na letni.
Programowo Pyrkon pozostał dla mnie wzorcowym i niedoścignionym przez nikogo konwentem.
Mimo dużej ilości osób – w szkole tłoku nie było. Ten ogromny budynek mógłby spokojnie pomieścić dużo więcej gości. Doskonale nadaje się do organizowania konwentów. Dzięki pracującym sprzątaczkom utrzymywany był w czystości. Papier toaletowy w ubikacjach był, choć czasami należało się za nim po kabinach rozejrzeć. Szkoda tylko, że ciepła woda w boilerach szybko się kończyła (i np. rano leciała już zimna). Sama szkoła położona jest daleko od centrum, na Dębcu, który przez wielu uznawany jest za niebezpieczną dzielnice. Po tych kilku pobytach na Pyrkonach i nocnych wyprawach do sklepów 24h, na szczęście nie mogę tego potwierdzić moimi osobistymi doświadczeniami, które są jak najbardziej pozytywne. Dojazd do Dworca Centralnego autobusem jest prosty, a dodatkowo w okolicy znajdują się dwie inne stacje PKP – z których sam często korzystam. Niedaleko mieszczą się dwa sklepy otwarte przez 24h na dobę.
Organizacyjnie Pyrkon wypadł w porządku. Akredytacja przebiegała raczej szybko, choć słyszałem jak kilka osób na nią narzekało. Być może warto było dostawić jedno stanowisko więcej w krytycznych momentach. Co do samej widoczności orgów na konwencie – muszę przyłączyć się do głosów mówiących, że po prostu nie było ich widać. Nie mówię, że ich nie było w ogóle, bo konwent przebiegał gładko – musieli więc działać. Tak po prawdzie jednak, do tej pory nie mogę dojść – jakiego koloru plakietki nosili. Zabrakło rozpoznawalnej na wszystkich konwnetach „czerwieni”. Wynikło z tego względu trochę zabawnych dla mnie sytuacji: Jako, że miałem na sobie wyróżniającą żółtą plakietkę 'media’ – kilkakrotnie konwentowicze zwracali się do mnie z pytaniami, myśląc, że jestem organizatorem. Ochrony również nie widziałem.
Pewnym mankamentem był brak w informatorze połowy mapki szkoły (w wyniku zapewne jakiegoś błędu) – ponieważ impreza rozrzucona była aż 4 kondygnacjach ogromnej szkoły – można było się zagubić. Na szczęście pełny plan szkoły rozwieszony był w kilku miejscach.
Na terenie konwentu znajdował się prowizoryczny sklepik serwujący także ciepłe dania typu „zapiekanka” – jedzenie było w nim …hmm… zjadliwe. Kolejki – co normalne przy takiej ilości ludzi – były spore. Szkoda, że obok nie znalazło się ani stół, ani krzesło, przy którym można by z posiłkiem usiąść (generalnie takiego miejsca na konwencie nie było nigdzie – człowiek zostawał więc z zapiekanką w jednej, herbatą w drugiej ręce i nie wiedział co począć). Na przeciwko szkoły w Hotelu można było zjeść obiad …hmm… zjadliwy i napić się piwa czy coli.
Na terenie konwentu działała szatnia, gdzie można było przechować swoje cenne rzeczy.
Konwentowicze chcący nocować na konwencie zostali umieszczenie w dwóch wspólnych salach sypialnych. Mimo iż widzę tu pierwsze kroki w dobrym kierunku, gdyż za spanie w tym roku nie trzeba było już dodatkowo płacić, a sale podzielone były na tą z ciszą nocną i zaciemnieniem i tą bez (tak więc nikt, jak 2 lata temu, nie zgasił ludziom o 12 przymusowo światła), nadal konwent Pyrkon nie jest przyjaznym miejscem dla sypiających na nim ludzi. Sypialnie mieściły się w sali gimnastycznej i prowizorycznej sali gimnastycznej. Na tej pierwszej, gdzie wedle opisu z strony konwentowej, można było przygotowywać sobie posiłki itp. – znajdowało się 1 gniazdko elektryczne, już po chwili zajęte i zablokowane karimatami. Do dyspozycji konwentowiczów nie zostały wydzielony ani jeden stół, ani jedne krzesło. Droga do toalety i ujęcia wody prowadziła przez całą szkołę i trwała, w związku z jej wielkością, około 5 min. Także o konwentowej herbacie, zupce, czy jakimkolwiem innym posiłku można było zapomnieć. Na samą sale też było się trudno dostać – zastawili ją grający w holu figurkowcy (a wystarczyło podczas rozstawiania stołów ustawić je 0.5m dalej – miejsce było).
Może za rok Organizatorzy zdecydują się umieścić w końcu, jak na większości konwentów w dzisiejszych czasach, ludzi w salach lekcyjnych – przeznaczonych teraz na RPG Roomy (a będących naprawdę i tak miejscem snu, dla ludzi, którzy nie bali się nie przestrzegać regulaminu). Przynajmniej tych z sali nie objętej ciszą i zaciemnieniem nocnym (obecność sali z naprawdę przestrzeganą ciszą nocną, to fajny pomysł). Sprawa noclegów ciągnie się za Pyrkonem już długo i stanowi jego największą wadę. Może nie dla wszystkich, ale dla tych, którzy się na nią nadzieją (śpią na konwencie) – naprawdę uprzykrzającą kon do granic wytrzymałości.
Alkohol na konwencie – było go sporo. Organizatorzy nie wprowadzili na konwencie akcji „100% bez” (której osobiście nie jestem gorącym zwolennikiem), a okolica nie pozwalała na „wieczorne wyskoczenie na piwo” poza teren konu. Generalnie więc na każdym kroku i w każdym miejscu spotkać można było piwo (i nie tylko), które lało się strumieniami. W nocy po konewncie krążyli piani ludzie, którzy częstą zachowywali się bardzo głośno. RPG Roomy zamieniły się w ImprezoRoomy. Na szczęście nie zostały przekroczone granice kulturalnego picia, ale zostały one bardzo nagięte. Myśle, że Orgowie powinni ciut bardziej ograniczyć swobodę konwentowiczom w tym względzie.
Reasumując
Według mnie – Pyrkon pod względem programowym wypadł wzorcowo, pod względem organizacyjnym w miarę dobrze, socjalno-sypialny źle (choć lepiej niż 2 lata temu). Uśredniając to – mogę powiedzieć o nim, że to dobry konwent i wystawić mu 4kę.
—
Na zakończenie chciałbym w imieniu IK jeszcze raz podziękować Organizatorom za darmową wejściówkę medialną.