Oczekiwania wobec drugiej odsłony każdego konwentu zawsze były i będą większe od tych z pierwszej – „testowej” – edycji. Wszyscy uczestnicy wierzą w to, iż nie będą się tu powtarzać stare błędy oraz że będzie można cieszyć się świetnie przygotowanym konwentem.
Z takim właśnie nastawieniem przyjechałem na warszawską Avangardę. Po drodze z dworca – od którego szkoła była oddalona o jakieś 25 minut drogi piechotą – mijałem rozwieszone na drzewach plakaty reklamujące konwent. Akredytacja ruszyła punktualnie! Zgodnie z zapowiedziami już o godzinie 12.00. Organizatorzy zdecydowali się, aby dane wszystkich uczestników były zapisywane na komputerze – co jak można się domyśleć spowodowało wydłużenie czasu oczekiwania na wejście do budynku szkoły.
Po zapisaniu naszych danych do komputera otrzymywaliśmy plastikowe IDki oraz informator konwentowy. Plastikowe identyfikatory nigdy nie przypadały mi do gustu, chodź ten z Avangardy jest zdecydowanie ładniejszy od reszty z tego typu, które posiadam. Informator! W tym miejscu naprawdę wielkie brawa za wykonanie! Jest to najlepsza konwentowa książeczka, jaką miałem przyjemność mieć w ręce. Wykonanie, złożenie, oprawa graficzna, wygląd wszystko to pasuje idealnie do siebie.
Konwent zaczynał się od 14.00, a więc miałem czas aby obejrzeć budynek szkoły. O usytuowaniu już jej wspominałem – dość blisko od dworca Głównego, ale to nie jedyny atut tego budynku. Najbliższy sklep był po drugiej stronie ulicy, a „sklep 24h” 10 minut drogi marszem. Przed szkołą znajdowało się boisko ze sztuczną nawierzchnią – o którym później. Sam budynek jest chyba idealnej wielkości na tego typu imprezy. Trzy poziomy + piwnica, spora ilość sal i dwie aule. WC w nie najlepszym stanie, ale mogło być gorzej.
Impreza wreszcie się rozpoczęła. A właściwie tak wynikało z rozkładówki, bo w rzeczywistości nie zauważało się żadnej różnicy – chodź faktycznie wystartowało kilka z planowanych punktów programu. No właśnie a dlaczego nie wszystkie?! Niestety okazało się, że cześć punktów ma opóźnienie, dość spora cześć została odwołana, jeszcze inne zostały przełożone… Jeśli chodzi o program to była to naprawdę katastrofa. Przez całość trwania imprezy można było więc zobaczyć na korytarzach bezsensownie krążących uczestników. Jeśli miał bym stawiać ocenę za sam program to pewnie było by to gdzieś w okolicach dwójki, ponieważ był to najsłabszy punkt konwentu… Uczestnicy sami organizowali się wymyślając jakby tu zająć sobie czas: grali więc w piłkę z dość sporą liczbą kibiców – niemających co ze sobą zrobić uczestników; niektórzy decydowali się na sesje.
Tak naprawdę więc pierwszego dnia najatrakcyjniejsze okazało się boisko – które używane było również podczas kolejnych dni, oraz „Gnomia Loteria” organizowana przez wydawnictwo IMPERIUM.
Na szczęście drugiego dnia sytuacja nieco się poprawiła. Przybyło więcej uczestników – których w sumie na konwencie było 307, wliczając w to organizatorów, prelegentów oraz zaproszonych gości. Większość zaplanowanych punktów programu odbyła się i tego dnia nudzić się było już na pewno trudniej. Przejeżdżając jednak pół kraju liczę na trochę więcej zabawy niż miałem okazję doznać na Avangardzie.
Wieczorem oczywiście nie zabrakło meczu piłki nożnej na szkolnym boisku…
GamesRoom? Hmm… nie wiem czy tak można to nazwać… Prowadził chyba sam siebie… nie widziałem tam ani razu nikogo kto gotów był wytłumaczyć jakieś zasady do gry. Mam nadzieję, że po prostu przychodziłem podczas „złej godziny”, ale inny uczestnicy, z którymi rozmawiałem, również podczas tej godziny musieli by przychodzić… Najgorszy konwentowy GamesRoom na jakim byłem…
Na szczęście były 'Palantki’ – czyli bufet prowadzony przez cztery panie w klimatycznie udekorowanej szkolnej piwnicy. ;] Tam co chwila coś się działo: a to jakiś szalony konkurs, a to jakaś ciekawa dyskusja. Można też było po prostu usiąść i zjeść coś ciepłego. Chodź jeśli trzeba było po prostu ochłonąć, to nie koniecznie tam. Na terenie całej szkoły rozstawione były bardzo wygodne sofy, które umilały chwile między atrakcjami.
Kolejna kwestia, którą warto przytoczyć jest alkohol. Dwunasty punkt regulaminu zdecydowanie zakazywał nawet posiadania jakichkolwiek używek na terenie imprezy i trzeba przyznać, że ten punkt na pewno był przestrzegany. Może nie tyle przez uczestników co przez organizatorów – którzy tępili spożywanie 'napoi procentowych’. Sam byłem zresztą świadkiem takiej sytuacji, a oprócz tego małego incydentu żadnych butelek/puszek nie widziałem – tak więc brawa dla orgów.
Ostatni dzień – niedziela. Szczerze mówiąc tego dnia zauważyłem całe dwa punkty programu… i na prawdę nie wiem czy coś więcej się tego dnia działo… Większość uczestników opuściło budynek szkoły już o 12.00. Godzinę później już na pewno nic się nie działo! No oprócz tego, że organizatorzy zaczęli już sprzątać szkołę…
Organizatorzy się starali – to było widać. W razie potrzeby szybko dostarczali potrzebnych materiałów bądź odpowiadali na nurtujące uczestników pytania. Przez całą imprezę służyli pomocą. Ekipa naprawdę dobra – przynajmniej do pracy podczas imprezy.
Plusy.
+ szkoła – usytuowanie i funkcjonalność
+ tępienie alkoholu
+ palantki i sofy
+ organizacja
+ informator
Minusy.
– program
– program
– program
– GamesRoom
Podsumowując muszę powiedzieć, że mam mieszane uczucia. Z jednej strony mizerny program, z drugiej zaś świetna organizacja. Gdyby konwent był by przygotowany tak samo, a dodatkowo program był by zapełniony po brzegi ciekawymi punktami nie wahał bym się ani chwili… W tej jednak sytuacji wystawię ocenę 3+. Jednocześnie mając nadzieję, że za rok ocena ta będzie wyższa i zapowiadając swoje uczestnictwo właśnie za rok.
[Od autora. „Refleksje po czasie”. Czerwiec 2007.]
Konwent oceniłem zbyt wysoko. Uważam, że bardziej wiarygodną oceną było by 3- i tak właśnie oceniam ten konwent już „na chłodno, po czasie”.
—
Informator Konwentowy dziękuje Organizatorom za darmową wejściówkę medialną.