Pyrkon 2008 odbył się w Poznaniu w dniach 28 – 30 marca 2008 roku, w budynkach Szkoły Podstawowej numer 77 i Gimnazjum nr 43, oba przy ulicy Łozowej. Tegoroczna impreza zaskoczyła wszystkich liczbą uczestników. Wedle danych organizatorów na konwencie znalazło się ponad 2100 uczestników. Wartość ta jest sama w sobie ogromna, dodatkowo świadczy ona o ponad 200% wzroście zainteresowania Pyrkonem, który w ubiegłym roku gościł „ledwie” 1000 konwentowiczów. Być może jest to wynik kampanii reklamowej – plakatów rozmieszczanych w całej Polsce.
Faktem jest jednak, że organizatorzy zakładali mniejszą liczbę gości; przygotowali się na 1500 osób. Nie można się im dziwić, taki skok liczbowy nie był właściwie możliwy (a przynajmniej bardzo trudny) do przewidzenia. Tegoroczny Pyrkon dotknęła klęska urodzaju.
Głównym budynkiem konwentu, zwanym A, była stara znana wszystkim szkoła. Ogromny obiekt przez wiele lat wystarczał imprezie. W tym roku prócz akredytacji zostały w nim umieszczone wszystkie sale prelekcyjne, games roomy, księgarnie, LARPownie, sale turniejowe (prócz WH40K) i inne tegoż typu miejsca.
Akredytacja uczestników przebiegała, jak na Pyrkon, ciut wolniej niż zwykle, a w krytycznych momentach tworzyły się przy niej kolejki rodem z PRL-u. Z jednej strony nie ma się jednak co dziwić, na imprezę ludzie przybywali naprawdę tłumnie – z drugiej wydaje się, że przy stanowiskach panował lekki chaos, odstający od znanego w latach ubiegłych idealnego porządku i podziału pracy.
Miłym zaskoczeniem dla uczestników był informator – w tym roku zaopatrzony w kolorową okładkę, biały papier w środku i dobry jakościowo druk (dla przypomnienia dodam, że do tej pory Pyrkon słynął z raczej ekonomicznego podejścia do tego tematu). Słowa pochwały należą się organizatorom również za to, iż w momencie gdy pewne już było, że zabraknie programów dla wszystkich uczestników, nie założyli oni rąk, lecz znaleźli drukarnię całodobową i w nocy z piątku na sobotę przygotowali dodatkowe 500 sztuk informatorów. Te nie były już może tak ładne, jak wersja pierwotna, ale ważne, że były i podstawowe funkcje spełniały.
Organizatorzy spodziewając się do 1500 uczestników podjęli decyzję o wynajęciu drugiego budynku. Za niego i to, że udało się dogadać z oddalonym zaledwie o kilkaset kroków gimnazjum należą się im szczere gratulacje i wyrazy podziwu. Z założenia był on przeznaczony pod część sypialną konwentu, rozgrywanie PMMu i turniejów WH40K. Do dyspozycji uczestników wyznaczono kilkanaście sal sypialnych. Klęska urodzaju dała o sobie jednak znać i już w momencie startu imprezy (16-sta godzina) miejsca w nich się właściwie kończyły, a po korytarzach przesuwały się grupki ludzi poszukujących miejsca. Co gorsza niektóre sale mimo przeznaczenia sypialnego były zamknięte lub zarezerwowane.
Osobiście spotkałem się z jednym przypadkiem tego, że nie proszących o to konwentówiczów stojący w drzwiach „bramkarze” (przedstawiciele jakieś tam grupki) nie wpuszczano do otwartej zupełnie pustej sali, mówiąc że mają rezerwację. Drugi przypadek, to zamknięta jeszcze po 17-stej sala pod którą z nadzieją czekało kilkanaście osób – zostali oni, że tak powiem przetransportowani do sal o przeznaczeniu innym (chyba PMM-u), gdyż tamta klasa czekała z rezerwacją dla innej grupy ludzi.
Sytuacje te dziwią po pierwsze dlatego, że oficjalnej rezerwacji sal nie przewidywano, po drugie, iż w sytuacji kryzysowej gdy okazuje się, że liczba uczestników przekroczyła o ponad pół tysiąca oczekiwaną i w salach ludzie rozkładają się jeden, na drugim – nie powinno się trzymać pustych miejsc dla góra kilkunastu osób.
Drugim poważnym mankamentem budynku B był stan toalet. W momencie startu imprezy działały w nich średnio po jednym kranie, jednym pisuarze i jednej muszli. Dodatkowo i te działające miały jakieś wady wrodzone, powodujące delikatnie mówiąc zatykanie się urządzeń nawet przy ich poprawnym używaniu. Z drugiej strony jednak należy pochylić się nad stanem umysłowym sporej części konwentowiczów, którzy uparcie korzystali również z niedziałających jednostek… efektem była praktycznie 100% blokada toalet w szkole. Strach było do nich się zbliżyć.
Pierwszy raz na Pyrkonie pojawiły się prysznice. Niezbyt ładne, ale swoją funkcję spełniały. Przynajmniej dopóki nie dotarły do nich zanieczyszczenia z toalet obok.
W budynku B toczyło się właściwie całe nieoficjalne życie konwentu. Na wejściu szczegółowo pilnowano, by na teren nie wszedł nikt niepowołany. Na tym właściwie kontrola się kończyła. Pyrkony znane są z tego, że ufają swoim uczestnikom co do ilości spożywanego alkoholu i poziomu zabaw. Jeśli jednak w latach ubiegłym granica dobrego smaku nie została przekroczona, to w tym roku kilka osób się zapomniało. Na szczęście, oprócz tych zasługujących na pacyfikację przypadków, ogólnie było miło, a ludzie bawili się dobrze.
W budynku B znajdowała się również mała stołówka serwująca ciepłe dania. Znaczenie lepiej jednak zaopatrzona była i posiadała lepsze ceny stołóweczka działająca w budynku A.
Jak już wcześniej wspominałem w budynku starej szkoły odbywała się praktycznie cały program imprezy. Było tego naprawdę dużo: sale literackie, spotkania, prelekcje, koncerty, konkursy, pokazy multimedialne, prelekcje i dyskusje rpgowe, komiksy, manga, anime, DDRy, Games Room (w piątek trochę słabo zaopatrzony w gry), karcianki, gry bitewne… Oczywiście też dodatkowe atrakcje – pokazy na boisku (fireshow, pokazy walk wojów, walka na torty). Pełna różnorodność i wysoki poziom. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Szkoda tylko, że ten doskonały program kończył się po godzinie 22giej (potem miejsce miały jedynie LARPy, itp.). Warto by było pomyśleć o choć kilku prelekcjach trwających i do północy – w końcu nie wszyscy konwentowicze muszą już o tej porze wciągać się w nieoficjalną część imprezy.
Warto również wspomnieć o odbywającym się na Pyrkonie Pucharze Mistrza Mistrzów, który zapewnił chętnym konwentowiczom dużo erpegowej zabawy. Zaszczytny tytuł zaś otrzymał Mateusz 'Inkwizytor’ Budziakowski.
Tegoroczny Pyrkon to impreza naprawdę udana. Cieszy ogromna liczba uczestników, zdobycie dodatkowej szkoły, doskonały program, dobra zabawa i atmosfera oraz to że mimo niespodziewanie dużej liczby gości organizatorzy nie załamali rąk, lecz działali! Obraz psują niestety problemy, może trywialne, ale na pewno uprzykrzające gościom imprezę, jak problemy z zapleczem sanitarnym, ścisk i tolerowanie zachowania niektórych jednostek. Gdyby podzielić ocenę konwentu na dwa budynki, część A otrzymała by pewnie 6, cześć B jedynie 3kę. Imprezę jednak należy oceniać całościowo – stąd końcowe 4+.