Konwent Echicon xmas party odbywał się w dniach 8-9. grudnia 2008.
Tym razem impreza przeniósła się z domu kultury SWIT do Szkoły Podstawowej nr. 190 imienia Orła Białego mieszczącej się przy ulicy Zwierzynieckiej 10 w Warszawie. Sam dojazd nie nastarczał większych problemów i na konwent można było się łatwo dostać.
Wejściówki wyglądały atrakcyjnie – mangowa dziewczynka w stroju mikołajki. Wedle pierwotnego planu identyfikatory miały być na koszulkach, ponieważ to nie wypaliło, to były na sznureczku.
Informator był estetycznie wykonany, zawierający wszystko co trzeba, Można się doczepić tylko brakującego rozkładu jazdy autobusu z konwentu na dworzec. Praktycznie nie było to jednak potrzebne, bo odjeżdżał on, co 15 minut. Plan atrakcji był wydrukowany osobno i niezależnie od informatora rozprowadzany. Zaistniał pewien poślizg z jego wydawanie. Samo wykonanie planu było konkretne, jednak przyczepić się można do nie wymienienia imiennie twórców atrakcji zarówno na nim jak i w samym informatorze.
Wracając do identyfikatorów, doszło do sytuacji, w której trzeba było dodrukowywać nowe wejściówki, bo na konwent planowany na 500gości przyjechało około 1200 gości! Co powoduje, że był to w tym roku drugi w kolejności największy konwent mangowy w Polsce, ustępując jedynie Dojiconowi 7.
Motywem przewodnim konwentu były Święta, co było widoczne na już identyfikatorze. Gorzej było to widać już na samym konwencie. Poza kilkoma konwentowiczkami w stroju mikołajek próżno było konwencji tam szukać.
Program imprezy obfitował w liczne atrakcje. Nie zabrakło oczywiście zarówno zwykłego cosplayu i echi cospleyu. Moim osobistym faworytem jest ‘Nana chce banana’, aczkolwiek uczciwie trzeba przyznać, że były lepiej przygotowane scenki. Był Cat Fight gdzie gracze mieli za zadanie strącić sobie uszka z głowy.
Warto wspomnieć o Tancerzach Ognia robiących pokaz w nocy. Na pewno interesujące były warsztaty robienia sushi, gdzie można było własnoręcznie wykonać je, a następnie skonsumować (Dobra rada: nie przesadzajcie z wasali!) Zdarzyły się również obsuwy w stylu braku Yuri Night. Na próżno było szukać LARPów. Niestety nie odbył się ani jeden. Nie jest to oczywiście wielki minus, ale zawsze byłaby to dodatkowa atrakcja.
Dobrym pomysłem były atrakcje, odbywające się cały czas konwentu – nawet w nocy – tak że nudzić się można było tylko na własne życzenie.
Nie zabrakło sklepów, które bardzo licznie odwiedziły konwent. Dzięki temu można było zaopatrzyć się w wszelkie dobra mangowe zaczynając od samych komiksów, a kończąc na pluszakach i biżuterii.
Budynek szkoły nie był może duży, lecz w sam raz na planowany konwent 500 osobowy. Na najwyższym piętrze mieściły się sale sypialne, w sumie pięć.
Było to trochę za mało, zważywszy ze jeszcze przed oficjalnym otwarciem sale były oblepione: ‘Zarezerwowane przez (tu wpisać nazwę grupy znajomych)’, tak, że nie było już w ich teoretycznie miejsca… A gdzie mają spać normalni uczestnicy? Na korytarzach^^ Były one bardzo gęsto upakowane konwentowiczami. Nie jest to winą organizacji, bo liczba gości przekroczyła ich szacunki o 100%.
Piętro niżej znajdowały się sale z atrakcjami (w tym Second Main), jak i bufet, gdzie organizatorzy w własnym zakresie przygotowywali jadło dla spragnionych strawy.
Na parterze znajdowały się dalsze sale z atrakcjami oraz org-room z informacją, na której można było uzyskać potrzebne dane i zapisać się na konkursy. Na tym samym poziomie w sali gimnastycznej znajdował się Main Room.
Organizatorom należy się pochwała za dobrze przygotowaną scenę, jak i po uchu za dość słabe zaciemnienie sali. Dodatkowo podobno wykwalifikowany personel szkoły spitolił jeden z głośników… Dlatego muzyki mogliśmy słuchać już tylko mono.
Toalety były przeciętne i trudno tu coś więcej powiedzieć. Za to prysznice były chyba najlepsze, jakie widziałem do tej pory. Mimo, że były koedukacyjne, to każdy za to z zasłonką i ciepłą wodą. W samym pomieszczeniu cieplutko dzięki podkręconym na max kaloryferom.
Zupełną porażką były służby porządkowe, a raczej ich brak. Lawiny śmieci piętrzyły się w salach i toaletach.
Tegoroczny Echicon 3 był ostatnim z serii Echiconów. Nie zapisał się niestety niczym wyjątkowym, no może oprócz frekwencji. Oprócz tego był po prostu konwentem porównywalnym z innymi.
Na konwencie zauważyłem kilka mocnych plusów, które byłe jednakże zagłuszane przez minusy. Organizatorzy mają duży potencjał i nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa – już planują nowy konwent: Animatsuri. Życzę by wypadł lepiej od Echiconu, co eliminując kilka problemów nie jest rzeczą trudną dla tej doświadczonej ekipy.
Ostatecznie konwent Oceniam na 3 z wyraźnym plusem.
Do zobaczenia na Animatsuri!
Notka od autora recenzji:
Należałem do nielicznych szczęśliwców posiadających lokum w jednej z sal sypialnych. Co się tam działo lekko mnie zdziwiło, bo czyż aż tak fandom upadł, by nie móc się wysłowić nie używając wulgaryzmów? Uznają czyjeś rzeczy i miejsce do spania za dobre miejsce do zrobienia na nim przysiadówki… a gdy poprosi się o zejście z swoich rzeczy, to z niechęcią przejdą na śpiwór obok, rozsiadając się na śpiworze twoich znajomych… Gdy już tak się schleją, że lezą nieprzytomni na podłodze, ludzie malują im na twarzy, co popadnie.
Moje zdziwienie powyższą sytuacją trochę wyjaśniła kartka na drzwiach mojego sleprooma sugerująca, że to sala dla fanów ragnaroka…