Miałem nie pisać o Polconie. W końcu w ciągu roku poświęciłem mu dwa teksty. Ileż można, prawda? Jednak czytając relacje (w tym tą na naszym serwisie) i różnego rodzaju komentarze po imprezie, trudno mi przestać być sceptykiem wobec tej inicjatywy. Organizatorzy najstarszej imprezy co roku popełniają masę błędów, niejednokrotnie powtarzając to samo, co źle robili poprzednicy.
Gdy rok temu pisałem felieton, ucieszyłem się jak małe dziecko, gdy Cytadela Syriusza postanowiła przeprowadzić dyskusję na temat tego, jak wyprowadzić Polcony na prostą. Ostatecznie jednak widać, że zagranie pijarowe to za mało, gdy nie pójdą za nim realne działania. Tych niestety brakło.
Chociaż fandom się stara, Polcon bardzo cierpi na tę samą chorobę, która trawi większość polskich konwentów. Chodzi o brak ewaluacji, pozwalającej wyłapać błędy i szukać sposobów ich naprawienia. Nierzadko mam wrażenie, że ludzie po prostu stwierdzają, że jakoś to będzie i za rok znowu się uda.
Bo widzicie, gdy kurz opadnie, organizatorzy osiadają na laurach i mówią sobie “było zajebiście” i odpoczywają. Panuje sielska atmosfera, mało kto posypuje głowę popiołem. Nawet jeśli wewnętrznie kogoś coś gryzie, zostaje to w jego głowie. Tymczasem praca przy konwencie powinna kończyć się po podsumowaniu imprezy, wyłapaniu błędów i przyjęciu założeń na kolejną edycję.
Oczywiście w przypadku Polconu, mamy sytuację bardziej skomplikowaną. Nawet jeśli ktoś dokona ewaluacji, ta wiedza musi być przekazana dalej. Obecnie nie ma żadnej procedury, która przewidywałaby coś takiego. Co prawda organizatorzy Polconów robią sprawozdania, jednak skupiają się one na kwestiach czysto finansowych.
Tak naprawdę już mamy prawie wszystkie narzędzia, które pozwolą nam sprawnie rozliczać Polcon. Jedyne czego trzeba, to dobrej woli organizatorów, zarówno edycji, która się kończy, jak i tej, która ma nadejść. Jedyne, co należy zrobić, to dopracować procedurę.
Informacje tego typu nie mogą być przekazywane publicznie na Forum Fandomu. Organizatorzy niedawno zakończonego Polconu, powinni przygotować listę rzeczy, które nie funkcjonowały prawidłowo w ich edycji. Taki spis należałoby przekazać następcom, którzy w swoim gronie przedyskutują, jak zaradzić rodzącym się problemom. Jak widzicie, nic trudnego, wystarczy chcieć.
Łącznikiem między organizatorami może być Związek Stowarzyszeń Fandom Polski, który na tyle, ile może, angażuje się w pracę nad imprezą. Zresztą, dobrze by było, gdyby ZSFP zostało organem, który monitoruje działania organizatorów. Forum Fandomu odbywa się zbyt rzadko, żeby zareagować.
Wyciąganie wniosków nie jest prostą sztuką. Ludzie boją się krytyki, nie każdy ją lubi. Należy zrozumieć, że ewaluacja nie jest po to, żeby po kimś sobie pojechać, tylko dla dobra imprezy. Nie wszystko da się naprawić, nie wszystko zawsze zadziała. Robiąc konwenty w modelu od fanów dla fanów, nie mamy tyle czasu, ile miałby profesjonalista.
Mam nadzieję, że organizatorzy Polconów rozważą to, co napisałem powyżej. W interesie nas wszystkich jest, aby najstarszy konwent rozwijał się jak najlepiej. Wierzę, że to może być impreza, która kiedyś znowu stanie się najważniejsza dla całego fandomu, postrzegana pozytywnie nawet przez młodszych członków naszej społeczności. Czego całemu fandomowi życzę.