Tuż przed Pyrkonem jedna z organizatorek obwieściła reszcie, że po siedmiu latach prac przy evencie jej rodzice w końcu zdecydowali się odwiedzić imprezę, którą współtworzy. Nic nadzwyczajnego, festiwal fanów ziemniaka jest wydarzeniem, które może zainteresować każdego. To, co nas w całej sytuacji rozbawiło, to pytanie: “Ale możemy przyjść nie przebrani?”.
Regularnie przeglądam sobie galerie z konwentów – zarówno w mainstreamowych mediach, jak i tych fandomowych. Galerii pokonwentowych mamy całą masę. A jaki jest ich motyw przewodni? Cosplay. Dla szarego człowieka typowy konwentowicz tak właśnie wygląda.
Nie robię nikomu wyrzutu dlatego, że lubi się przebierać. Każdemu według potrzeb. Jedni lubią cosplayować, niektórzy podyskutować o fantastyce, inni chcą się dobrze bawić przy kufelku ze znajomymi, a jeszcze inni robią wszystko po trochu. To normalne, nasze hobby ma wiele “objawów”.
Problem mam tylko, gdy spotykam kogoś, kto kompletnie nie zna wydarzeń fanowskich i po obejrzeniu zdjęć z konwentu mówi “aha, to ci co się przebierają”. Opadają mi wtedy wszystkie witki. Pal licho, jeśli te słowa są wypowiadane obojętnie. Ale często połączone są z pogardą dla nerdozy.
Przez wiele lat walczyłem ze stereotypem “przebierańców” na konwencie, tylko po to, by dziś przyznać, że to jeden z bardziej medialnych elementów imprezy. To dość zabawne, bo jakkolwiek w przeszłości wiele razy mówiłem, że konwenty to wcale nie przebieranie się za elfiki i krasnoludki, tak trudno mi dziś pokazać, że jest inaczej.
Sam nie należę do wielkich fanów przebieranek. Zdarzyło mi się to dwa razy w życiu na larpa, ale nie planuję zbyt szybkiej powtórki. Zwyczajnie wolę dyskutować o rzeczach, które mnie jarają, wziąć udział w konkursie, czy zagrać sesję RPG. Nie oznacza to, że konwenty powinny robić tylko tego typu atrakcje.
Zdaję sobie sprawę z tego, że zdjęcia z prelekcji wyglądają nudno. W końcu to garstka osób, która siedzi i słucha jak jeden człowiek wygłasza swoje mądrości. Daleko temu do wypasionego stroju, który mimowolnie przykuwa oko. Równie nudno wygląda sesja RPG czy granie w planszówkę.
Tak naprawdę żadna z tych atrakcji nie jest większą częścią konwentu. Zawsze powtarzamy, że na naszych imprezach każdy znajdzie coś dla siebie. Wiadomo, nie jest to w pełni prawda, bo są ludzie, których fantastyka zwyczajnie nie interesuje. Ale jeśli tylko masz chociaż kawałek pierwiastka geekowskiego, coś powinno ci podpasować.
Media kłamią. To wiemy nie od dziś. Stąd i wizerunek medialny konwentowicza różni się od stanu faktycznego. Cosplayerzy rzucają się w oczy bardziej niż inni uczestnicy. Czy to źle? W żaden sposób. Po prostu, gdy będziesz brał na pierwszy konwent swoich znajomych, wytłumacz im spokojnie, że nie muszą się przebierać.
Ostatnio usłyszałem, że “konwent bez cosplayerów byłby nudny“. Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Na pewno taki event jest inny i mniej kolorowy. Mniejsze imprezy zwykle nie zabiegają o wizyty osób przebranych. Czy to źle? Nie, przecież to w żaden sposób nie jest obowiązkowe. Miejsce jest u nas dla każdego, bez względu na wiek, płeć, orientację czy poglądy polityczne. Łączy nas pasja do fantastyki, a nie strój.