Kolejny odcinek redakcyjnych polecanek w czasie zarazy. Dziś, w ramach #StayHome, bierzemy na warsztat filmy oraz seriale, które naszym zdaniem warto obejrzeć lub sami je właśnie oglądamy. Podejrzewamy, że nieco się dołożymy do obciążenia platform takich jak CDA, Netflix, Amazon Prime czy HBO GO.
Ookami: Nie jestem wielką fanką seriali (jeśli nie liczyć anime), a Netflixa wykupiłam tylko dla „Wiedźmina”, przy czym dalszą subskrypcję zawdzięczam tacie, który odkrył tam „Teorię wielkiego podrywu”. Mimo to udało mi się obejrzeć kilka mniej lub bardziej popularnych produkcji na tej platformie. Wybaczcie, ale ograniczę się właśnie do netflixowych dzieł.
Pierwszą pozycją na mojej liście jest „Atypowy”. O dziwo, nie oglądam tylko fantasy i anime. Atypowy jest komedią o dorastaniu i usamodzielnianiu się Sama, który ma autyzm. Z tego właśnie powodu wynikają przeróżne zabawne sytuacje, chociaż serial dotyka przecież dość trudnego tematu. I w tym jest cały urok. Widz dostaje historię piękną, prostą a jednocześnie skomplikowaną, pełną mądrych przemyśleń… tyle, że często w odniesieniu do pingwinów.
Teraz przejdźmy na trochę bardziej moją „strefę bezpieczeństwa”. Odkąd po raz pierwszy przeczytałam „Kłamcę” Ćwieka, a po nim cykl anielski Kossakowskiej, zakochałam się w historiach o aniołach i ich nieidealnej stronie. Nic więc dziwnego, że „Lucyfer” zawładnął moim serduszkiem. Jest to mieszanina fantastyki z serialami pokroju „NCIS”, czy „CSI” (jako chemik nie mogę tego oglądać, bo za często wyśmiewam ukazanie pracy biegłych). Znudzony życiem w piekle Lucyfer postanawia zrobić sobie wakacje na Ziemi. I tam, całkowitym przypadkiem, poznaje panią detektyw Chloe Decker, której pomaga w rozwiązaniu sprawy… i jakoś tak zostaje jej pomocnikiem na stałe.
Idąc dalej, nie mogło na mojej liście zabraknąć „Smoczego księcia”. Co prawda jest to kreskówka, ale kreskówka z elfami, przez co mnie kupiła. A tak na poważnie, serial przenosi nas do typowego świata fantasy pełnego magii i przedziwnych stworzeń, których nie uraczymy na Ziemi. I właśnie ten świat jest największym atutem historii. Żaden jego element nie został potraktowany po macoszemu, jak często się zdarza w fantastyce. W szczególności magia jest bardzo dobrze opisana i ciężko jest tu doszukać się jakiś potknięć i nieścisłości w kwestii jej używania. Dodatkowo świat ma swoją historię i wiele wydarzeń jest jej następstwem, o czym dowiadujemy się już w pierwszym odcinku. Sami bohaterowie są bardzo realistyczni. Nie ma tu czysto czarno-białych postaci. Oczywiście, możemy wskazać „to są ci dobrzy, a to ci źli”, aczkolwiek ich zachowanie wynika z pewnych przekonań, przeżyć i „dobrych chęci”.
Na sam koniec zostawiłam serial, któremu zawdzięczam to, co właśnie robię – „Awatar: legenda Aanga” (który nawiasem mówiąc oglądam już po raz trzeci). Dzięki niemu zainteresowałam się anime (wiem, to nie jest anime) i jakoś tak w tym zainteresowaniu pozostałam do dzisiaj. Historia rozkręca się tutaj powoli, a przemiana Aanga z beztroskiego dziecka do potężnego awatara jest stopniowo ukazywana w kolejnych sezonach. Tak jak Aang dorasta, tak klimat kolejnych odcinków się zmienia. Z zabawnego pierwszego sezonu, przechodzimy do trudniejszych tematów w drugim, takich jak miłość, zdrada czy śmierć, aby w trzecim zostawić na bok dziecinne żarty na rzecz walki z ostatecznym wrogiem. Jedynym dla mnie minusem całego serialu jest to, że najlepsza jego postać – Toph pojawia się tak późno. A i pamiętajcie, nie pijcie za dużo soku z kaktusa 😊!
Yarrow: Na pewno przyjemnie ogląda się “The Expanse”, choćby tylko dla Amosa czy Avasarali warto uskutecznić mały binge-watching. Przy kosmicznym temacie, może odrobina klasyki, jak np. “Battlestar Galactica”, bo tak się przymierzałam do powtórki, a tu ciągle ktoś/coś przeszkadza. Może teraz?
Pewnie znajdziecie gdzieś online “The Last Ship” – całkiem dobry serial o tym, jak amerykański niszczyciel ratuje świat podczas pandemii Czerwonej Grypy. Jest pani mikrobiolog, która dzielnie szuka lekarstwa, są podstępni Rosjanie, starający się zniweczyć jej wysiłki, upadanie i powstawanie rządów, miejscami takie bardzo idealistyczne momenty, rodem z „Designated Survivor”, ale ja to oglądałam dla komizmu sytuacyjnego, i nie ukrywajmy, scen walki (szczucie tomahawkiem zawsze urocze). Tak na marginesie dodam, że produkcja powstała w (luźnym) oparciu o książkę o tym samym tytule, z końcówki lat 80-tych XX wieku.
Jeśli nie macie ochoty na nic “fantastycznego”, to wkroczę w lekkie wątki przestępcze, i z całego serca polecę “Zagadki Kryminalne Panny Fisher”. Akcja toczy się w Australii, gdzieś w okolicach 1928 roku, i tak jak moją pierwszą reakcją było „o nie, to się dzieje w Australii, trzeba wyłączyć natychmiast”, przyznaję, że nikt nie zrobił tyle dla moich stosunków z tym krajem co Panna Fisher. No i detektyw Jack Robinson; on i jego miłość do jedzenia ♥
Inspector, believe what I say, for your own sake. The heart line never lies. You know that your greatest passion is very close at hand. Pursue it.
And believe what I say, Mrs. Bolkonsky. I have no intention of pursuing my greatest passion, unless it’s these sandwiches, which are a particular favourite.
Polecanki w telegraficznym skrócie:
Fantastyka / SF: Pickard, 12 małp
Kryminalne / Akcja / etc.: Bosch, Mentalista (nie jest to nic nowego, ale Patrick Jane mnie rozczula), Shetland (te akcenty… i dziwnie fascynujący brak drzew gdziekolwiek), Person of Interest, The Blacklist
Inne: The Good Doctor, Taboo, The Young Pope (warto obejrzeć choćby dla samych zdjęć – są po prostu piękne, plus – jest coś uroczego w papieżu z papierosem), The New Pope, The Addams Family (ten serial z 1964)*
*Z góry przepraszam wszystkich nieanglojęzycznych oglądaczy za ewentualne braki w lektorach czy napisach, od lat oglądam po angielsku, ostatni szok językowy przeżyłam kiedy się okazało, że nie rozumiem “My Country: The New Age” ze słuchu, bo to koreańska produkcja…
Miałam kończyć z serialami, ale Ookami napisała o Lucyferze… Obejrzałam kilka(naście) odcinków, mógłby się z tego zebrać nawet sezon czy dwa, i hmmm… nie wszedł mi ten Lucyfek. Być może dlatego, że Tom Ellis kojarzy mi się wyłącznie z jedną postacią; fajtłapowatego Gary’ego z „Mirandy”. Przez te wszystkie wspominane wyżej odcinki czekałam aż wparuje tam Miranda i rzuci Lucy na stół ze spaghetti. Słowo daję. Przez co nie mogłam się skupić na fabule nic a nic.
W filmy nie jestem zbyt dobra, zazwyczaj zaszywam się z “13 Wojownikiem”, gdy nie mam ochoty na nic konkretnego, ale coś bym tam obejrzała. Lubię też “Zemstę Hebalończyka” (“Strings” 2004; reż. Klarlund), cokolwiek od Tima Burtona, “Repo! The Genetic Opera” jeśli czuję się… muzycznie, dowolną ekranizację Pratchetta (“Piekło Pocztowe” najbardziej), “Your Highness” (jeśli macie ochotę na obleśną parodię) – “Odyseja Kosmiczna” również nie wydaje się kiepskim wyborem.
Zupełnie na boku dodam, że chętnie sięgam też po podcasty o true crime, kiedy nie mogę pozostać przyklejona do laptopa. A jeśli natomiast lubicie operę, teatr i muzea, to koniecznie sprawdźcie poniższe linki:
- The Metropolitan Opera
- Vienna State Opera
- Koncerty
- Teatr Wielki (wirtualne spacery)
- Muzea do zwiedzania z pozycji kanapy
- OpenCulture
Doroszek: Nigdy nie byłam wielką fanką serialów ale… Kubek ulubionej herbatki, kocyk i już nic nie wciąga tak bardzo, jak dobry serial wieczorną porą. Podzielę się z Wami moim „must watch” na Netflixie i nie tylko.
Jeśli postapokaliptyczne wizje świata nie są Wam obce, nie możecie ominąć „The 100”. Serial opowiada o ludziach, którzy od kilku pokoleń mieszkają w kosmosie. Wkrótce setka nastolatków zostaje zesłana na Ziemię w celu weryfikacji czy nadaje się ona do ponownego zamieszkania. W serialu można spodziewać się wielu nieprzewidywalnych zwrotów akcji, a motywacje i decyzje bohaterów budzą wiele emocji.
Kolejnym punktem na liście jest już opisany wyżej przez koleżankę „Lucyfer”. Jeśli lubisz zagadki kryminalne wplecione w diabelsko dobrą fabułę, to właśnie serial dla Ciebie.
Są tu jacyś fani serialów animowanych z dawką czarnego humoru? Disenchantment to z pewnością będzie dobry wybór na luźny wieczorek. Główną bohaterką jest nadużywająca alkoholu księżniczka Bean. W jej licznych przygodach towarzyszy jej osobisty demon Luci oraz elf Elfo. Akcja rozgrywa się w fantastycznym Królestwie Dreamland. Serial zaczyna się od ślubu Bean, który zostaje przerwany w bardzo nietypowy sposób. Kreska jest bardzo oryginalna i przyjemna w odbiorze, a wszystko to dopełniają ostre żarty.
Każdy kocha superbohaterów, więc ich tematyka nigdy nie jest nudna czy oklepana. Jeśli jesteś fanem komiksów to koniecznie musisz zobaczyć „The Flash”, „Arrow”, „Supergirl”, „Legends of Tommorow” i „Batwoman”. Seriale są na podstawie komiksów DC i opowiadają o losach mniej popularnych bohaterów. Myślę, że te tytuły mówią same za siebie i nie trzeba ich specjalnie przedstawiać. Bardzo fajną inicjatywą są crossovery. Seriale łączą się ze sobą,lecz nie trzeba ich oglądać wszystkich aby było to dla nas zrozumiałe. Dla fanów Lucyfera również znajdzie się tam ciekawy smaczek ;)
Zostając w klimacie superhero… jestem pod wrażeniem serialu „Titans”. Za dziecka byłam wielką fanką starych „Młodych Tytanów” i mimo wszystko obawiałam się tego, jak ta produkcja wyjdzie. Serial idealnie oddaje klimat DC, którego brakowało mi w nowych produkcjach filmowych. Trzy pierwsze odcinki pierwszego sezonu nie są tak wciągające, jednak dalej akcja się rozkręca. Serial jest na podstawie komiksu o tej samej nazwie. Jak można się spodziewać , grupka młodych ludzi z Robinem na czele, staje do walki ze złem. W międzyczasie Tytani odkrywają siebie i walczą ze swoimi „demonami”.
Karolina La Rochelle:
Krótkie polecenia dwóch seriali na Netflixie.
- The End of the F***ing World – Nastolatek mający zadatki na psychopatę i spragniona przygód buntowniczka wyruszają na pechową wyprawę. Dlaczego to polecam? Ponieważ trzyma w napięciu, nie jest nudno, a odcinek trwa maksymalnie 25 minut.
- Sex Education – Stosunkowo nowy serial wypuszczony na Netflixie. Posiada na ten moment 2 sezony i na nich się nie kończy. Nastoletni Otis, który ma problemy natury seksualnej, podsłuchuje swoją mamę podczas terapii. Jego mama jest seksuologiem. W szkole wpada na dziewczynę, która proponuje mu układ – seks porady. Dlaczego polecam ten serial? Ponieważ dotyka faktycznych problemów nastolatków, przekazuje dobre wartości i wzorce. Dodatkowo, tak miło się ogląda, że nie wiadomo kiedy mija kolejna godzina oglądania. Z niecierpliwością czekam na 3 sezon.