Łódzki Festiwal Fantastki Kapitularz, obywający się na początku września, jest jedną z moich ulubionych imprez w kalendarzu. Z kilku względów. Po pierwsze nie jest już koszmarnie gorąco, po drugie – z mojej perspektywy obecnie – to zupełnie blisko i można zaraz po pracy wskoczyć do pociągu, po trzecie, konwent ma do dyspozycji część wokół budynku uniwersyteckiego, z której naprawdę dobrze korzysta, co umożliwia spędzanie czasu na zewnątrz. A po czwarte, atmosfera imprezy jest naprawdę świetna.
Jeśli nie mieliście jeszcze okazji trafić na Kapitularz, zdecydowanie warto odwiedzić, a poniżej znajdziecie więcej argumentów.
LOKALIZACJA I JEDZENIE
Kapi współpracuje z dobrym skutkiem z władzami Uniwersytetu Łódzkiego, konkretnie z Wydziałem Filologicznym, gdzie odbywa się wydarzenie. Budynek, poza oczywiście salami oraz aulami, całkiem przestrzennymi korytarzami, posiada również bufet. Jeśli mamy ochotę na domowe jedzenie, możemy je kupić na miejscu i w przystępnej cenie. Jak wspominałam wyżej, uczestnicy konwentu mogą korzystać również z przestrzeni wokół konwentu, gdzie co roku parkują przeróżne food trucki, w których każdy znajdzie dla siebie coś miłego, oraz są rozstawione stoliki do zjedzenia zakupionego posiłku.

Jeżeli żadna z powyższych opcji nie przypadnie do gustu, w okolicy mamy również Biedronkę oraz Lidl, restaurację Heksagon, a na terenie miasteczka akademickiego, zlokalizowanego po drugiej stronie ulicy, bar, w którym można złapać pizzę czy innego burgera.
Inną spożywczą zaletą Kapitularza są również wspólne śniadania dla uczestników. Pierwszy raz zetknęłam się z takim „punktem programu” na Arkhamerze. Cieszy mnie, że tradycja wspólnego porannego spożywania najważniejszego posiłku dnia nie przepadła.
Dojazd z centrum Łodzi zajmuje około 20 minut. Można też szybko, i bezpośrednio, przemieścić się na dworzec z budynku uniwersyteckiego. Natomiast gdybyście chcieli poruszać się piechotą, spacer do centrum zajmie Wam około 40 minut. Oznacza to również, że stosunkowo łatwo można dotrzeć do dobrodziejstw kulinarnych zlokalizowanych przy ul. Piotrkowskiej.
NOCLEG
Przy okazji wtrącę kilka słów o opcjach spania. Sama tradycyjnie korzystałam z prywatnie wykupionego noclegu, bo z odpowiednim wyprzedzeniem, można wybrać coś naprawdę przytulnego w samym centrum. Jeśli szukacie czegoś bliżej konwentu, Organizatorzy umożliwiają również skorzystanie z noclegu na terenie konwentu oraz we wspomnianym miasteczku akademickim. Rezerwacje miejsc noclegowych zrobicie razem z zakupem karnetu na cały konwent. Lepiej zrobić to wcześniej niż później, gdyż liczba dostępnych miejsc jest ograniczona.
ATRAKCJE
Jestem wielbicielką punktów programu typu prelekcje. Nawet robię na nich notatki. Toteż zawsze z niecierpliwością czekam na pojawienie się prelekcyjnego rozkładu jazdy. Tegoroczny program okazał się optymalny pod względem wygospodarowania czasu na punkty oraz na posiłki czy rundkę albo dwie na obejrzenie stoisk wystawców i namiotów na zewnątrz.

Oczywiście jeśli preferujecie punkty związane z LARPami, kosplejem, RPGami, warsztatami czy konsolami, również takie znajdziecie w tabeli programowej konwentu. Na czterech poziomach budynku mieści się właściwie wszystko, czego możemy oczekiwać. Łącznie z chillout roomem.

Stanowiska wystawców były wszędzie. Większość tradycyjnie zlokalizowana na dole, część rozrzucona po piętrach, co chwilami powodowało owszem drobne zagęszczenia w ruchu, ale szczęśliwie rozładowywały się w miarę szybko i nie utrudniały znacząco przemieszczania się.


Poza atrakcjami w środku, można było również skorzystać z punktów toczących się na świeżym powietrzu. Każdego roku Kapitularz proponuje m. in. rozmowy o ptakach drapieżnych, pokazy alchemiczne albo ognia, stanowisko kowalskie, boisko do gier (quidditch, jugger), tarcze do strzelania, wioski: Słowian i wikingów, wiedźmińska, kuglarska, mando, etc. Zatem co roku możemy liczyć na coś ciekawego.

Jest to zawsze spory plus, kiedy konwent ma możliwość skorzystania z przestrzeni wokół budynku konwentowego. Szczególnie, gdy jest jej sporo i można zagospodarować ją pod naprawdę różne opcje. Wśród nich każdy znajdzie dla siebie coś miłego i ciekawego. A przy okazji, nie spędzamy weekendu całkowicie w zagrodzie czterech ścian.

Przez wiele lat, wydarzeniu udawało się trafiać w naprawdę dobrą pogodę. Zdarzyło mi się zastanawiać, co by było gdyby pogoda nie dopisała… i wykrakałam.
W sobotę faktycznie popsuła się aura, ale przynajmniej nie zgodnie z ostrzeżeniami alertu RCB. Wydaje mi się jednak, że nikomu ta nieco gorsza pogoda szczególnie nie przeszkadzała w korzystaniu z konwentu. Jak widać na poniższym zdjęciu, uczestnicy mimo opadów, nadal chętnie przesiadywali na zewnątrz. Z parasolkami czy bez.

BIZZAROCON
Jest to ciekawostka, o której myślę, że warto wspomnieć. W trakcie, czy raczej w ramach, Kapitularza odbywał się również BizzaroCon. Minikonwent trwał parę godzin i obejmował dziewięć punktów. Przez cały konwent sprawnie funkcjonował także blok horroru i grozy. Jeśli jesteście fanami, Kapi jest imprezą dla Was.
PODSUMOWANIE
Kapitularz ma wszystko to, czego potrzebuje naprawdę dobry, przytulny konwent. Impreza, gdzie wraca się jak na domówkę u starego znajomego. Taki konwent-norka dla konwentowego hobbita. Jest to jedno z tych wydarzeń w konwentowym roku, na które jeśli tylko mam możliwość, chętnie się wybieram. I zawsze serdecznie polecam.
