Na niecały tydzień przed Halloween, to jest 26-27 października 2019 r., Poznań opanowały rzesze wiedźm, demonów i innych straszliwych osobliwości z okazji odbywającego się konwentu. A dla zbłąkanych duszyczek wszystko to zaczęło się już dzień wcześniej. Czy było spooky albo z pazurem? Przekonacie się o tym w tej relacji!
Gdy zwoła się sabat…
Korzystając z możliwości szybszego noclegu i rozpoczęcia konwentu, nasza redakcji dumnie postawiła swoje nóżki już w piątek (z pewnymi komplikacjami w postaci mieszania opasek funkcyjnych przez akredytację), aby sprawdzić, jak idą przygotowania do konwentu. Co możemy stwierdzić, to fakt, że nie rzucały się one szczególnie w oczy, gdyż odbywały się za „zamkniętymi drzwiami”. Z powodu montażkonu można było na spokojnie zapoznać się już z całą placówką i zbadać okoliczne sklepy, na wypadek wieczornego głodu. Nie ukrywam, że szkoła znajdowała się całkiem daleko od centrum, ale na szczęście można było bez problemu zaspokoić wszystkie swoje potrzeby żywieniowe w okolicy, nie ruszając się praktycznie z terenu konwentu.
Bileciki do kontroli!
Wtem, gdy nastał ranek, naszym oczom ukazał się niemały kolejkon, który wraz z mijającymi godzinami rozrastał się, pomimo szybkiej pracy akredytacji. Sytuacja została opanowana dopiero w godzinach popołudniowych. Pokazuje to, jak bardzo frekwencja zaskoczyła organizatorów, pomimo i tak przewidywanej dość sporej ilości uczestników. Dalej trzymając się tematu akredytacji, możemy śmiało stwierdzić, iż tegoroczne identyfikatory były przesłodkie, dzięki znajdujących się na nich puffotoperach i tematycznych wstążeczkach w motywie dyń, pajęczyn, czy szpiczastych kapeluszy. Dodatkowo otrzymywaliśmy prosty kartonowy informator, który zawierał tabelkę programową, numery do medyków i biura konwentowego oraz loga patronów i sponsorów. Co więcej, po konwencie może służyć za całkiem ładną ozdobę z motywem wprost z plakatu wydarzenia.
Wielkie poszukiwania cukierków i kociołka
Za to pewnie zastanawiacie się, co takiego można było porobić już po swojej akredytacji. Otóż witał nas klasyczny wachlarz możliwości: chcemy pośpiewać — zapraszamy na UltraStara, pograć — konsolówka i dobra VRka, planszówki — games room, a spragnieni wiedzy mogli się udać do sal prelecyjnych prowadzonych między innymi przez ConTrust, Anime24, czy Animelogię. Ponadto była okazja zabawy w Wiosce Naruto, czy próby dubbingu u NanoKarrin. Poza tym czekali na nas wystawcy z dość tematycznym asortymentem, w postaci kryształów, malunków na papierze czerpanym, czy wszelakimi czarodziejskimi przedmiotami. Oczywiście nie zabrakło gadżetów z ulubionych serii anime, czy mang.
Co więcej, mogliśmy wziąć udział w grze konwentowej polegającej na szukaniu znajdziek w postaci rozwieszonych kartek i drobnych łamigłówek. Cały zamysł gry był sprawdzony, lecz ukrywanie ich w salach funkcyjnych, gdzie bez wiedzy, w których tego typu pomieszczeniach mamy szukać, mogło nie raz rozbić komuś panel. Szkoła naprawdę oferowała dużo przestrzeni, gdzie nie dość, że dałoby się kreatywnie ukryć przytoczone znajdźki to jeszcze nie przeszkodzić przy tym nikomu. Jednak przejdźmy do nagród, jakie czekały nas po ukończeniu wszystkich zadań. Aby klimatu stało się zadość, otrzymywaliśmy cuksy oraz plakat konwentu. Czy to było satysfakcjonujące? Trudno stwierdzić.
Spooky scary skeletons…
Oczywiście nie zabrakło atrakcji idealnych na maina. Pewnie wszyscy się domyślają, iż chodzi o konkurs cosplay, na którym było wiele tematycznych kostiumów. Nie zamierzam wnikać w szczegóły konkursu, gdyż jest on dostępny do obejrzenia na serwisie YouTube, lecz mogę zaznaczyć, że będzie on pamiętny dla organizatorów dzięki rozbrykanej grupce z Boruto, która może się poszczycić strzaskaniem szklanych statuetek. Na szczęście cosplayerom nie stało się nic poważnego, a zwycięzcy zamiast pucharków dostali medale. Mimo to później działo się już tylko lepiej! Po konkursie pojawił się czarny koń tych atrakcji — występ idolek z grupy Milky Way Heroes, które oczarowały widownie. Pokaz taneczny był przemyślany, schludny i posiadał humorystyczne przerywniki. Na dodatek dziewczyny tryskały energią i było widać pełne zaangażowanie oraz czas poświęcony na treningach. Wielki szacunek również należy się za finałowe rozdawanie słodkości w postaci cukierków Milky Way oraz wspólny taniec i śpiewanie z uczestnikami. Dawno nie czułam takiej energii od grupy idolek i trzymam kciuki za dalsze sukcesy dziewczyn.
Cukierek albo psikus
Podsumowując konwent, można go określić mianem najbardziej konwentowego konwentu roku. Czy to źle? Nie sądzę, gdyż potrzebowałam tej klasycznej atmosfery, która towarzyszy na tego typu eventach. Sam konwent dawał nam dobre warunki do spotkania swoich fandomowych znajomych, poznania nowych, spędzenia czasu dzieląc się swoją pasją, a co więcej spróbowania klasycznych, ale sprawdzonych atrakcji. Również wstrzymywałam się z pisaniem tej relacji, aby również móc ocenić jakość foto-studia, lecz o zdjęciach dalej nic nie wiadomo. Czy wróciłabym za rok na Animecon? Z chęcią, jeśli będę poszukiwać klasyki.
Foto: Rene