Gdy w zeszłym roku wróciłem z Bachanaliów Fantastycznych, wiedziałem, że za rok pojadę jeszcze raz. W największym skrócie – zakochałem się w konwencie organizowanym przez ZKF Ad Astra.
Bo okazało się, że wszystkie konwenty rodzinne, które w swoim życiu odwiedziłem, są w porównaniu z Bachanaliami średnie. Rok temu postanowiłem nie pisać o zielonogórskim konwencie, zasłaniając się innymi obowiązkami. Tym razem niech dowie się cały świat, że Bachanalia Fantastyczne są fantastyczne!
Początek
Dwudziesta dziewiąta edycja zielonogórskiego konwentu odbyła się w dniach 18-20 września, dokładnie w tym samym terminie, co Copernicon, Sabat Fiction-Fest czy larp Bunkier. Miało to na pewno wpływ na frekwencję… ale zdecydowanie pozytywny, bo Bachanalia Fantastyczne są imprezą, która ścisku nie lubi.
Krzywy Komin, w którym odbywa się konwent, nie jest największym budynkiem na świecie, ale w zupełności wystarcza na potrzeby omawianego wydarzenia. Ma też swoje niepodważalne plusy, takie jak knajpa na terenie obiektu, bliskość rynku miasta i Biedronka za rogiem. Co więcej, na dziedzińcu stoi trebusz klubowy.
Gdybym na konwencie tych rozmiarów spotkał się z kolejką, zdziwiłbym się bardzo. Bachanalia były darmowe, bez wymogu akredytowania się. Obowiązek ten miały tylko osoby, które korzystały z opcji noclegowych zapewnianych przez organizatorów. Reszta osób zapisywała się całkowicie dobrowolnie.
Ci, którzy zdecydowali się zaakredytować, otrzymywali identyfikator w formie samoprzylepnej naklejki oraz informator. Ten drugi wykonany został schludnie, chociaż jego rozmiar był trochę nieporęczny, co sprawiło, że większość osób zwyczajnie nie nosiła go przy sobie. Na szczęście program imprezy można było znaleźć wywieszony w wielu miejscach.
Noclegi natomiast zorganizowano w wersji “biedny student” i “biedny student deluxe”. Pierwsza opcja to oczywiście kawałek podłogi na sali gimnastycznej szkoły, która była oddalona 5 minut spacerem od głównego terenu konwentu. Natomiast “biedny student deluxe” był pokojem w akademiku, który kosztował niewiele więcej od sali wspólnej, ale był zdecydowanie dalej.
Program na luzie
Program Bachanaliów nie wyróżniał się na tle innych konwentów w kraju – wielu uznałoby go wręcz za ubogi. Zaledwie dwie sale prelekcyjne i jedna konkursowa oraz trochę innych atrakcji nie powala na kolana. Nie zmienia to faktu, że ciężko było tutaj znaleźć zapchajdziury typowe dla dużych imprez.
Kolejnym plusem programu był fakt, że jedna z sal prelekcyjnych znajdowała się w knajpie. Jeśli ktokolwiek chciał wysłuchać pisarza, popijając przy tym piwo, nie było z tym najmniejszego problemu, ponieważ to właśnie tutaj odbyły się wszystkie spotkania autorskie.
Co ciekawe, chociaż Bachanalia nie są imprezą dużą, liczba gości zawstydziłaby niejeden większy konwent. I zdecydowanie wszystkie mniejsze, na których dotychczas byłem. Bachanalia swoją obecnością uświetnili m.in. Maciej Parowski, Bogusław Polch czy Witold Jabłoński.
Swój kawałek miejsca na imprezie znaleźli też mangowcy, którzy oblegali jeden z korytarzy budynku. Miejsce trochę mało szczęśliwe, ponieważ znajdowało się tuż obok toalet. I nie, nie mam na myśli, że z WC śmierdziało (bo nieprzyjemnych zapachów na szczęście brakowało), tylko czasami człowiek, który przychodził w to miejsce, był brany za mangowca. A ja zdecydowanie nie chcę od nikogo odkupować żadnych mang.
Jeszcze więcej luzu
Oczywiście prelekcje i konkursy to nie wszystko, co umilało czas na Bachanaliach. Najbardziej zadowoleni powinni być miłośnicy planszówek, dla których udostępniono sporych rozmiarów games room. Jego zaletami, poza faktem istnienia, były liczne turnieje i całkiem imponujący wybór gier.
Mniej szczęścia spotkało blok gier, w którym znalazło się raptem kilka konsol Xbox 360 i jedna Xbox One. Nie pojawiły się stare komputery i konsole, które w zeszłym roku biły rekordy popularności. Trochę szkoda. Natomiast Artemisa (Artemis Spaceship Bridge Simulator) zastąpiła symulacja łodzi podwodnej, stworzona na potrzeby larpa „Ostatni Rejs”.
Jeśli komuś było mało, na dziedzińcu, na którym stał klubowy trebusz, swój namiot rozstawiła Kawaleria Berg, która organizowała niekończące się postapokaliptyczne party, a kawałek dalej stanęła strzelnica ASG. Do tego przygotowano masę atrakcji dla osób postronnych i dzieci.
Jeśli jednak ktoś akurat nie miał ochoty brać udziału w programie imprezy, mógł zwyczajnie zasiąść w barze lub w ogródku i leniwie poodpoczywać. Natomiast wieczorem rozpoczynała się impreza, która trwała do wczesnych godzin rannych.
Najważniejsze jest chyba to, że nawet jeśli coś wypadło z programu, to nikt się tym nie przejmował, tylko wracał leniwie do knajpy. Nikt się o nic nie spinał – ot, po prostu rzecz, która się zdarza. Stąd pewnie wynika fakt, że nie słyszałem o tym, żeby któraś atrakcja się nie odbyła. Poza turniejem w Unreal: Tournament, w którym sam chciałem wziąć udział.
Na zakończenie
Bachanalia Fantastyczne to konwent, na którym powinni wzorować się wszyscy organizatorzy małych imprez fantastycznych. Dwadzieścia dziewięć lat doświadczenia mówi samo za siebie. Gdybym sam chciał zrobić mały konwent, wzorowałbym się na Bachanaliach.
To, co najbardziej wyraziście cechuje zielonogórskie wydarzenie, to przede wszystkim niesamowita rodzinna atmosfera, leniwy upływ czasu i świetne imprezy do rana. Nawet członkowie konwentowego Patrolu, którego nie darzę zbyt wielką sympatią, potrafią na Bachanaliach rozmawiać z uczestnikami po ludzku.
Od zawsze powtarzam, że kameralne konwenty mają w sobie coś niesamowitego. Coś, co sprawia, że człowiek z radością na twarzy jedzie 350 kilometrów, żeby spotkać się z garstką znajomych, porozmawiać z nimi o fantastyce i napić się z nimi piwa (lub soku/coli, jak w moim wypadku od dłuższego czasu).
ZKF Ad Astra potrafiło zrobić to, co wielu osobom się po prostu nie udaje. Stworzyć konwent, który mimo bycia za darmo, radzi sobie doskonale. Ma świetnych gości, rodzinną atmosferę, fajne punkty programu i coś koło 400 uczestników.
Jeśli planujesz zrobić konwent, który zawiera się w powyższym zdaniu, nie czekaj – jedź na Bachanalia i pobierz ekspresowe szkolenie od organizatorów. Jeśli natomiast masz problemy z zawieraniem nowych znajomości… cóż, nie będzie to dla ciebie konwent idealny, ale daleko mu będzie też do złego.