W roku 2003, gdy dopiero zaczynałem bawić się w imprezy fantastyczne, na rynku pojawiła się Neuroshima, wyczekiwana gra fabularna Wydawnictwa Portal. Produkt ów był jak na nasze warunki komercyjnym megasukcesem, więc nie jest dziwne, że w tym samym roku grupa zajaranych fanów postanowiła zrobić pierwszy konwent miłośników tego RPG.
Tornado, bo o nim mowa, było dla mnie niczym Graal. Ciągle wiele słyszałem, ciągle planowałem się wybrać… i nigdy nie udało mi się dotrzeć. W pewnym momencie Tornado stało się Rafinerią i wtedy definitywnie zakończyła się pewna epoka. W międzyczasie wyleczyłem się też z neuroshimowego fanbojstwa.
Jednak wszystko, co ma swój początek, powinno mieć też swój koniec. Pierwotni organizatorzy Tornada postanowil zamknąć historię swojej imprezy, robiąc po długiej przerwie jej ostatnią edycję. Jest to idealny moment, aby przypomnieć wszystkim, jak Tornado ukształtowało nasz fandom postapokalipsy i jak bardzo dzisiejsze imprezy czerpią z rozwiązań pierwszego konwentu fanów Neuroshimy.
Jeśli zastanawiasz się, jak osoba nieobecna na imprezie może pisać jej historię, odpowiem Ci trochę dłużej niż: “Bo tak”. Mimo mojej nieobecności, chłonąłem wszystkie informacje o każdej edycji. Dodatkowo artykuł ten powstał przy ścisłej współpracy z organizatorami i uczestnikami Tornad. A jeśli tego Ci mało, na stronie Informatora Konwentowego znajduje się sporo informacji o minionych edycjach.
Szalony początek
Kiedy organizatorzy wybierali nazwę dla swojej imprezy, wybór był dość prosty. Każdy, kto miał styczność z Neuroshimą, wie, czym jest Tornado w tej grze. Dla reszty (czy dziś wśród osób zainteresowanych omawianym tematem są jeszcze takie osoby?) małe wyjaśnienie – Tornado to szalenie popularny narkotyk, który pozwala ludziom cofnąć się w swojej głowie w przeszłość, lub, mówiąc prościej, to taki Jet z Fallouta, tylko o zupełnie innym działaniu. Trudno więc o bardziej ikoniczną nazwę związaną z Neuroshimą.
Pierwsza edycja Tornada odbyła się w dniach 5-7 września 2003 roku w Czyżowicach koło Wodzisławia Śląskiego, w obrębie Pikniku Country, który z kolei znajduje się na terenie Szwajcarii Czyżowickiej. Lokalizacja ta na dzisiejszym bywalcu konwentów postapo najpewniej nie zrobiłaby wrażenia, a mimo to pozostała ona z Tornadem niemal do końca.
W programie imprezy znalazły się takie atrakcje jak Miss Brudnego Podkoszulka, Mistrzostwa Zasranych Stanów Ameryki w siłowaniu się na rękę czy spotkanie z twórcami Neuroshimy. Dwie pierwsze zresztą wpisały się w kanon imprezy i zaczęły pojawiać się co roku.
Nie obyło się oczywiście bez problemów. Planowany koncert zespołu Katharsis nie odbył się, ale organizatorzy zareagowali dość szybko na problem i znaleźli zastępstwo. Ponadto odwołano dwie prelekcje z powodu braku słuchaczy. Największym problemem pierwszego Tornado była jednak zwyczajnie frekwencja.
Do Czyżowic zjechało około 20 osób i liczba ta była mocno poniżej oczekiwań organizatorów. Ciężko znaleźć po latach powód takiego stanu rzeczy – na pewno nie wynikał on z małej popularności Neuroshimy (do czasu pierwszego Tornada sprzedano około 1500 sztuk podręcznika podstawowego). Najważniejsze jest jednak to, że konwent spodobał się uczestnikom, a organizatorzy postanowili nie zrażać się marketingową porażką.
Droga ku chwale
Kolejna edycja Tornado odbyła się w lipcu 2004 roku. Wydłużyła się do 4 dni i miała zdecydowanie więcej szczęścia do uczestników niż poprzednia. W zależności od relacji, na imprezie bawiło się 40 do 80 osób. Oczywiście nikt nie jest w stanie dzisiaj dokładnie tego potwierdzić, a pamięć potrafi płatać figle.
Druga edycja nie przyniosła wielu zmian w formie, ale dzięki obecności uczestników impreza przebiegała sprawniej. Najważniejsza była jednak coraz bardziej zacieśniająca się współpraca z Wydawnictwem Portal, która przyniosła wymierne korzyści dla wszystkich. Twórcy Neuroshimy cierpliwie słuchali fanów, czego efektem była edycja 1.5 systemu.
Kolejnym efektem współpracy była oferta sprzedaży jednej wejściówki na Dracoola (organizowanego przez Portal) i Tornado 3.0 oraz darmowy przewóz zainteresowanych autokarem z Gliwic do Czyżowic. Dodatkowo na tej samej edycji imprezy zaprezentowano prototyp Neuroshimy Hex, który potem został bezlitośnie ograny przez uczestników konwentu.
Ale najważniejszym punktem współpracy była gra terenowa, którą w końcu udało się zorganizować na 3. edycji. Wydarzenia, które miały miejsce w trakcie larpów na Tornado, wchodziły do kanonu i stawały się częścią oficjalnej historii świata Neuroshimy.
Niestety, za organizację terenówki na 3. edycji wzięli się RPG-owcy nie mający zbyt wiele pojęcia o tego typu grach, co zaowocowało dziwną mechaniką karteczkową. Może i wyglądała ona dobrze na papierze, ale w rzeczywistości sprawdzała się niestety tragicznie.
Terenówka jednak stała się dla wielu głównym elementem konwentu. Nic w tym dziwnego – liczba larpów postapo w kraju wówczas nie powalała. Wystarczy nadmienić, że Old Town w 2005 roku miał dopiero swoją drugą edycję, a tamtejszy larp udał się słabo, bo postanowiono zmieszać go z atrakcjami części programowej, co wywołało sporo problemów dla całego konwentu.
Dla wielu Tornado stało się miejscem, w które można po prostu pojechać w wakacje, by odpocząć w gronie znajomych osób. Nie było ważne, że część z nich nawet nie znała Neuroshimy; ważna była wspólna zabawa. Wystarczy wspomnieć, że dla sporej liczby osób najważniejszym punktem programu był rollbar.
Antykonwent Tornado
Tornado 4.0 rozpoczęło swoją akcję reklamową od hasła “Antykonwent Tornado: Niegrzeczne dziecko fandomu”. Była ona reakcją na wiele rzeczy – akcje 100% bez alkoholu, kojarzenie konwentów jako wydarzeń w szkołach i tym podobne. Tornado samo w sobie po prostu było imprezą, która w wielu elementach odstawała od innych tego typu. Trudno powiedzieć, czy w tę dobrą, czy złą stronę.
Kosmetyczna zmiana nazwy nie miała wielkiego wpływu na przebieg Tornada – było to po prostu głośne mówienie przez organizatorów, czym jest ich impreza. Jedyną ważną zmianą był fakt, że terenówka zyskała nową mechanikę, która wykorzystywała broń ASG. Nie muszę chyba wspominać, że był to strzał w dziesiątkę?
Piąta edycja kontynuowała sukces poprzedniczek, korzystając z najlepszych elementów i poprawiając błędy. Chociaż nie padł kolejny rekord akredytacyjny (około 140 uczestników na 4), to zabawa jak zwykle była przednia. Wtedy też Kuglarz, ojciec założyciel konwentu, zapowiedział, że to jego ostatnie Tornado, jednak ludzie nie pozwolili mu do końca odejść.
Efektem była szóstka, która przez wielu uważana jest za najgorszą edycję tego konwentu. Największą porażką okazała się terenówka, która zrywała z tradycyjnymi pomysłami neuroshimowymi, a zaczęła czerpać z mitów Cthulhu. Pomysł może i zacny, jednak większość uczestników nie czuła tego klimatu. Do całości należy dodać bardzo złą pogodę, która sprawiła, że ludzie zamiast się bać, byli po prostu wkurwieni.
Początek “końca”
Po nie do końca udanym szóstym Tornado, Kuglarz postanowił przejść na emeryturę „konwentoroba”. Problem był taki, że ludzie bardzo późno dowiedzieli się o tym fakcie. Na szczęście istniały osoby, które chciały działać. Grupka ta postanowiła kontynuować tradycję Tornada.
Siódma i ósma edycja antykonwentu, chociaż czerpały z najlepszych schematów poprzedników, wprowadzały też wiele zmian. Największą z nich była przeprowadzka do Głuchołazów przy ósmej odsłonie. Niestety, niektórym przywiązanie do tradycji przesłoniło profity płynące ze zmian. Aby uciszyć wszystkie głosy mówiące, że “to już nie to samo”, nowi organizatorzy zmienili nazwę konwentu.
Rafineria została duchowym spadkobiercą Tornada, ale tak naprawdę pewne standardy ustalone w Czyżowicach królują w całym polskim fandomie postapo. Dziś niewiele osób wyobraża sobie, aby tego typu konwent nie rozpoczynał się dużą grą terenową, po której następuje część programowa. Nikt nie wyobraża sobie tego typu imprez bez luzu propagowanego przez Kuglarza i spółkę.
W dniach 23-26 lipca historia Tornado ma zakończyć się ostatecznie. Pierwotni organizatorzy zarzekają się, że będzie to swoiste epitafium dla tej legendarnej imprezy. Mam tylko nadzieję, że za kilka lat Kuglarz da się namówić na kolejne Tornado. W końcu w dzisiejszych czasach modne jest kończenie parę razy.