…
Gdy przybyłem na Czekon wraz z ekipą pierwszą rzeczą, jaką rzuciła się nam w oczy byli klimatycznie ubrani organizatorzy i obsługa. Ich niebieskie ubranka (które były chyba odzieżą ochronną) przewiązane czerwonymi wstęgami robiły niesamowite wrażenie. Organizatorzy bili widoczni i było ich naprawe dużo. Kolejna miła rzecz spotkała nas, gdy wraz z Tompaluchem, z którym na konwencie mieliśmy wygłosić dwie prelekcjie, zostaliśmy powitani przez jedego z ogranizatorów.
Dalej zaczęły się drobne zgrzyty. W informatorze nie było regulaminu, co nas trochę zdziwiło, ale nie zmartwiło. Gorzej, że w planie prelekcji brak było „polskich znaków”, najgorzej, że nie znaleźliśmy planu rozkładu sal, któych było sporo, ani informacji o noclegach. Na szczęście na tablicy stającej obok akredytacji znalazła się informacja, gdzie znajduje się sala sypialna („Sleepong Room”), a dzięki pomocy pewnej organizatorki udało się do niej trafić. Jednak informacja ta z tablicy szybko znikła i do „Sleeping Roomu” trafiły oprócz nas już tylko 2 osoby, a przez cały konwent zaglądali do nas orgaznizatorzy i pytali się, „czy robimy tu jakąś prelekcję” lub „czy coś tu będzie”.
Niestety spóźniliśmy się na spotkanie z Sapkowskim (taki dojazd), a innymi autorami nie byliśmy zainteresowani, gdyż widzieliśmy ich niedawno na Wrocławskich Dniach Fantastyki. Rozejrzeliśmy się po salach, praktycznie non stop czynna była sala Anime (ludzie dobrze sie tam bawili, doniesiono mi, że szczególnie eksytująca była noc z Hentai). Swoje miejsce miali także fani gier bitewnych. Znaleźliśmy również sale filmową.
Prawdziwe problemy rozpoczęły się, gdy weszliśmy do sali przeznaczonej dla Prelekcji RPG, a zastaliśmy tam sesji i kilku ludzi z plecakami i karimatami… W ogóle ludzie spali trochę gdzie popadnie (z braku informacji nie trafili do naszego „Sleeping Roomu”). Ludzi na konwencie było naprawde mało – tak mało, że byłem świadkiem, jak prelekcja nie odbyła się z powodu braku widowni, a prelegenci biegali po salach i dosłownie wyławiali sobie z nich publiczność. Niestety na chwile obecną nie znam oficjalnej ilości osób, jakie dotarły na konwent. Moje trzy (dwie w sobotę wieczory i jedna rano, gdy opuszczałem konwent) próby dotarcia do akredytacji okazały się daremne, gdyż nikogo przy niej nie było – co powodowało, że wieczorem każdy mógł wejść na teren konwentu (Nie miałem czasu na poszukiwania, gdyż spieszyłem się na pociąg – powrót jedyne 5h. Juz domu wysłałem więc maila do orgów i czekam cierpliwie na odpowiedź, jak dojdzie dane uzupełnie). Nie zauważyłem także, by ktokolwiek zajmował się kontrolą posiadania ID…
Kontynułując o problemach z salami – „Sesje RPG” zamieniły się miejscami z „Prelekcjami RPG”. Potem można było zauważyć dziwne „fluktuacje” sal – a to sala B połączyła się z salą E, a to zaginęła sala H, w każdym razie wdarł się pewien chaos.
Typowe prelkcje – było ich bardzo mało – plan w informatorze zawierał dużą ilość „szarych” dziur. Sporo się nie odbyło (np. jak ju z pisałem z powodu braku publiczności). Kilka prezentowało tragiczny poziom. Jedna szczególnie mnie rozczarowała – blok pokazów laido i prelekcja na temat jego i sztuk walki – zamiast 4h (1h prelekcji, 3h pokaz), konwentowicze otrzymali niecałą godzinke pokazu o wątpliwych walorach. Na szczęście znalazł się też kilka fajnych pozycji – prelekcja Tomplaucha „O przygotowaniu teoretycznym MG do sesji”, „O przewrotnej historii Polski” Tomasza Ociepy, czy pokaz gry cRPG Sacred.
Opisze teraz zdażenie, które mnie osobiście spotkało, ale jest chyba ewementem w dziejach polskich konwentów. Jak pisałem wcześniej, prowadziłem na Czekonie prelekcję, zostałem także poproszony przez orgów o poprowadzenie sesji. Na konwent wszedem za darmo, zostałem bardzo miło przywitany, ale… gdy rozpocząłem prelekcję – udało mi się zerbrać nawet sporo osób (a miałem stracha, że nikt się nie pojawi, jak na kilku innych poprzednich prelekcjach) – po 15 minutach do sali wpadł człek z obsługi i mówi do moich słuchaczy „Wszyscy proszoni są na Forum Fandomu!” i zagarnia mi ich z sali gestem do drzwi – kopara mi odpadła. Chwyciłem za informator i mówie mu, że tu nic o tym nie ma i że ja teraz tu prelekcje prowadze, a on na to „Musicie zejśc. Jest zebranie Fandomu Polskiego – będzie głosowanie.” – Co? – „Głosujemy sprawy statutu”… No i prawie siłą zabrał mi większość słuchaczy, których z których wrócił po kilkunastu minutach jeden (lub dwóch)… Na szczęście zostali ze mną znajomi i niewielkie grono (teraz juz nie pamiętam, chyba też 2) słuchaczy wolnych. Prelekcje dokończyłem, choć przez chwile miałem ochote wstać i wyjść (dla ludzi, którzy zostali – wielkie dzięki). Do tej pory nie wiem, o co chodziło. Jaki „Fandom Polski”? Na konwencie zdawało się, że ludzi spoza Częstochowy jest dosłownie kilkunastu… Potem człek ten, jak spotkał mnie na korytarzu, przeprosił za to podebranie ludzi – nie mam do niego osobiście żadnych pretensji, skoro mu kazali, to podebrał. Widać, że też mu głupio troche było. Jednak samo zdarzenie wywołuje u mnie do tej pory momentalny „opad kopary do samej ziemi”.
Wracając do samego konwentu. Warunki mieszkaniowe dobre. Miejsca dużo. Ubikacje czyste (papieru w istocie w nich nie było). Kosze w salach małe (wysypywało się z nich juz po pewnym czasie) – nie opróżniane. Organizatorzy i obsługa robiła częste obchody. Problemów z zachowaniem ludzi – żadnych nie zauważyłem. Obecny był także bar – trochę drogi – ale zjeść coś ciepłego się dało. Brak karteczkowego systemu sesji – mimo to ludzie sproro grali – zapewne z braku innego zajęcia. Z tego co się domyśliłem organizatorzy załatwiali MG (jak mnie i Tompalucha), ale Ci już sami musieli sobie graczy znajdywać (co oczywiście na konwencie trudne nie jest).
Czas na podsumowanie.
Czekon – nowy konwent – organizatorzy stworzyli na nim bardzo dobrą otoczkę dla prelekcji właściwych – fajne ubranka orgów, sale filmowe, anime, sporo miejsca do gry, zaproszeni sławni autorzy fatastyki, itp., ale chyba zapomnieli odpowiedni nacisk położyć na samo sedno sprawy. Gdyby, nie to, że na Czekonie przebywałem ze kolegami, to nudziłbym się tam niesamowicie (od biedy mógłbym okupować sale anime, ale co robiłby człek nie będący jej fanem?).
Niestety musze ocenić go na 2.
Choć bardzo bym chciał – nie moge o nim powidzeć „niezły” (3) – a niewiele do tego brakowało.