…
Wybierając się na Dni Fantastyki – Teleport zastanawiałem się, czy Teleport, na którym nigdy nie byłem z powodu zbyt dużej do niego odległości, naprawdę przeteleportował się do Wrocławia, czy może Dni Fantastyki po prostu skorzystały z nadarzającej się okazji, by wykorzystać markę tej znanej i bardzo dużej imprezy, by tym sposobem zdobyć nowe grono uczestników…
Dużą bolączką leśnickiego zamku, w którym odbywały się już po raz drugi DF (a po raz pierwszy Teleport), jest niestety to, że leży on w Leśnicy oddalonej od centrum miasta o 50 min jazdy tramwajem. Zdecydowanie jednak, odległość ta rekompensowana jest przez możliwość „bytowania” w tak klimatycznym miejscu – 3 piętrowy zamek (choć właściwie powiedziałbym, że jest to pałac) plus jego „dziedziniec”) – siedziba lokalnego domu kultury – doskonale nadaje się do organizacji Dni Fantastyki. Niestety nie za bardzo nadaje się do organizacji konwentu, gdyż nie ma w nim miejsca na sale sypialne i szeroko-rozumiane zaplecze imprezy. Sypialna część DF-T znalazła więc swoje miejsce w „niedalekiej szkole”.
Po przybyciu w czwartek na otwarcie na godzinę 19 udałem się do akredytacji, gdzie i zapłaciłem niewielką sumę – 15 zł za 4 dni (impreza wplatała się w odbywające się we Wrocławiu dni kultury Wrocław Non Stop) – dowiedziałem się, że o noclegach jeszcze nic nie wiadomo. Na terenie zamku tułały się duże ilości ludzi w pełnym rynsztunku konwentowym (karimaty, śpiwory, plecaki), ich bagaże leżały również na korytarzach i dziedzińcu. Na szczęście tego dnia nie miałem zamiaru nocować na miejscu (jako pracujący mieszkaniec Wrocławia, chciałem udać się na konwent, na stałe, dopiero od piątku).
DF-T niestety nie zaopatrzyły swych gości w jakikolwiek Informator! W zamian tego otrzymali oni osobno: 2 kartki A4 i jedną A3 – składające się na regulamin, plan prelekcji Bloku Mangi i Anime (pisownia oryginalna na planie głównych – niemangowych – prelekcji – Blok Manga i Anima) oraz plan prelekcji głównych – zamkowych. Na kartkach z planami znajdowała się również minimapka z zaznaczoną „niedaleką” szkołą). Z kartek tych wynikało, że prawie cały konwent odbywa się w Zamku, a blok Mangi i Anime w szkole… Z wiadomości, które na ten czas posiadałem z WWW, wstęp do szkoły możliwy był tylko za wykupieniem dodatkowej Karty Noclegowej za 6zł (o tym dalej) – na szczęście miałem ją i tak zamiar wykupić (następnego dnia). Na otrzymanym identyfikatorze niestety nie znalazłem miejsca na wpisanie ksywki (był on praktycznie cały czarny, ładny, na grubej tekturce), zabawne było to, iż nie mieścił się on w plastikowej oprawce i umieszczenie go w niej stanowiło nie lada problem. Oprócz czarnych ID po szkole chodzili również ludzie z czerwonymi ID z napisem „Uczestnik” – co jak się okazało, oznaczało „Twórcę Programu” :)
Udałem się na oficjalne otwarcie na którym, co ciekawe, nie padło ani razu słowo Teleport (w nazwie konwentu). Potem nie znalazłem w planie niestety nic dla siebie ciekawego – praktycznie się już na ten dzień skończył…
Następnego dnia tuż przed wyruszeniem z domu, otrzymałem telefon, że nie mam po co zabierać śpiworu, gdyż szkoła jest już dawno pełna! Postanowiłem się jednak przekonać na własnej skórze i spiwór zabrałem. Na miejscu moi znajomi powstrzymali mnie przed zakupem Karty Noclegowej, gdyż i tak podobno nikt jej posiadania nie sprawdzał. „Pobliska szkoła” okazała się leżeć grubo z kilometr od Zamku (10-15 minut drogi). W istocie była już naprawdę maksymalnie pełna i w istocie nikt nie sprawdził czy mam przy sobie Karte Noclegową, ani nawet identyfikator. Wchodząc i wychodząć nie natknęliśmy się na nikogo – to dziwne, gdyż samego Zamku chroniła grupa profesjonalnych ochroniarzy sprawdzajacych zawzięcie ID. Koledzy powiedzieli, że spać tu już nie zamierzają, bo i nie ma gdzie, a poprzedniej nocy ich mrówki jeszcze oblazły – wróciliśmy więc do Zamku.
Bądźmy szczerzy – program konwentu rozczarował mnie bardzo. Plan prelekcji zamkowych składał się w dużej mierze z zaplanowanych dziur. Odległość Zamku od Szkoły uniemożliwiała przemieszczanie się do bloku Anime i z powrotem w rozsądnym czasie. Atrakcje kończyły się bardzo szybko – około 20-21 (pojedyncze punkty trwały dłużej). Nie rozumiem dlaczego Anime zostało wygnane do Szkoły oraz dlaczego DF-T trwały aż 4 dni. Skupienie wszystkiego w jednym miejscu w 3 dniach dało by znaczne lepsze efekty. A tak, programu sumarycznie było niby dużo, sporo punktów ciekawych, a mimo to człowiek brał plan do ręki i po prostu nic nie mógł w danym momencie (i najbliższych wielu godzinach) dla siebie znaleźć – widział tylko dziury. Troszkę punktów w też wypadło. W sali na parterze zamku np. w całą sobotę odbyły się tylko 4-ry punkty programu (z 6 zaplanowanych!).
Sprawę trochę ratowała restauracja leżąca naprzeciwko Zamku, która serwowała dobre jedzenie i piwo wraz z konwentowymi zniżkami. Dobry obiad z piwem dostać można było już za troszkę ponad 10zł! Jednak, ile można pić tego piwa?
Zdecydowanie dobrze wypadł blok gier bitewnych – przynajmiej okiem laika. Stoły rozłożone na „dziedzińcu” zamkowym robiły bardzo miłą atmosferę. Coś się cały czas tam działo. Na konwencie był jeszcze Games Room (nie zajrzałem) i sala filmowa.Odbył się fajny pokaz walk rycerskich, pojawiło się wydawnictwo Portal. Odbywały się fajne LARPy, ludzie grali w RPG (ale to niestety zabawa dal kilku-kilkunastu osób) .
Autorów książkowych było znacznie mniej niż w roku ubiegłym. A może to przez to maksymalne rozciągnięcie programu miało się takie wrażenie? Kresa wbrew zapowiedziom tam nie spotkałem…
W sumie?
W sumie to, nie wiem tak do końca…
Jako, że jestem raczej konwentowiczem RPGowym dał bym DF-T osobiście 2. Tak się właśnie na tym konwencie bawiłem – po prostu miernie (poza terenem konwentu przy piwie bawiłem się nawet bardzo nieźle). Parę razy słyszałem, jak ludzie mówili, że to „śmierć Teleportu”. Ci, których przyciągnęła ta część nazwy – czuli się chyba trochę oszukani tym co zastali na miejscu.
Jednak patrząc, na to, że znalazły się na nim rzeczy, przy których inni może się lepiej bawili – o np. figurkowcy, może fani Anime, czy StarWars – którzy pojawili się dla konkretnych turnieji, prelekcji, spotkać znajomych – postawiłbym bym Dniom Fantastyki – Teleportowi bardzo słabe 3.
Reasumując:
Dni Fantastyki – raczej nie Teleport – impreza na którą warto wpaść mieszkając we Wrocławiu, ale przyjeżdżać z daleka, nie polecam. Sądze, że na pewno należy z nazwy wykreślić drugi człon i nie wprowadzać ewentualnych gości w błąd.