Na Falkon wybierałam się już od ładnych kilku lat. Jednak dopiero rok temu udało mi się znaleźć czas, aby pojechać do odległego o prawie 500 kilometrów Lublina. Nie żałowałam swojej decyzji. Zakochałam się od razu zarówno w konwencie, jak i w mieście.
Powiedziałam sobie, że cokolwiek by się nie działo, będę tutaj wracać. Tak też się stało. W dniach 6-8 listopada odwiedziłam Lublin po raz drugi, aby pomóc organizatorom tworzyć Falkon. Tegorocznym hasłem konwentu był „Versus”, zaś maskotkami trójka Strażników: Selim, Andrij Nokovic oraz Redan Młotogromny.
Miejsce, akredytacja, ścieżki programowe Strażników Falkonu
Główne atrakcje Falkonu odbywały się na Targach Lublin, które leżą kilka kroków od stacji PKP. Naprzeciwko Targów znajdowała się szkoła larpowa oraz RPG-owa. Trochę dalej zlokalizowana była szkoła noclegowa.
Przy akredytacji każdy z uczestników otrzymywał specjalny pakiet, na który składał się identyfikator wraz ze smyczą oraz torebka z informatorami i tabelką programową. Szczęśliwcy otrzymali dodatkowo kalendarz z Jakubem Wędrowyczem, niestety na kończący się już wówczas 2015 rok. Identyfikatory były wielkości dłoni. Należało podpisać je z obu stron.
Osobom z obsługi wybito na plakietkach specjalne kupony na darmowy posiłek, które można było wykorzystać w strefie gastronomicznej. Torebka z informatorami miała bardzo bogatą zawartość. Oprócz standardowej książeczki z opisami poszczególnych prelekcji oraz zdjęciami gości, każdy otrzymywał dodatkowe trzy przewodniki po Falkonie, opisujące wybrane punkty programu Strażników.
Każda z trzech ścieżek była zupełnie inna. Ścieżka Selim nie ominęła żadnej prelekcji związanej z fantastyką naukową, ścieżka Andrija atrakcji związanych z apokalipsą, a z Redanem można było wybrać się na pokazy gier oraz rozgrywki quidditcha. Wielokrotnie sięgałam po informatory Strażników, ponieważ podobał mi się ich kształt (składanie w schodki). Mogłam szybko zorientować się, co mi się podoba i na co bym chciała pójść. Warto wspomnieć, że tabela programowa została wydrukowana na śliskim papierze, który trudno było zalać. W torebce znajdowała także książeczka z programem partnerskim, a w niej kupon na wielką loterię Rebela, która odbyła się w sobotę na stoisku tej firmy.
Kolejka w akredytacji postępowała bardzo szybko. Na początku praktycznie jej nie było, pojawiła się dopiero w godzinach wieczornych. Aby usprawnić podchodzenie do kas, wyciągnięto taśmy i dopuszczano pojedynczo uczestników do okienek.
Szybki przegląd atrakcji
Kiedy po raz pierwszy spojrzałam na tabelę programową, nie mogłam pozbyć się wrażenia, że tak naprawdę na Falkonie nie dzieje się zbyt wiele. Sal programowych było siedem – lub osiem, licząc z salą warsztatową. Moje wrażenie było jak najbardziej mylne. Wystarczyło przejść się po głównej hali, aby zobaczyć, jak wiele atrakcji czeka na uczestników.
Na scenie odbywały się przeróżne występy (szczególnie podobał mi się pokaz tańca brzucha, do którego mam wielki sentyment), a na arenie niedaleko toczyły się bitwy przy pomocy broni bezpiecznej. Były również gry wideo. Nie zabrakło znanych tytułów, jak League of Legends oraz Hearthstone. Na drugim końcu targów znajdowała się wielka hala przeznaczona na games room. Spędziłam tam większość konwentu, grając w planszówki. Największą frajdę miałam przy grze w Świat Dysku: Ankh Morpork.
Niestety, w piątek musiałam zrezygnować z uczestnictwa w pewnej prelekcji, która odbywała się w jednym z namiotów. W środku było tak zimno, jakbym wyszła na dwór. Było to spowodowane brakiem odpowiedniego ogrzewania. Na szczęście w sobotę kryzys został zażegnany, lecz mając w pamięci piątkowe wrażenia, wolałam unikać atrakcji odbywających się w namiotach.
Youtuberzy, Starcie Światów, grupa filmowa Darwin, KosPlay
Wraz z koleżanką pomagałyśmy chłopakom przy serwerowni, dlatego poznałyśmy konwent „od kuchni”. W sobotę przez większość czasu scena należała do youtuberów, którzy nie tylko streamowali rozgrywki na scenę i do Internetu, ale również przeprowadzali konkursy, w których można było wygrać gadżety „gamingowe”.
Zdradzę Wam pewien sekret – jeśli zastanawialiście się, gdzie youtuberzy grali, to znam odpowiedź. Cała ekipa znajdowała się w serwerowni w RedRoomie. Naprawdę dobrze mi się z nimi rozmawiało oraz pracowało, chociaż przyznam szczerze, że nigdy nie śledziłam polskiej sceny na YouTube. Teraz na pewno to zmienię i dowiem się, kto jest kim.
Każdy, kto był na Falkonie, na pewno zna Falkon Arenę, czyli tak zwane Starcie Światów. Konkurs polega na wyłonieniu najlepszego wojownika spośród wszystkich śmiałków. W piątek odbywały się jedynie rozgrzewki przed konkursem. Prawdziwe walki rozpoczęły się w sobotę.
Do pojedynków stanęli najpotężniejsi herosi z całej Polski. Na deskach areny mogliśmy zobaczyć między innymi Harley Quinn, rosyjskiego żołnierza, Meksykanina oraz pospolitego „dresa”. Każdy z uczestników mocno przyłożył się do stworzenia swojego stroju. Moim faworytem został Pożeracz Sierot. Miał bardzo dobrze wykonany technicznie strój, zaś jego styl walki był na wysokim poziomie. Nie dało się mu nie kibicować, szczególnie że do pomocy miał dwie piękne panie, które okadzały ciało swojego wojownika.
Pod wieczór miał odbyć się konkurs KosPlay. W tym roku nie brałam w nim udziału, ponieważ mój strój był raczej inspirowany postacią Yasuo, niż odzwierciedlał tego bohatera. Chciałam jednak pokibicować innym. Niektóre z fantastycznych strojów można było zobaczyć już wcześniej. Przemykali między korytarzami. Najbardziej zachwyciłam się Geraltem oraz Yennefer. Warta uwagi była też duża grupka postaci z League of Legends, którą najczęściej dało się spotkać w games roomie. Niestety, nie wystąpili razem na scenie.
Przed konkursem cosplayowym na scenie głównej odbywało się spotkanie z grupą filmową Darwin. Zapewne wielu spośród Was zna ich z serii krótkich filmików o „Wielkich konfliktach…” oraz piosenki „Orki z Majorki”. Niestety, chłopaki nie chcieli zaśpiewać swojego hitu z YouTube. Spotkanie wyszło dosyć słabo z powodu niekompetencji prowadzącego – chłopaka kryjącego się pod pseudonimem Człowiek z Miotłą. Jeśli byliście w tamtym roku na Falkonie, zapewne go poznaliście. Niestety, w tym roku nie był aż tak śmieszny jak ostatnio.
Konkurs KosPlay również poprowadził ten sam jegomość, a większość z jego żartów było bardzo niesmacznych. Na szczęście poziom występów był wysoki, uczestnicy bardzo postarali się o przygotowanie dobrych strojów oraz napisanie scenariusza do scenek. Było tylko kilka momentów, które nie przypadły mi do gustu, między innymi wystąpienie przygotowane przez dość młodych cosplayerów, opowiadające o morderstwie w starej pizzerii. Nie wiedziałam, o co chodzi; dopiero od osoby siedzącej obok dowiedziałam się, że stróża napadły krwiożercze zabawki.
Nagrodę główną otrzymała Tsuki Iseki ze swoim strojem Championship Riven, który był naprawdę niesamowity i pozostawił konkurencję daleko w tyle.
Podsumowanie
Chociaż większość czasu spędziłam w serwerowni, zobaczyłam na konwencie wszystko to, co chciałam. Już teraz planuję powrót tutaj za rok. Falkon wpisał się w mój osobisty kalendarz konwentowy i zbyt szybko nie zostanie z niego wymazany. Mam nadzieję, że w przyszłym roku organizatorzy bardziej dopilnują sprawy z ogrzewaniem namiotów, a atrakcji będzie jeszcze więcej. Nie znaczy to jednak, że czuję niedosyt. Chcę jeszcze raz przeżyć to samo.