Nie bez powodu ostatnimi czasy większość z nas zdecydowała się na nauczanie domowe i pracę zdalną. Tak, po hiszpance, świńskiej grypie czy Eboli nastał czas na COVID-19. Domyślam się, że większość z Was nie siedzi kamieniem i doskonale zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji, jaka obecnie panuje. Dlatego rozsiądźcie się wygodnie, a ja zapraszam do lektury artykułu właśnie o pandemiach! Nie tych realnych, które, tak jak koronawirus, zachwiały światem, ale o tych uwielbianych przez miliony ludzi na całym świecie. Co?! Oczywiście, bo mowa tu o pandemiach znanych z dzieł popkultury (możliwe spoilery, dlatego czytacie na własną odpowiedzialność).
Kocham Cię, Morty!
Zacznijmy od serialowego fenomenu ostatnich lat, a chodzi o kreskówki dla dorosłych „Rick i Morty”. Serial porusza wiele zagadnień: od teorii multiversów po codzienne problemy rozpadającego się małżeństwa, wychowującego dwójkę nastolatków. Myślę, że tej animacji nikomu nie trzeba przedstawiać, jednak słowem wstępu dodam, że połączenie przeciętnej amerykańskiej rodzinki z podróżami po najdziwniejszych zakątkach galaktyki nie byłyby możliwe, gdyby nie Rick (dziadek Morty’ego) oraz Summer, który przez swój ponadprzeciętny intelekt i ekscentryczny charakter wplątuje swoją rodzinę w galaktyczne intrygi. Ale wróćmy do głównego tematu – pandemii.
Jak mogłoby zabraknąć tego tematu w „Ricku i Mortym”!? Mam tu konkretnie na myśli odcinek 6. „Eliksir miłości”, w którym Morty, podczas panującej grypy, prosi Ricka o pomoc w rozkochaniu w sobie Jessiki. Wcześniej wspomniana grypa okazuje się dość kluczową kwestią, ponieważ przez nią nie tylko Jessica, ale i reszta osób ze szkoły, a niedługo później cały świat, zakochuje się w Mortym bez pamięci. To dopiero pandemia! Jednak czy to był koniec?
Tak jak w przypadku innych pandemii, (nazwijmy to umownie „wirusem Morty’ego”) ewoluuje on dzięki pomocy Ricka, ludzie zamiast kochać Morty’ego, pragną go niczym modliszka (porównanie nie bez powodu), co powoduje ogólną mutację ludności. Po wiedzę o tym, jak skończyła się ta cała pandemia, odsyłam was do odcinka 6. pierwszego sezonu „Ricka i Morty’ego” oraz do kolejnych, ponieważ nie tylko „wirus Morty’ego” zagrażał światu naszych tytułowych bohaterów.
Dieta, która niektórym by się przydała… mózgowa?
Myślę, że zaraza zombie należy do tych najbardziej „przemielonych’’ przez popkulturę zagadnień związanych z pandemią, jednak grzechem byłoby o niej tutaj nie wspomnieć. Lęk przed śmiercią towarzyszył ludziom od zarania dziejów, a co może być gorsze od śmierci? Chodzące żywe trupy! Mało? To może biegające? W zależności od tego, czy zanurzymy się w oglądaniu do samego rana „The Walking Dead”, czy sami zechcemy wziąć udział w pokonywaniu pandemii podczas gry w „The Last of Us”, czekają nas różnorodne wersje tych nie do końca umarłych potworów.
Tak jak mamy wiele wizji przedstawienia zombie w popkulturze, tak w zależności od filmu czy serialu napotykamy się na odmienne genezy pojawienia się „wirusa zombie”. Czasem wyjaśnienie może okazać się banalne i często mało satysfakcjonujące, jak np. pochodzenie pozaziemskie danego wirusa, jednak wiele filmów czy seriali o zombie nawet nie trudzi się odpowiedzieć na pytanie o genezę. Potęga takiego wirusa polega na łatwości w zarażeniu się, ponieważ na liczbę mieszkańców posiadających broń (i potrafiących zrobić z niej użytek) przypada stosunkowo więcej osób, które w niedalekiej przyszłości mogłyby paść ofiarą „wirusa zombie”.
Na każdą „poważną’’ produkcję o zombie przypada minimum jedna komedia z udziałem żywych trupów albo po prostu tzw. tragikomedia (taka tragedia, że aż śmieszna). Co nam wyjdzie z połączenia zombie oraz nazistów? Otóż kultowy film dla miłośników chodzących trupów – „Zombie SS”. Brzmi to absurdalnie i takie właśnie jest. Grupka studentów postanawia wyjechać w góry (jak inaczej w końcu może zaczynać się slasher?) i, niczego się nie spodziewając, będą zmuszeni walczyć z zombie nazistami. Niezależnie, czy interesujemy się kinematografią amerykańską, europejską, czy azjatycką, dla każdego coś się znajdzie. Wniosek? Nieważne, czy na dworze szaleje COVID-19, czy też istota chcąca zjeść twój mózg – wychodzenie z domu nie jest najlepszym rozwiązaniem.
Bastion, czyli zapowiedź COVID-19?
Od pewnego czasu w internecie zaczęły pojawiać się spekulacje dotyczące związku fabuły opus magnum Stephena Kinga „Bastion” a COVID-19. Czyżby mistrz grozy przewidział prawdziwy horror? Zacznijmy od tego, o czym opowiada „Bastion”. Jest to, powiedzmy, historia o grypie na skalę światowej pandemii. Większość ludzkości wymiera i tylko nieliczni ludzie pozostają na Ziemi żywi. Oczywiście porównanie fantastycznej opowieści o upadku cywilizacji i walce pomiędzy obozami dobra i zła mogą nieco przypominać obecny świat, w którym tak naprawdę nie wiemy, ile jeszcze nas czeka. Teoria o przewidzeniu przez Kinga wybuchu epidemii tego wirusa jest iście kosmiczną wizją. Mimo tego, że zagadnienie pandemii atakuje nas ze wszystkich stron, gorąco polecam sięgnąć po uważaną za jedną z najlepszych powieści Stephena Kinga.
Jestem Legendą
Kolejny film, o którym grzechem byłoby nie wspomnieć, to „Jestem Legendą” z 2007 roku. Wybiega on w niedaleką przyszłość, w której ludzkość wynalazła innowacyjny lek na raka. O ironio, specyfik poza właściwościami leczącymi ma zgoła inne skutki – zmienia ludzi w pewnego rodzaju mutanty. Porównałabym je do krzyżówek wampirów (lęk przed światłem) z typowymi zombie (chęć mordowania pozostałych ocalałych i nieciekawa aparycja). Główny bohater filmu zostaje wraz z psem Samem odcięty od reszty świata… w Nowym Jorku. Will Smith, wcielający się w jedynego ocalałego, wierzy, że jest w stanie zatrzymać szerzącą się epidemię i przeprowadza badania na zarażonych zwierzętach w celu odkrycia szczepionki.
Niestety wizja świata przedstawiona w filmie jest dość pesymistyczna i poza zrujnowanym miastem ukazany jest cząstkowy rozpad psychiczny człowieka, który pozostawiony sam sobie popada w obłęd. Reszty zdradzać nie będę, a jedynie gorąco zachęcam Was do obejrzenia tego filmu, jeżeli jeszcze tego nie zrobiliście. A coś mi mówi, że ostatnio większość z nas ma czas na nadrobienie braków w zakresie znajomości filmów i seriali!
Bonusowo
Na zakończenie chciałabym jeszcze wspomnieć o Plague Inc Evolve, przeżywającej obecnie swoją drugą młodość. Gra, mimo swojego wieku, w ostatnim czasie przyciągnęła przed ekrany graczy z całego świata (myślę, że powód popularności akurat tej rozgrywki jest wszystkim doskonale znany), jednak ma ona o wiele więcej do zaproponowania niżeli symulacja COVID-19. Połączenie z warsztatem Steam pozwala na korzystanie z nietypowych scenariuszy graczy, jednak sama gra ma również do zaoferowania ciekawe sposoby na zarażenie całego świata. Między innymi wcześniej wspomniany „wirus zombie”, „nanowirus” czy wampiryzm – to tylko kilka z możliwości, dzięki którym świat może zostanie przez nas opanowany.
Podsumowanie
Świat popkultury nie od dziś porusza tematy związane z zarazą na skalę światową i myślę, że nadal będą się one pojawiać (może nawet ich liczba się zwiększy). Jeżeli zastanawiacie się, co robić w czasie obecnej pandemii, z całego serca zachęcam Was do pochylenia się nad jedną z wymienionych wyżej pozycji. Oczywiście nie poruszyłam w tym artykule absolutnie wszystkich niecodziennych pandemii w popkulturze, dlatego liczę, że podzielicie się wiedzą o swoich ulubionych książkach, filmach czy komiksach o tej tematyce w komentarzach. Na zakończenie dodam: pamiętajcie, aby zostać w domu i cieszyć się tym czasem najlepiej, jak potraficie.
Pozostałe wykorzystane w tekście obrazy pochodzą z Pexels i Unsplash.