Do grona konwentów o tematyce mangi i anime w tym roku dołączył Funekai. Odbył się w dniach 19-20 lipca w Gimnazjum nr 43 im. Karla Dedeciusa przy ul. Powszechnej 15 w Łodzi. Przygotowany został głównie przez łódzką grupę Sparta Squad. Było o nim głośno już od kilku miesięcy, co zawdzięcza dobrze przygotowanej promocji. Strona internetowa wykonana estetycznie i niewątpliwie zachęcająco. Plakaty zauważalne na wielu poprzedzających go konwentach. No i oczywiście trafna konwencja Aniołów i Demonów.
Szkoła znajdowała się w znacznej odległości od dworca, ale drogę można było bez trudu przebyć dzięki komunikacji miejskiej oraz dokładnym informacją podanym przez organizatorów. Pierwsze co rzucało się w oczy to wielkość placówki. Mimo, że konwent odbywał się tylko w jednym ze skrzydeł, w środku miejsca nikomu nie brakowało. Akredytacja przebiegała spokojnie i na tyle sprawnie, by w kolejce nie spędzić zbyt długiego czasu. Tu czekała również niespodzianka dla osób, które zrobiły przedpłatę. Otrzymały one poza solidnym identyfikatorem, informatorem, planem atrakcji i poradnikiem konwentowym dodatkowo przypinkę.
Informator zawierał to co najważniejsze czyli między innymi regulamin, opis atrakcji i mapkę okolicy z zaznaczonymi przystankami i pobliskim marketem oraz rzadziej spotykane dodatki jak słowniczek konwentowy czy rozkład jazdy autobusu i tramwaju łączącego konwent z dworcami. Poradnik konwentowy okazał się ciekawą, napisaną „pół żartem, pół serio” lekturką w sam raz na chwilę relaksu.
W salach przeznaczonych do spania miejsca nie brakowało, a Ci co wolą korytarz też mięli całe piętro do dyspozycji. Do głównych źródeł pożywienia należała pizzeria i Carrefour znajdujący się w pobliżu. W każdej chwili można było zalać sobie zupkę wodą z czajników stojących na korytarzu. Trochę gorzej wyglądała sytuacja z toaletami. W sporej ilości były problemy z zamykaniem drzwi, o ile w ogóle takowe były. W nocy organizatorzy nie nadążali z przetykaniem toalet, przez co konwentowicze w pewnym momencie mogli korzystać jedynie z dwóch kabin. Do rana jednakże sytuacja wyglądała już lepiej.
Na brak atrakcji narzekać nie można było, wiele paneli, konkursów i kilka warsztatów. Niektórzy narzekali, że za mało związanych z jakąś konkretną tematyką, inni, że za mało przeznaczonych dla osób nie interesujących się niczym konkretnym. Wszystkim jednak dogodzić się nie da, a każdy znalazł, czasem mniej, czasem więcej, ale zawsze coś dla siebie. Inne atrakcje to między innymi tradycyjnie dwie sale projekcyjne (sala gimnastyczna i jedna z sal lekcyjnych), sala do DDR’a oraz z konsolami do gier. Pierwsza i ostatnia zasługują na skomentowanie. Uczestnicy mogli pograć w ulubione gry na dwóch dużych, 42 calowych telewizorach plazmowych. Niestety zabrakło lubianej przez wielu i przynoszącej zawsze sporo atrakcji gry – SingStar. Na Sali gimnastyczje znajdował się jeden z największych ekranów w historii konwentów. Niestety zaciemnienie okien było tylko do pewnej granicy wysokości, przez co wielkość nie dała pełnego efektu. Obok niego stała całkiem profesjonalna scena z podwieszonymi reflektorami. Światła jednak były większym bajerem, niż przynosiły korzyści. Cosplayowicze jednakże nie narzekali, gdyż mięli sporo czasu na przygotowania i mała salę gimnastyczną tuż za sceną do dyspozycji. Największy sukces odniosła Pea przebrana za Line Inverse z popularnej serii Slayers: Magiczni wojownicy, która zwyciężyła w dwóch kategoriach, w tym zdobyła nagrodę publiczności. Konwentowicze mogli spokojnie oglądać całe widowisko jakim niewątpliwie zawsze jest cosplay tym razem bez ścisku i przy pełnym dostatku świeżego powietrza dzięki rozmiarom sali. Nie zabrakło też konkursu karaoke, konkursów wiedzowych oraz kalambur. Słabo wypadł blok Larpowy, gdyż odbył się tylko jeden larp – Battle Royale. Drugi, planowany larp Alien został odwołany, gdyż osoba mająca go poprowadzić nie dotarła na konwent. Niestety niektórzy konwentowicze przeoczyli kartki z zapisami na konkursy przyczepione do ściany naprzeciwko punktu informacji i zjawiali się zdziwieni, że takowe były. Stoiska sklepowe były ściśnięte na jednym fragmencie korytarza, co miało swoje plusy – wszystko w jednym miejscu, jak i minusy – tłok. Ciekawostką był Photoroom – salka z profesjonalnym sprzętem fotograficznym, gdzie profesjonalny fotograf robił zdjęcia cosplayowiczą, ale i pozostałym uczestnikom.
W nocy organizatorzy przeszli prawdziwy chrzest bojowy. Przyszło im bowiem zmierzyć się z włamywaczem. Który przy trzeciej próbie wtargnięcia na konwent został zatrzymany i oddany w ręce policji. Ja oceniam, że poradzili sobie z tą sytuacją dość dobrze. Dla konwentowiczów oznaczało to jednak zmianę, a czasem nawet przerwę w zaplanowanych atrakcjach.
Konwent odwiedziło w ciągu tych dwóch dni, jak podają organizatorzy, ponad tysiąc osób. W większości opuszczali konwent w pełni zadowoleni z imprezy, nie narzekając na niedociągnięcia. Co jak na pierwszą edycję konwentu oznacza duży sukces Sparty. Jak było widać mają oni dużo pomysłów na podniesienie standardu konwentów w Polsce. Wiele z nich nie wyszło tak jak oczekiwali, ale wszyscy mamy nadzieję, że przyszłoroczna edycja, której oczekujemy, przyniesie z sobą dopracowane niespodzianki z tegorocznego Funekai, jak i nowe, które dostarczą wiele rozrywki.
Konwent oceniam ostatecznie na 4 –, głównie za innowacje w wielu dziedzinach. Gdyby nie liczne niedopracowania miałby ogromne szanse na miano najlepszego konwentu roku 2008.