Konwentów w Poznaniu można znaleźć mnóstwo, ale ten jeden ma swój szczególny urok. Mimo, że to była dopiero pierwsza edycja, organizatorzy mówią już o drugiej, jako pierwszą uznając zeszłoroczny The Basement: Asian Week. W końcu to ekipa The Basement zmieniła swoją nazwę na Contrust… i jak widać, nie tylko nazwę.
Konwent odbywał się w czasie wygodnym dla każdego – studenci jeszcze nie zaczęli roku, uczniowie mogli się odprężyć na dzień przed startem szkoły, pracujący… no… pomińmy to i przejdźmy dalej.
Zacznijmy zatem od budynku, w którym odbywał się konwent: szkoła Łejery – stosunkowo mały, ale przytulny budynek z dziedzińcem – idealny na konwent. W jednym budynku odbywało się wszystko: prelekcje, konkursy, atrakcje całodobowe… do wyboru, do koloru. W budynku były nawet sleeproomy, co oczywiście uczestnicy chwalą, ponieważ nie trzeba było iść kilka ulic dalej, aby przespać się na konwencie.
Akredytacja odbywała się w bardzo wygodnym miejscu – przed wejściem do budynku. Nie przysparzało to problemów helperom, sprawdzającym opaski przy wejściu na konwenty ani także uczestnikom, którzy tuż po zakupieniu biletu (lub odebraniu akredytacji) mogli swobodnie wejść do budynku bez zbędnych kolejek, czy zamieszania. Był jednak jeden minus – identyfikatory były do odebrania w punkcie informacji, więc jeśli ktoś chciał mieć pamiątkowe „identy”, musiał się przespacerować. Punkt informacji był całe szczęście komfortowo ulokowany – przy przejściu do obu sleeproomów, niedaleko sal z prelekcjami.
Jak już nawiązałem do sleeproomów – miejsca sypialne zostały dość szybko zajęte, także te dla osób funkcyjnych. Do tego media miały wspólny sleep z twórcami programu. W momencie, gdy tam poszedłem, nie było miejsc, co było niejednokrotnie zgłaszane do organizatorów, którzy co pewien czas robili porządek i szukali miejsc na sleeproomie. Pojawiły się niestety narzekania konwentowiczów na brak miejsc. Nie tylko tych uczestników z „szarymi” opaskami, ale także twórców programu (którym oczywiście byłem).
Prelekcje – ich było dosyć sporo jak na 2 sale prelekcyjne: zostały one rozdysponowane najbardziej, jak się dało. Fani prelekcji na pewno nie mieli co narzekać. Można było usłyszeć o rewolucji w Japonii, wierzeniach chińskich, czy nawet… „słodkich” anime. Oczywiście nie zabrakło prelekcji o znanych bajkach, jak Bungou Stray Dogs, czy turnieju „Fandomowe jeden z dziesięciu” uwielbianego ostatnio przez ludzi i chociaż sam przyznam, że nie zdarza mi się chodzić na prelekcje, to na tym konwencie mogłem usłyszeć o stażu w japońskim hotelu.
Co do wystawców, ilość „handmade” była znacznie większa, niż tych „dużych” stoisk posiadających japońskie jedzenie, czy inne gotowe produkty. Były osoby, które rysowały, czy nawet tworzyły wzory na własnych szklankach – dla każdego coś dobrego. Oczywiście nie zabrakło innych (tych „większych”) stoisk, posiadających dalekowschodnie słodycze.
Naturalnie atrakcje trwające bez przerwy na konwentach również się pojawiły – mogliśmy znaleźć UltraStar (czyli karaoke), gry rytmiczne (SDVX, Love Live i inne), gry konsolowe i VR (w tym BeatSaber), a także gry planszowe. Wielu uczestników narzekało na brak DDR, ale większość się nie nudziła i nadal się cieszyła z tego, że mogła znaleźć atrakcje, które trwały przez cały konwent.
Nastawienie na integrację
Bardzo dużo atrakcji było nastawione na integrację uczestników. Z początku miała być cała strefa integracyjna, jednak została odwołana na dzień przed konwentem. Poza atrakcjami uczestnicy bawili się oraz rozmawiali nie tylko w budynku, lecz także na dziedzińcu, gdzie często dało się ich zobaczyć grających w gry planszowe, czy tańczących do muzyki z głośników.
Podsumowanie
Konwent nie był duży, jednak uczestnicy chwalą go ze względu na dużo zabawy i integracji. ConTrust okazuje się ekipą, która w wyniku zmiany (nie tylko nazwy) daje sobie radę w społeczeństwie konwentowym. Zresztą jak sami przyznają – „wyszli z piwnicy” – w końcu zaczynali jako „The Basement”.