Pandemia była nie lada wyzwaniem dla organizatorów konwentów, jednak przedstawiciele Dni Fantastyki we Wrocławiu poradzili sobie z tym doskonale. Jak co roku, impreza Dni Fantastyki gościła sporo osób. A jakie atrakcje na nas czekały? Czytajcie dalej!
Wysiadłem we Wrocławiu, a zatem… jak dojechać? Leśnica, ta Leśnica. Wysiadłem na stacji Wrocław Główny z myślą tylko o konwencie. W jaki sposób najszybciej? Pociągiem, kilka minut i jestem, a potem piechotą, bliziutko. Po dotarciu do conplace, pierwsze, co zauważyłem, to namioty. Już wtedy wiedziałem, że to jest to, o czym myślę – Dni Fantastyki. Klimatycznie, jak nazwa mówi – Leśnica. Czułem się rzeczywiście jak Tolkienowski bohater.
Sam zameczek… Tylko jak wygląda od środka? Zamek – miejsce uwielbiane przez wiele osób, szczególnie podczas Dni Fantastyki. To tam, w Zamku na Leśnicy i pobliskim parku, odbyła się w tym roku impreza. Sam budynek był miejscem prelekcji i warsztatów, a na dole mogliśmy zobaczyć galerię pełną obrazów. A wystawcy? Zbyt ciaśniutko w małym, skromnym zamku na to. Co z games roomem, uwielbianym przez fanów gier planszowych? W tym celu musieliśmy już wyjść na dwór, przechodząc jednocześnie przez zamek, i na jego taras. Poza games roomem było tam wyjątkowe (i nie jedyne takie!) miejsce do zdjęć! A więc gdzie reszta? Zatem wyjdźmy z zamku. Na zewnątrz możemy zobaczyć wystawców, liczne pokazy, wziąć udział w imprezach towarzyszących. A konkurs cosplay i inne atrakcje sceniczne? Zatem chodźmy na zewnątrz, na prawo od wyjścia. Możemy zobaczyć dość spory amfiteatr ze sceną i licznymi punktami programu, od rekonstrukcji walk, przez tańce, inne występy fantastyczne, aż po występy cosplayerów.
Co dalej za zamkiem? Idąc w głąb, za zamek, mogliśmy przejść przez strefę wystawców. Idąc w ich stronę, nie mogłem uniknąć strefy handmade, znajdującej się po drodze, po prawej stronie zamku. A co na samej strefie wystawców? Namioty, w których poza zakupem konwentowego merchu mogliśmy zagrać w kilka gier RPG czy poznać jakieś gry planszowe, które także wystawcy sprzedawali na konwencie. A dalej? Dalej park, w którym mogliśmy porobić ładne zdjęcia (których niestety nie mam) oraz odpocząć.
Co zatem z jedzeniem? Po prawej stronie od zamku widzieliśmy liczne foodtrucki, w których mogliśmy zjeść pyszne jedzonko na świeżym powietrzu. Od fast foodów przez coś, czym mogliśmy się ochłodzić – nie tylko lodziarnie, ale także lemoniada. Może i nie należały do najtańszych, ale zdecydowanie warte odwiedzenia!
Co sądzę o konwencie? Bardzo fajny konwencik, trzyma swój klimat. Dni Fantastyki są dla mnie wspaniałym miejscem, na którym można nie tylko spędzić czas ze znajomymi, ale również poczuć się jak Tolkienowy bohater i doświadczyć masę niespotykanych atrakcji i emocji! Czy wybiorę się na konwent za rok? Jak najbardziej!