Krzyżakon to nowa impreza na konwentowej mapie Polski. Miłośnicy fantastyki mieli niepowtarzalną okazję wzięcia udziału w pierwszej edycji tego wydarzenia, które zostało zorganizowane w wyjątkowej lokalizacji – na Zamku Krzyżackim w Malborku. Konwent odbywał się 24-25 czerwca 2017 roku.
Miejsce
Ulokowanie imprezy to strzał w dziesiątkę. Część oferty programowej miała miejsce w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych nr 4, a część w murach krzyżackiego zamku, który znajduje się vis-à-vis szkoły. Dla uczestników imprezy wejście na zamek było wliczone w cenę wejściówki, a ponadto organizatorzy zapewnili kilka ciekawych, tematycznych wycieczek dotyczących tego obiektu (m.in. tę pod hasłem “Zamek nieznany” czy tę prezentującą symbolikę Zakonu Krzyżackiego).
Na samym terenie zamku na konwentowiczów czekało kilka specjalnych atrakcji: wykład o kuchni średniowiecznej, warsztaty kuglarskie tańca z ogniem, warsztaty walki długim mieczem (na których można było poznać dawne europejskie sztuki walki) czy pokaz sokolniczy, robiący naprawdę duże wrażenie (Trzymaliście kiedyś na ręku sowę lub puchacza? Nie? To na tym konwencie była niepowtarzalna okazja, by poczuć się jak Harry Potter).
Na Krzyżakon pojechałam nie tylko jako Wasz sprawozdawca czy uczestnik – byłam tam również jako członek 501st Legion Polish Garrison Pomeranian Squad oraz prelegent. Dzięki temu zyskałam nieco szerszy obraz konwentu, który niżej Wam przedstawię.
Okiem gościa
Z tej perspektywy wejście na imprezę okazało się nieco problematyczne. Początkowo nie bardzo było wiadomo, do jakiej kategorii przypisać członków Polish Garrison, ale po kilkunastu minutach udało się wyjaśnić nieporozumienie. Organizatorzy zapewnili osobną salę na przebranie się i bez przeszkód mogliśmy wziąć udział w wydarzeniu.
Na teren zamku dostaliśmy się bez najmniejszych problemów (chociaż kolejka zwiedzających jak zwykle była spora). Dzięki uprzejmości jednego z przewodników i jednocześnie fana “Gwiezdnych Wojen” mogliśmy również zwiedzić sam zamek.
Szkoda tylko, że cosplayerów było relatywnie niewielu, a przynajmniej odniosłam takie wrażenie, bo ginęli w tłumie zwiedzających. W oczy rzucali się Harry Potter i Hermiona Granger, a także fantastyczna, żeńska wersja Thora. Nieco inaczej wyglądało to w ZSP nr 4, ale tam zdecydowanie przeważały stroje z anime i mang.
Okiem prelegenta
Tu niestety też nie obyło się bez małej wpadki. Przed prelekcją okazało się, że nie ma potrzebnego i zgłaszanego wcześniej komputera. Sprzęt został dostarczony kilka minut po rozpoczęciu wystąpienia, gdy udało mi się już pożyczyć laptopa od mojego poprzednika, więc nieco zbyt późno. Ale lepiej późno niż wcale, prawda?
Jest także coś, co zaliczyć mogę na plus. I to ogromny. Bardzo podobał mi się pomysł telefonicznego przypomnienia o zbliżającej się prelekcji. Jeden z organizatorów zadzwonił do mnie, informując, że za pół godziny mam wystąpienie w konkretnej sali. I bardzo dobrze, bo zwiedzanie zamku, czy rozmowy z innymi uczestnikami, mogą sprawić, że kompletnie zapominamy o upływającym czasie. Dzięki temu mogłam spokojnie dotrzeć do sali i przygotować się do prelekcji.
Okiem uczestnika
Każdy uczestnik wraz z identyfikatorem dostał szczegółowy program całej imprezy, wydrukowany w formie małej książeczki. Każdy punkt programu został opisany, więc wybór był ułatwiony. Dodatkowo na końcu znajdowały się plany zamku i mapki, aczkolwiek te ostatnie były mało czytelne, a kilku informacji po prostu zabrakło (np. o umiejscowieniu sali wystawców).
Oznaczenie sal w terenie również pozostawiało wiele do życzenia. Kartki A4 były słabo widoczne, a wspomniana wcześniej sala wystawców w żaden sposób nie została oznaczona. Na szczęście na terenie zamku znajdowało się wielu gżdaczy w łatwo dostrzegalnych koszulkach, którzy chętnie wskazywali drogę.
Podsumowanie
Tegoroczny Krzyżakon jako pierwsza edycja imprezy broni się, nawet pomimo niedociągnięć. Kładę je jednak na karb debiutu w organizacji konwentów i mam nadzieję, że za rok większość tych problemów zniknie. Sama impreza była też słabo widoczna na zamku – bardzo mało plakatów i często zwiedzający wprost pytali z jakiej okazji chodzimy przebrani w stroje z “Gwiezdnych Wojen”. I choć uczestników było sporo, to jednak ginęli w tłumie zwiedzających malborski zamek. Może w przyszłym roku warto zastanowić się nad tylko jedną lokalizacją i większą promocją imprezy?