Konwenty w małych miastach na końcu świata posiadają swój niepowtarzalny urok. Te słowa wryły mi się przez lata konwentowania w głowę jak mantra. Dlatego wybierając się na NERD 2014 liczyłem, że ten wyjątkowy klimat sprawi, że zapomnę o całym świecie i będę bawił się niesamowicie. Nie mówiąc oczywiście o tym, że mam ogromny sentyment do imprez organizowanych w Raciborzu i uwielbiam imprezy nastawione na graczy.
Impreza, o której nikt nie słyszał
O NERD’zie dowiedziałem się od znajomego organizatora imprezy, ale sama impreza swoją obecność w internecie zaznaczyła dość słabo. Event nie posiadał własnej strony, jedynie facebookowe wydarzenie, a na serwisach fantastycznych ledwo pojawił się w kalendarzach, bez żadnych newsów czy zapowiedzi.
Taka niemal zerowa reklama spowodowała, że paru moich znajomych dowiedziało się o konwencie dopiero w momencie, gdy ich zapytałem czy przyjadą. A wielka szkoda, bo jestem pewny, że na dobrą imprezę dla graczy przyjechaliby na pewno, gdyby o niej wiedzieli wcześniej.
Skąd ja znam tą szkołę?
NERD 2014 odbył się w znanym mi doskonale Raciborskim Gimnazjum nr 1 na ulicy Kasprowicza 4. Znanym, bo to w tej szkole byłem na swoim pierwszym Goblikonie. Budynek nadawał się idealnie na imprezę dla graczy i spełniał wszystkie standardy, przy których można nazwać go schludnym.
W szkole zapewniono tradycyjne noclegi w salach wspólnych, przygotowano kawiarenkę dla uczestników (z której nie skorzystałem, z powodu obiadu domowego). Możliwe nawet, że budynek był trochę za duży, jak na imprezę tych rozmiarów, ale jak mawiają w internetach, “tego nie ogarniesz”.
Po zakredytowaniu się za grosze (a dokładniej, całe 10 zł) każdy uczestnik otrzymał plakietkę z identyfikatorem oraz informator. Jak przystało na tanią imprezę, wykonane były one budżetowo, ale schludnie i co najważniejsze, poprawnie.
NERDzi grami żyją
Program imprezy, jak to zwykle bywa na eventach dla graczy, nie zawierał żadnych prelekcji, paneli dyskusyjnych ani innych tego typu nudnych rzeczy. Można było za to pograć, pograć, pograć i jeszcze też trochę pograć. Grano w bitewniaki, karcianki, RPG, LARPy i planszówki. Na temat dwóch pierwszych sposobów spędzenia czasu na NERDzie nie powiem zbyt wiele poza tym, że były, z racji mojego znikomego zainteresowania tematem. Jednak, gdy mówimy o reszcie…
Sercem konwentu były sesje RPG. Organizatorom udało się zebrać, jak na tyle ludzi na imprezie, całkiem pokaźną ilość mistrzów gry, którzy poprowadzili sesje w bardzo zróżnicowanych realiach. Choć ostatecznie nie zagrałem żadnej, to zdecydowanie był to mocny punkt imprezy, w który organizatorzy powinni inwestować mocno, organizując jedną albo dwie sesje typowo nocne (czego nie było, choć na terenie szkoły ludzie zostawali na noc).
Planszówki (nie) dla każdego
Drugim najważniejszym miejscem dla mnie był games room. Niestety, mocno mnie rozczarował. Ilość gier w nim była znikoma, a jakość tytułów pozostawiała sporo do życzenia. Dobrze, że został chociaż ulokowany na sali gimnastycznej, choć gdyby zebrać ludzi grających tylko w planszówki, to pomieściliby się w jednej zwykłej szkolnej sali. Wielka szkoda, że nie spróbowano sprowadzić gier z innych źródeł niż tylko od fundacji ProAktywni. Więcej planszówek zapewniłoby zdecydowanie większą rozrywkę dla graczy bardziej wymagających.
W programie znalazły się także trzy LARPy, choć nie zainteresowały mnie one w żaden sposób. Były też kalambury, turnieje w planszówki i inne okazje do wygrania nagród. Jeśli oczywiście ktoś lubi takie rozrywki. Ja osobiście nie przepadam, więc nie skorzystałem. O dziwo, organizatorom tak małej imprezy udało się zorganizować jakieś nagrody. Może niepowalające, ale sam fakt, że nie były to książki z drugiego obiegu, lekko cieszy.
Podsumowanie
NERDa 2014 odwiedziło 76 osób a z organizatorami i obsługą w budynku znajdowało się 98 osób. Przy imprezie, która stara się zapewnić rozrywki w różnych dziedzinach, to niestety nie najlepszy wynik. Wszystko jest oczywiście za sprawą Raciborza, trochę “dziury na końcu Polski”, ale także reklamy imprezy na znikomym poziomie. Taka niewielka ilość osób, spowodowała, że impreza była zbyt kameralna nawet dla mnie.
NERD to trochę zmarnowany potencjał, ale na imprezie oczywiście można było bawić się dobrze. O ile znalazło się osoby, z którymi można było się bawić. Gdybym pojechał do Raciborza sam, było by najpewniej tragicznie źle. Ufam, że przy kolejnej edycji imprezy będzie lepiej. Póki co jest to średnia impreza z szansami na coś więcej. Bo przecież nawet w Raciborzu ludzie w gry grają.
Ocena: 3/6