Prawie trzy miesiące bez konwentu odcisnęły na mnie piętno. Spałem gorzej, nie wiedziałem, co robić z czasem w weekendy, i czułem, że moim życiu czegoś brakuje. A los co chwilę nie pozwalał wyruszyć w drogę.
Na szczęście to już za mną. W końcu udało mi się wyrwać z domu na konwent do jednego z moich ukochanych miast w kraju. W dniach 19-21 lutego w Raciborzu odbył się NERD 2016 i nie pozwoliłem już losowi przeszkodzić w wyjeździe.
RPG-owy Racibórz
NERD odbył się w raciborskim gimnazjum nr 1, które niejednokrotnie gościło już konwenty. Szkoła ta ma niemal doskonałe warunki do przeprowadzenia imprezy. W salach znajdują się rzutniki, korytarze są zadbane, stan toalet nie jest tragiczny.
Jedynym minusem był całkowity brak pryszniców, niewynikający jednak z winy organizatorów. Na szczęście inteligentny człowiek potrafi sobie poradzić z taką niedogodnością w prosty sposób. Co ważne, w budynku było ciepło i nocne przymrozki nie dały się we znaki garstce nocujących na miejscu uczestników.
Sama okolica konwentu była dość przyjazna dla uczestników. Tuż za rogiem znajdowała się Żabka, kawałek dalej można było trafić do pizzerii, a wszyscy spragnieni mogli skierować swoje kroki na Koniec Świata. Inna sprawa, że Racibórz jest na tyle mały, że wszędzie da się trafić w 30 minut.
Program (nie) dla nerdów
Chociaż nazwa wydarzenia sugeruje co innego, program imprezy skierowany był do entuzjastów planszówek, larpów i RPG-ów. I w żaden sposób nie nastawiał się na twardych fanów tego typu rozrywek.
Trzon imprezy stanowiły sesje RPG, choć zapisy na nie były dość chaotycznie zorganizowane. Tablica z zapisami wisiała przy akredytacji, nie było żadnej kontroli nad kartkami. Przykładowo, sesje, które odbywały się następnego dnia a na które nie zapisali się oficjalnie gracze, miały naniesione poprawki długopisem.
Gdyby była to większa impreza, najpewniej wszystko by się posypało. Ale w miasteczku rozmiarów Raciborza, przy ledwie 140 osobach na imprezie, wszystko odbyło się bez większych problemów.
Drugim sercem konwentu był games room, który na doświadczonym planszówkowcu wrażenia zrobić nie mógł. Gier było po prostu mało, ale przy tej skali wydarzenia ciężko spodziewać się czegoś innego.
Ważniejsze, że nie brakowało miejsca dla grających, mimo poświęcenia części powierzchni GR na wystawców. Inna sprawa, że tych ostatnich było na całym konwencie całe trzy sztuki. To zdecydowanie nie był konwent na zakupy.
Prelekcyjny przepych
Program prelekcyjny imprezy był zbyt duży, co powodowało, że na wielu atrakcjach pojawiało się ledwie kilku uczestników. Podobnie zresztą miała się sytuacja z blokiem larpowym, który zaczynał po prostu za wcześnie.
Z innych atrakcji godnych odnotowania – na konwencie odbył się występ grupy „Pod Wpływem”, Jacek „Darken” Gołębiowski poprowadził warsztaty tworzenia gier planszowych, a organizatorzy wymyślili dziwną wariację drużynowych walk na otuliny.
Niepotrzebne napchanie programu konwentu nie odbiło się jednak negatywnie na uczestnikach imprezy. Większość atrakcji, które się nie odbyły, została odwołana jedynie z powodu całkowitego braku chętnych. Zastanawia mnie tylko, czy organizatorom potrzeba więcej osób z darmowymi wejściówkami.
Osobiście zabrakło mi wspólnego śniadania (które grupa NERD organizuje na Goblikonach). Wielka szkoda, ze nie zdecydowano się na tę formę integracji na tak kameralnej imprezie.
Podsumowanie
NERD 2016 – Roll Iniative był kolejnym miłym i kameralnym konwentem w Raciborzu. Chociaż impreza odbiega od standardów polskich wydarzeń skierowanych do tej grupy odbiorców, warto było ruszyć na nią swoje cztery litery.
Gdyby organizatorzy nie próbowali przesadnie napchać programu na tak małym konwencie, najpewniej wszystko wyszłoby lepiej. Chaos organizacyjny był widoczny w paru miejscach, na szczęście nie miał on wpływu na uczestników.
Na kolejnego NERD-a wrócę bez najmniejszego zastanowienia. Liczę, że organizatorzy nie będą starali się na siłę zrobić najlepszego programu i postarają się raczej zachować lepszą równowagę wśród atrakcji. Bo tak naprawdę, w Raciborzu nikomu to nie jest potrzebne.