W środę minęły dwa lata od śmierci Macieja “lucka” Sabata. Jego wkład w nasz świat był równie ogromny co jego postura. Czuję się dziwnie, gdy wiem, że już nigdy nie spotkam go na konwencie. Ten tekst będzie mocno osobisty, czujcie się ostrzeżeni.
Maciek był współautorem systemu RPG Wolsung. Przetłumaczył na polski grę Honor i Krew. Organizował konwenty (m.in. ConStar, Polcon 2015). Aktywnie promował RPG wśród dzieci na obozach Twierdza Fantastyki. To z jego inicjatywy ruszyła zbiórka na reaktywację Magii i Miecza.
Około dwa i pół roku temu zastanawiałem się z ówczesną partnerką, co by było, gdyby zabrakło lorda lucka. Nigdy podczas tej rozmowy nie pomyślałbym, że rozważam scenariusz, który ziści się tak szybko. I oto jesteśmy – dwa lata po jego śmierci.
Nie oszukujmy się, nie byłem najbliższym przyjacielem lucka. Mimo to uważam, że jego wpływ na moją obecność w fandomie był ogromny. Poznałem go na Imladrisie 2005, gdzie oznajmiono mi, że to wielki fejmus. Na Krakonie 2007 rozegrałem u niego pierwszego dobrego larpa konwentowego. Moja bliższa znajomość z nim rozpoczęła się w zasadzie, gdy przestałem pić. Wcześniej, cóż, lucek nie raz dawał mi do zrozumienia, że rozpierdalam sobie życie.
Gdy byłem początkującym redaktorem naczelnym (nie, żebym nie był dalej amatorem z chronicznym brakiem czasu), nie umiałem sobie wyobrazić, jak można puścić przekleństwo w tekście. Na ratunek przybiegł mi lucek, który podsumowując rok 2013 nie szczędził ostrych słów niektórym osobom. W sumie teraz nie do końca rozumiem, jak mogłem uważać, że wykropkowanie paru słów to dobry pomysł.
Gdy odwiedzałem go w domu, zawsze po chwili padało hasło “zagrajmy w RPG-a”. Zawsze sobie obiecywałem, że następnym razem będę przygotowany. Niestety, nie udało się. Maciek odszedł 31 stycznia 2016 roku, we śnie, na obozie RPG-owym, robiąc to, co kochał.
Mógłbym przez wiele godzin wspominać lucka, bo każde spotkanie i każda rozmowa z nim była wyjątkowa. Wiecie czego najbardziej żałuję w jego nieobecności? Że wszyscy ludzie, którzy pojawili się w fandomie po jego śmierci, nie będą mieli nigdy okazji go poznać. Każdy jego znajomy może opowiedzieć o nim niejedną anegdotę.
Oczywiście Maciek nie był osobą, którą wszyscy kochali. Potrafił ostro pojechać po bandzie. Wielu zwyczajnie go nie lubiło. Koordynatorka jednego z konwentów, który robiłem, nie chciała się za nic zgodzić, żeby zaprosić go w roli gościa (argumentując, że boi się, że jak mu się coś stanie na konwencie, to jako organizatorzy będziemy mieli przekichane, do dziś jednak wyczuwam tu po prostu prywatną niechęć).
Brakuje mi możliwości podpytania kogo z światka RPG zaprosić na konwent. Brakuje mi nocnych rozmów o gwiazdach porno grających w RPG. Brakuje mi jego abstrakcyjnego poczucia humoru. Po prostu brakuje mi lucka.