Do największego festiwalu fantastyki w Polsce pozostał mniej niż miesiąc. Jako redaktor naczelny serwisu, który patronuje Blokowi Dla Początkujących, zadaję sobie jedno pytanie: czy warto rozpoczynać przygodę z konwentami od poznańskiego molocha?
Gdy zaczynałem jeździć na konwenty, nasz fandom był zupełnie inny. W zasadzie byliśmy dość zamkniętym środowiskiem, które zadowalało się imprezami na kilkaset osób. Pyrkon, przenosząc się na targi, zmienił wszystko.
Impreza, chociaż jest otwarta na ludzi z zewnątrz, nie do końca musi przekonać kogoś, aby jechać na inne wydarzenia tego rodzaju. Mam wielu znajomych, którzy zaczęli od dużych Pyrkonów i ich zderzenie z rzeczywistością innych konwentów było bolesne.
Poznański festiwal przebija analogiczne imprezy na wielu płaszczyznach. Gdy weźmiemy liczbę uczestników pięciu największych polskich konwentów (pomijając oczywiście Pyrę), to i tak nie zbliżymy się nawet do liczby uczestników Pyrkonu. Już to pokazuje różnicę.
Poznańska impreza może odstraszać ludzi swoim ogromem, to prawda. Jednak te osoby, które preferują kameralne spotkania, i tak nie są targetem dla większości organizatorów konwentów w naszym kraju.
Charakter imprezy jest zarazem o wiele lepszy do wprowadzania ludzi niż na pozostałych wydarzeniach tego typu. Chociaż zatwardziałym nerdom, takim jak Mistrz Seler, może się to nie podobać, Pyrkon stawia na casuali, bo każda z tych osób może stać się “prawdziwym nerdem”.
Za Pyrkonem szczególnie przemawia wspomniany na starcie Blok Dla Początkujących. Od samego początku podobała mi się idea, która nie na każdym konwencie ma prawo zaistnieć. Ilość świeżynek docierających na typowy konwent stawia opłacalność takiego przedsięwzięcia pod znakiem zapytania.
Na szczęście w Poznaniu, dzięki ogromowi uczestników, jest do kogo trafiać. Gdy w zeszłym roku prowadziłem razem z Borgiem prelekcję “Poradnik Początkującego Konwentowicza”, zadałem pytanie: “kto jest po raz pierwszy na konwencie?”. Ku mojemu zdziwieniu, ręce podniosła prawie cała sala.
W tym roku Informator Konwentowy podjął się misji, żeby jak najwięcej osób po Pyrkonie z nami zostało. Nie wiem, ile z tych osób stanie się prawdziwymi nerdami. Ale to właśnie dzięki poznańskiej imprezie w fandomie mamy coraz więcej ludzi i to dzięki niej konwent na pięćset osób w Kaliszu dalej uważa się za mały.
Dla organizatorów takich imprez są to jednak ogromne sukcesy. Liczby, które obecnie prezentują organizatorzy konwentów, są dla starych wyjadaczy marzeniami z dawnych lat (no dobrze, nie zawsze). Pyrkon dużo zmienił w naszym świecie, ale robi wszystko, by jak najwięcej oddać.
Czy warto więc rozpocząć swoją przygodę z konwentami od największego festiwalu fantastyki w Polsce? Pytanie to jest dla mnie retoryczne, ponieważ równie dobrze możemy zapytać “czy warto zacząć przygodę od ComicConu w San Diego”.