Mówi się, że “fandom wspaniały, tylko ludzie kurwy”. Chociaż nie do końca się z tym zgadzam, są pewne grupy, które sprawiają, że zaczynam wierzyć w tę parafrazę.
Wszyscy roszczeniowcy sprawiają, że człowiekowi się po prostu odechciewa pracować w modelu od fanów dla fanów. Możliwe, że trochę przesadzam, ale po tylu latach można mieć dość. Fandom nie kręci się tylko wokół naszego ego, jedziemy na jednym wózku do wspólnego celu.
Gdy myślę o grupie mającej roszczenia, od razu przed oczami pojawiają mi się cosplayerzy. Części z tych osób w ostatnim czasie uderzyła woda sodowa do głowy.
“Domagamy się darmowych wejściówek na konwent”; “bez profesjonalnej garderoby nie wyjdziemy na scenę”; “mój występ musi być perfekcyjny, to ty musisz o to zadbać”. Zapewne niejeden organizator usłyszał takie słowa.
Śmieszne jest to, że w większości wypadków zachowują się tak osoby bez żadnej renomy. I w większości przypadków takie podejście mają osoby, które chcą wziąć udział w konkursie.
Oczywiście, konkurs jest atrakcją samą w sobie. Ale czy jego uczestnicy w ogóle powinni stawiać się ponad resztą konwentowiczów? Wbrew przekonaniu niektórych, konwenty w Polsce wcale nie są dochodowym zajęciem, a ewentualne zyski zwykle są przeznaczane na poczet kolejnej imprezy.
Jeśli oczekujesz darmowej wejściówki na konwent za udział w konkursie, to zdecydowanie gdzieś zgubiłeś logikę. Twoje roszczenia są kompletnie bezpodstawne i wyssane z palca. Twórcy programu, gdżdacze, nawet przedstawiciele mediów wykonują pracę, za którą taką wejściówkę otrzymują. Ludzie biorący udział w innych konkursach też płacą akredytację.
Trochę podobna sytuacja jest z larpowcami, którzy po sukcesach College of Wizardry starają się, aby ich gry były coraz lepsze i droższe. Tylko że na konwencie nikt nie poświęci 500 zł na grę dla dwunastu osób.
Oczywiście, jeśli twórca larpa chce pokryć to z własnej kieszeni, to nie ma problemu. Ale jeśli mówimy o grze, której koszty mieliby pokryć organizatorzy, czuję się zażenowany taką postawą.
Przyzwyczailiśmy ludzi, że wszystkie atrakcje konwentu są darmowe. Może gdyby na tego typu zabawy pobierać dodatkowe opłaty, miałoby to sens. Na ten moment nawet najprostsze kalkulacje pokazują, że gra nie jest warta świeczki.
Wisienką na torcie ludzi z roszczeniami są osoby pokroju pewnego dość znanego w sieci jegomościa z warzywem w ksywie. Persona ta zasłynęła w internecie swoimi wypowiedziami na temat konwentowych programów, które nie są wystarczająco dobre dla “prawdziwego nerda”. Za mało fantastyki tu, za mało o serialach tam, wszędzie źle – a wszystko rozbija się o to, że tematyka prelekcji nie pokrywa się z jego gustem.
Oczywiście, miło by było, gdyby konwent miał cały program trafiający w nasze upodobania. Ale musimy pamiętać, że tego typu imprezy są wypadkową pomysłów organizatorów, kreatywności prelegentów i trendów na rynku. Nie możemy oczekiwać, aby konwent robiono tylko pod nas.
Takie zachowanie to idealny przykład roszczeniowej postawy, która nie wnosi do naszego środowiska niczego dobrego. Mam nadzieję, że spora część ludzi opanuje się, zanim zostanie kolejnymi selerami fandomu.