Podczas wielu dyskusji o Polconach ze starszymi członkami fandomu często słyszę, że fantastyka to przede wszystkim książki. Trochę dziwię się temu podejściu. Jasne, polski fandom fantastyczny zaczął od literatury. Polcon, nasz najstarszy i dla wielu najważniejszy konwent, stawia na nią wielki nacisk, często ignorując inne media. Ale wydaje mi się, że już dawno powinniśmy coś zrozumieć.
Dzisiaj fantastyka w tej czy innej formie trafia do każdego domu – w postaci gier wideo, filmów, planszówek. Jej śladów możemy doszukać się praktycznie w każdym przejawie sztuki, choć czasami jest ona głęboko ukryta. Wydaje mi się, że nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości. Czasami boję się, że otworzę lodówkę i znajdę tam fantastykę.
Przez lata konwenty ewoluowały nie do (hehe) poznania. Chociaż nacisk na literaturę jest duży, nie można odmówić imprezom fanowskim eksplorowania coraz to nowszych dziedzin, w których pojawia się fantastyka. Dziś każdy “dobry” konwent stara się pokryć każdy możliwy temat. O ile uważam, że to fajne, to nie zawsze jest zasadne. Ale przepych w programie to jednak temat na osobny tekst.
Chodzi o to, że przez te lata rozwoju konwentów, ewoluowali też fani. Nikt z nas nie jest jednowymiarowy. Nikt z nas nie łyka fantastyki tylko w jednej formie. Niektórzy przyjmują rzeczy takie, jak są, i nie zastanawiają się nad tym, dlaczego Star Wars i Star Trek znajdzie miejsce w programie konwentu, a taki np. House of Cards niekoniecznie. Nie każdy jest świadomym poszukiwaczem wątków fantastycznych w dziełach popkultury i nie ma w tym nic złego.
Z punktu widzenia fandomu jestem RPGowcem. I chociaż samo RPG nie jest tematyką ograniczone do fantastyki, to jest to dominujący motyw przewodni w tego typu grach. Ale poza graniem w gry fabularne czytam fantastyczne książki, oglądam filmy, gram w gry komputerowe, a nawet oglądam chińskie bajki i mongolskie animacje! Nawet przy planszówkach mój poziom frajdy wzrasta, gdy zostanie ona okraszona odpowiednim klimatem. Z punktu widzenia fandomu powinienem być po prostu fanem fantastyki.
Mam wrażenie, że o tym, iż nikt z nas nie jest płaski i jednowymiarowy, niektórzy zapominają. Nasze zainteresowania są o wiele bardziej szerokie niż tylko jedna działka kultury/popkultury. Jeśli identyfikujesz się jako fan literatury fantastycznej, jestem pewny, że chętnie też obejrzysz dobry film fantastyczny i będą cię cieszyć przejawy fantastyki w innych lubianych przez ciebie mediach. Bo dziwnym nie jest, że jeśli np. nie rozumiesz gier komputerowych, uważasz, że to te głupie gierki dla głupich ludzi i robią ci smrodu, to nie ważne, ile w nich będzie fantastyki, po prostu ci się nie spodobają.
Czasami konwenty fantastyczne odchodzą od fantastyki, starając się zachęcić jak najwięcej osób do odwiedzenia imprezy. Nie jestem fanem tego rozwiązania, ale akceptuję, że nie zawsze i nie w każdej miejscowości istnieje opcja przygotowania wydarzenia nastawionego tylko na nasze hobby. Cóż, wielu z nas ma zainteresowania poza fantastyką, to całkiem normalne. Czasami mamy po prostu kilka prelekcji zahaczających o inne dziedziny popkultury, czasami otrzymujemy całą sekcję e-sportową nastawioną na CSa czy Fifę, a w jeszcze innej sytuacji dostajemy w twarz koncertami zespołów, które w ogóle nic wspólnego z fantastyką nie mają (jak niesławny koncert Deriglasoffa na Pyrkonie 2013). Na szczęście są to przypadki marginalne.
Ważniejsze jednak jest to, żeby pamiętać po co i dla kogo robimy swoje wydarzenie. Większość konwentów nie promuje fantastyki, jest wydarzeniem dla fanów, którzy już ją znają. Promować może Pyrkon, reszta zrobi to w skali tak małej, że aż nie wartej uwagi. Czy więc nie lepiej skupić się na tym, żeby fani fantastyki, którzy niekoniecznie są fanami literatury w pierwszej kolejności, odwiedzili naszą imprezę?
W mojej opinii żaden fantasta nie ogranicza się tylko do jednego medium. Jeśli chcemy, aby Polcon był świętem fanów fantastyki, musimy przemyśleć mocno jego formułę. Zajdle wcale nie muszą być tylko nagrodą literacką. Pomysłów, by podkreślić naszą fantastyczną zajawkę jest wiele, naprawdę. Musimy tylko chcieć. Bo musimy zrozumieć, że literatura fantastyczna jest bardzo fajna, ale możemy zgodzić się z tym, że jesteśmy fanami czegoś o wiele większego niż tylko książek.