Zawsze uważałem, że fandom to niesamowita grupa ludzi, która razem może naprawdę wiele. W końcu pełno wśród nas osób wyjątkowych. Ostatnie dwa tygodnie mocno utwierdziły mnie w tym przekonaniu, pokazując siłę naszej wcale nie tak małej społeczności.
Pierwszą sytuacją, która umocniła mnie w przeświadczeniu o wielkości fandomu, był przypadek Michała Bańki, znanego szerzej z prowadzenia kanału Baniak Baniaka na YouTube, traktującego o grach fabularnych. W związku z reformą edukacji, został on zmuszony do rezygnacji z pracy w szkole. Stanął przed decyzją – albo poszuka nowego zatrudnienia, które uniemożliwi mu prowadzenie kanału, albo przekuje swoją pasję w pracę.
Do tego drugiego potrzebował jednak pomocy ludzi. W pierwszy dzień uruchomienia profilu na Patronite okazało się, że przez jakiś czas Baniak będzie mógł się poświęcić swojemu hobby. Dzięki wsparciu fanów (czyli de facto fandomu), fan stał się profesjonalistą. Społeczność pokazała, że można na nią liczyć.
Niedługo potem, pod koniec zeszłego tygodnia, Facebook obiegła informacja o Sonii Kwiecińskiej, która z powodu choroby musiała mieć amputowaną nogę. Aby wrócić do normalnego życia, potrzebuje pomocy. Sonia znalazła fundację, która udostępniła konto do zbiórki publicznej. Na Facebooku szybko uruchomiono grupę aukcyjną.
Na licytację trafiły m.in. szkolenia fechtunku, różnego rodzaju przedmioty handmade, niewolnik czy baner reklamowy w naszym serwisie. W poniedziałek na koncie znajdowało się już ponad 20 tys. złotych, a w grupie jest już ponad 2. tysiące osób. Odzew fandomu jest niesamowity i wątpię, żeby Sonia musiała czekać dłużej niż do końca miesiąca na pieniądze, które umożliwią jej zakup porządnej protezy.
Po raz kolejny fandom udowodnił, że gdy sytuacja tego wymaga, potrafi stać się jednością. Efekt obu akcji jest dla mnie strasznie budujący. Dla takiej społeczności warto działać. Sam jestem nabuzowany ogromną ilością pozytywnej energii.
Niestety, nie zawsze tak jest. Pisarz A nie przyjedzie na konwent, gdy będzie na nim pisarz B. Iksiński bardzo nie lubi Igreka, więc nie wesprze go w jego przedsięwzięciu. Jedna organizacja nie podejmie współpracy z drugą, bo się nie lubią.
Wielu ludzi zapomina, że działając w fandomie, wszyscy gramy w jednej drużynie. Oczywiście, jesteśmy osobami o bardzo zróżnicowanych poglądach i mamy bardzo często sprzeczne przekonania. Mi jednak nigdy to nie przeszkadzało, żeby współpracować z daną osobą.
Zdaję sobie sprawę, że nie każdy posiada tę umiejętność. Wymaga to dużego samozaparcia i przełknięcia gorzkich żalów, ale nie jest to niemożliwe. Jesteśmy wspaniałą grupą ludzi, a razem możemy więcej. Nie musimy wcale w prześmiewczy sposób reagować na czyjeś potknięcia.
Chociaż nie zawsze nam się udaje, cieszy mnie to, że w momencie potrzeby można na nas liczyć. Bycie członkiem takiej społeczności napawa mnie dumą. Mam nadzieję, że dzięki tym wydarzeniom część osób otworzy oczy, bo tylko jako jedność stanowimy siłę.