W niedzielę zakończyła się kolejna edycja Polconu – najstarszego konwentu w Polsce. Miałem przyjemność być częścią tego wydarzenia jako organizator i było to bardzo miłe przeżycie. Ale nie o tym chcę dzisiaj pisać. W trakcie panelu “Porozmawiajmy o RPG” Marcin Segit powiedział, że Polcon to najbardziej prestiżowy konwent w Polsce i mocno bronił tego zdania.
A ja nie mogę się zgodzić. Owszem, na pewno jest grupa ludzi, dla których nie ma bardziej prestiżowej imprezy w kraju. Nie jest to jednak powszechne przekonanie. Dla mnie na mapie konwentowej polski zmieniło się wiele, a powtarzanie słów o prestiżu brzmi jak tkwienie w przeszłości i nie akceptowanie zmian.
Jeszcze 10 lat temu zgodziłbym się z tym absolutnie. Ale dzisiaj? Co w zasadzie stanowi prestiż Polconu? Gala nagrody Zajdla? Jego tradycja? Rozmiary? Forum fandomu, które się na nim odbywa? Wszystko pięknie, prawda? Ale żadna z tych rzeczy nie przekłada się na realny prestiż.
Bo, widzicie, ostatnie dwa Polcony (2016 i 2017) nie zapisały się w opiniach ludzi zbyt dobrze. Bo problemów przy tym konwencie zawsze było wiele. Bo nagroda Zajdla nie daje absolutnie żadnego przełożenia na sprzedaż książek zwycięzców. Bo forum fandomu decyduje tylko w temacie Polconów i Zajdli. Bo dzisiaj nikogo nie obchodzi tradycja, jeśli impreza co roku przygotowana jest na bardzo różnym poziomie.
Nie odmawiam Polconowi całkowicie prestiżu. Jest całkiem spora grupa ludzi, dla których to nadal jest najważniejszy konwent w roku. Ale czy ta grupa jest naprawdę bardzo liczna? Dla nich prestiż jest ogromny. A co z ludźmi, którzy odwiedzili tylko jeden Polcon i nie był on dla nich udany? W pamięci mogą wiązać Polcon z kolejkonem, pustkami na halach, czy brakiem errat.
Prestiż to w dużej mierze sprawa medialności. W przypadku Polconów jest z nią bardzo różnie. Nie ma całkowicie żadnego pomysłu na wspólną promocję – każda impreza reklamuje się sama, a potem następcy muszą naprawiać błędy poprzedników. Przy okazji, popełniają nowe, które rzutują na kolejne edycje robione przez kolejną organizację. Jak przy takim modelu zachować prestiż dla osób spoza środowiska?
Na pewno robimy w tym kierunku pierwsze kroki. Od 2017 nominacje do Zajdli ogłaszano na Warszawskich Targach Książki, a od przyszłego roku wydarzenie to zawędruje na Pyrkon. Ma to sporą szansę trafić do ludzi, którzy fantastyką interesują się żywo. Można oczywiście się sprzeczać czy chcemy walczyć o ludzi, których interesuje fantastyka, a nie interesują Zajdle, czy może chcemy powalczyć o ludzi, których interesuje literatura, a nie interesuje fantastyka. Jestem zdecydowanie członkiem tego pierwszego obozu.
Prestiż Polconu mógłby też oznaczać, że ludzie bez zająknięcia przyjmują zaproszenia a fani zgłaszają prelekcje zaraz po ogłoszeniu. Tymczasem, nawet tegoroczny Polcon nie miał łatwo. O prelegentów trzeba było zabiegać, a wielu gości zwyczajnie odmówiło przyjazdu (często z powodu zmiany terminu). Jestem w 100% pewny, że poza literatami (a wśród nich pewnie też byli i tacy, którym nie po drodze z Polconem) nikt nie spoglądał na to, jak bardzo dużą renomę ma to wydarzenie.
Duży prestiż to także łatwość w pozyskiwaniu sponsorów. Tych zwykle nie ma zbyt wielu. Mało który przedsiębiorca, nawet wydawca książek, myśli o tym, żeby wesprzeć w ten sposób Polcon. Powiedzenie, że robimy najstarszy konwent w kraju wcale nie otwiera strumienia pieniędzy, nawet o granty nie jest łatwiej. Dla wielu to po prostu kolejna impreza tego typu.
Pytanie co dalej? Robienie Polconu jest trudne, a walczenie o jego prestiż jeszcze trudniejsze. Można oczywiście żyć w bańce, że to nadal jest najważniejszy konwent fantastyczny w kraju, ale w ten sposób skazujemy się tylko na stagnację. A zależy nam, żeby ta świadomość trafiała do każdego zaangażowanego fana, prawda?
O tym, że przyszłość Polconu nie będzie różowa pisałem już kilka razy. O tym, że potrzebujemy zmian mówię cały czas. Za każdym razem, gdy odbędzie się słaby Polcon, najstarszy konwent traci w oczach ludzi. Następnie kolejni organizatorzy muszą walczyć o odbudowanie marki i wychodzi im to bardzo różnie.
Czasami mam wrażenie, że klubom organizującym Polcony zależy bardziej na wypromowaniu swoich inicjatyw, niż na zrobieniu najważniejszego święta fantastyki w kraju. Oczywiście, skalą Polcony już nigdy nie dogonią Pyrkonu czy Falkonu, ale nie to jest najważniejsze. Ważniejsze jest to, żeby elementy składowe były zrobione prawidłowo. Żeby gala nagrody Zajdla nie trąciła nudą, żeby Forum Fandomu przyciągało każdego fana, żeby inne aspekty naszego hobby (czyli fantastyki) nie były traktowane po macoszemu. Wiem, że to dużo pracy. Ale jesteśmy w stanie zrobić Polcon great again!