Kiedy zaczynałem jeździć na konwenty, miałem wrażenie, że fandomem rządzą sami starzy ludzie. I pisząc starzy, mam na myśli osoby powyżej trzydziestego roku życia. Dzisiaj sytuacja jest zdecydowanie inna.
Fandom nie jest miejscem dla “starych ludzi”. W pewnym momencie przychodzą inne obowiązki w życiu, praca zajmuje o wiele więcej czasu niż człowiek by chciał i jedyną aktywnością, do jakiej jest się w stanie zmusić, jest obejrzenie serialu czy przeczytanie książki.
Dzisiaj mijają cztery lata odkąd objąłem stanowisko redaktora naczelnego Informatora Konwentwego. Działam w fandomie od ponad dziesięciu. Wiele osób w moim wieku dawno zrezygnowało z aktywnego uczestniczenia w życiu fandomu.
Nie wiem, czy to kwestia wspomnianych rodzin, czy może zmęczenia materiału. Prawda jest taka, że z czasem się po prostu wypalamy. Gdy wspomnę organizatorów konwentów z dawnych lat, mało który jest nadal aktywny w fandomie.
Sam niejednokrotnie rozważałem zarzucenie działalności fanowskiej. Nawet w tym roku wziąłem dłuższy urlop od obowiązków, które sam sobie narzuciłem. W końcu jak długo można poświęcać swoje zdrowie i energię na coś, co w zasadzie nie daje żadnych materialnych profitów.
Aktywne działanie wymaga czasu, którego z wiekiem jest coraz mniej. W ten oto sposób większość organizatorów, których znam, to ludzie zdecydowanie młodzi, nierzadko studenci. Głównie dlatego, że to właśnie oni mają ogromną ilość czasu, który może zostać spożytkowany na tego typu działalność.
Oczywiście, istnieją nieliczne wyjątki. Rzeczywistość jest smutna, fandom odmładza się szybciej, niż bym tego chciał. Nie mam nic przeciwko świeżej krwi, ale zdecydowanie martwi mnie szybkie wypalanie się osób w podobnym do mnie wieku.
Smutne jest też to, że wielu z nas nigdy nie wraca do aktywności fanowskiej po przerwie. Czasami pojawiają się zrywy, ale zwykle trwają krótką chwilę i niewiele z nich wychodzi.
Wielka szkoda, bo brakuje nam w środowisku ludzi z dużym doświadczeniem przy pracy fanowskiej. Świeża krew posiada mnóstwo energii, ale często brakuje ludzi, którzy pokażą im jak zrobić daną rzecz dobrze.
Brakuje nam w środowisku platformy, która przekazywałaby wiedzę. Nie, żeby nikt nie podejmował wysiłków, aby ten transfer wiedzy między “świeżą krwią” a “smokami fandomu” był mniej bezbolesny. Planowana na przyszły rok konferencja organizatorów konwentów nie zmieni jednak rzeczywistości w rok albo dwa.
Najzabawniejsze jest to, że dzisiaj czuję się niczym stary człowiek fandomu. Jadąc na konwent, widzę w większości nowe twarze. Starzy znajomi pojawiają się coraz rzadziej. Częściej widujemy się poza fandomowymi imprezami.
Mam nadzieję, że z czasem sytuacja będzie się zmieniała. Rzeczywistość, oczywiście, zawsze będzie spychała ludzi poza działalność fanowską. Liczę jednak na to, że kiedyś fandom znowu będzie także i dla starych ludzi.