Prace nad Cyberpunkiem 2077 nabierają coraz większego rozpędu. Chociaż do wydania gry pozostało jeszcze sporo czasu, CDP zarejestrował znaki handlowe związane z tytułem. Dokładniej rzecz biorąc, zarejestrował dwa – “Cyberpunk” i “Cyberpunk 2077”.
Problemem jest ten pierwszy, który skądinąd, poza byciem nazwą systemu RPG i serii gier, które nadchodzą (co wnioskuję z faktu rejestracji tego słowa, inaczej wątpię, żeby ktoś chciał wydać pieniądze), jest po prostu nazwą gatunku. Znak handlowy trafił do kategorii 9 i 41 w klasyfikacji nicejskiej, obejmując całkiem spory zestaw zastrzeżeń. Wśród nich, poza samą grą, m.in. organizowanie konferencji naukowych oraz wydarzeń w celach rozrywkowych.
Co to w zasadzie oznacza dla nas? W dość dużym skrócie użycie tego słowa w nazwie konwentu czy larpa może być trochę problematyczne, gdyby tylko CDP chciało podjąć jakąś akcję. Należy jednak pamiętać, że wcześniej rejestracji tego słowa dokonało Sony, jednak w innych kategoriach.
Mam wrażenie, że wielu ludzi nie doczytała do końca, co zostało zarejestrowane i w jakim zakresie. Nie wszyscy też rozumieją, jak działają zarejestrowane znaki handlowe i po co one istnieją.
Najzabawniejsi są ludzie, którzy piszą, że równie dobrze można by zarejestrować na przykład słowo “fantasy”. A szybkie przejrzenie bazy znaków towarowych wskazuje, że taki znak handlowy został już zarejestrowany w 1996 roku. Słaby argument, prawda?
Przeciwnikiem rejestracji jest też sam twórca terminu cyberpunk – Bruce Bethke, który pytany o sprawę rejestracji terminu przez CDP odpowiedział: “Yes, someone tries to trademark the term every few years. It never holds up, because of the enormous amount of well-documented prior art going back to the 1980s. Still, they and their lawyers try. There’s nothing I can do to stop that.”
Nie wiem jednak czy autor terminu zdawał sobie sprawę z istnienia takiego znaku handlowego w amerykańskiej bazie, zarejestrowanego przez R. Talsorian Games, czyli firmy Mike’a Pondsmitha, autora systemu RPG. Zabawny jest fakt, że poza samą grą trademark ten obejmuje ozdoby choinkowe. Nie do końca jestem to w stanie zrozumieć, ale cóż…
Wracając jednak do rejestracji i sprawy polskiego fandomu, musimy cofnąć się w czasie do rejestracji słowa “Witcher” przez CDP. Autorzy gry skorzystali ze swojego prawa raz, blokując darmową i fanowską wersję “Gwinta” z raczej jasnych i oczywistych przyczyn.
Nie robili natomiast problemów organizatorom inicjatyw fanowskich. Doczekaliśmy się też larpa Witcher School od Agencji 5 Żywiołów, który otrzymał oficjalne błogosławieństwo od Redów. Przypomnę tylko, że to komercyjne przedsięwzięcie.
Cała sprawa rozbija się o to, czy CDP będzie aktywnie chciało korzystać z tego prawa w przypadku “cyberpunku”. Patrząc na ich dotychczasowe dokonania i fakt, że PRowo kreują się na firmę przyjazną fanom, szczerze powątpiewam, żeby twórcy larpów czy konferencji naukowych dostali rachunki od twórców gry. W rejestracji znaku towarowego nie chodzi o to, żeby utrudnić życie innym, tylko o ochronę swojej własności intelektualnej.
Czy warto więc bić na alarm? Jestem całkowicie pewny, że to zupełnie bez sensu. Gdyby CDP nadużywało tego znaku handlowego, w Europie istnieje procedura unieważnienia trademarku. Cały zabieg przeprowadzono w obronie przed tzw. corporate trollingiem, który w dzisiejszych czasach dla wielu jest dobrym pomysłem na życie. Wierzę, że CDP nie zrobi nic, co zaszkodziłoby fanom.
P.S. Jeżeli jednak dalej uważasz, że CDP to zła korporacja pragnąca zdominować świat (iście cyberpunkowy schemat), w sieci pojawiło się oświadczenie odnośnie tej sprawy. Więcej już naprawdę nie trzeba dodawać.