Pierwsze imprezy roku 2014 już za nami, ale jeszcze jest czas, aby powspominać miniony rok. Zadaliśmy cztery pytania członkom redakcji i paru co bardziej znanym osobom w naszym fandomie, które możecie kojarzyć z konwentów. Na nasze pytania odpowiedzieli Simon Zack (e-pisarz i rycerz Różowego Jednorożca), Razjel Szachor (korespondentka IK), Natalia „Nadya” Dołżycka (współpracowniczka IK na 1/666 etatu, znana bardziej z swojego bloga i profilu na FB Jestem Geekiem), Maciej „lucek” Sabat (pół Geekozaura), Jakub „borg” Rzepecki (były naczelny Informatora Konwentowego, główny fotograf serwisu), Emil „Galathar” Marcinkowski (świeżo upieczony szef działu konwentowego na Polterze), Piotr „Ramel” Koryś (Wydawnictwo GRAmel, Fajne RPGi) i moja skromna osoba.
Konwent roku 2013?
Simon Zack: Szedariada 2013
Oldschoolowy, kameralny, magiczny konwent, który przypomniał wszystkim zgromadzonym, że w konwentowaniu chodzi o ludzi.
Długie godziny rozmów, wygłupów, śmiechu, żartów, kilka nowych przyjaźni, kilka nowych zajawek. Cudowna atmosfera i dwa świetne motywy – kuchnia i „gotowanie gości” :P oraz nocny autobus stricte dla konwentowiczów.
Razjel: Oryginalne odpowiedzi zostawmy ludziom bez wyobraźni. Skupię się na tym, co wszyscy wiedzą. Pyrkon Najlepszym Konwentem 2013 roku. Zimno, śnieg, wiatr, mróz, przemarznięte nogi i ręce, makijaż odpadający razem ze szronem z twarzy. Zapał organizatorów, miła atmosfera, efektowne przebrania uczestników i atrakcje, które nie pozwoliły mi skupiać się tylko na gżdaczowaniu. Emocje podkręcane przez twórców atrakcji odwrotnie proporcjonalne do tragicznej pogody.
Nadya: Z opowieści znajomych wynika, że najlepszy konwent w tym roku mnie… ominął. ;) Chodzi o Szaderiadę, która pokazała, że oldschool jest cool, wszyscy jesteśmy starymi dziadami i że kiedyś było lepiej. A oprócz tego, że na konwencie można zrobić nawet blok kulinarny, a i tak będzie fajnie.;)
A z tych, które sprawdziłam organoleptycznie – zdecydowanie bytomskie Beboki. Za uparte bycie małym, lokalnym konwentem, babeczki, świetne przyjęcie NACH Teamu i niezwykły klimat MDKu.
lucek: Pyrkon 2013.
Kiedyś nienawidziłem Pyrkonów. W 2003 czy 2004 obraziłem się śmiertelnie za chamstwo ochrony i organizatorów, i postanowiłem nigdy nie jeździć do Poznania. Niestety, obowiązki związane z Wolsungiem zmusiły mnie do powrotu. Dwie ostatnie edycje na Dębcu i te nowe, targowe były z roku na rok coraz lepsze. Aż w końcu perła, dwanaście tysięcy fanów, masa tak cudowna, że aż nie mam słów, żeby ją opisać. Pięknie, pięknie, pięknie
Borg: W tym roku żadna z imprez, na których byłem nie wyróżniała się aż tak, bym mógł określić ją, jako najlepszą. Oczywiście mógłbym wskazać największą, najbardziej klimatyczną, najciekawszą programowo, itd. – ale nie mogę znaleźć żadnej, która wyraźnie sprawiła na mnie wrażenie tego „jedynego” konwentu.
Galathar: Pyrkon. Mimo wszystko, bo przecież niedoróbki są i jest trochę innych fajnych konwentów. Jednakże to dla mnie osobiście najlepszy konwent na jakim byłem w tym roku, więc subiektywny powód to raz. Dwa – nie ma drugiego takiego konwentu w Polsce tak dobrze zorganizowanego, z takim programem, z tak mocno rosnącą liczbą odwiedzających i stale utrzymującego poziom, i to od dłuższego czasu – zresztą, żeby tylko… Pyrkon przecież stopniowo, małymi krokami rozwija się, choć nadal są rzeczy do poprawienia i o tym też warto pamiętać.
Ramel: Najlepszy konwent, to ten, na którym nie bylem. Pyrkon. Były za to moje koleżanki i koledzy z pracy, wiec usłyszałem wiele dobrego. No i widziałem różne relacje. Dla mnie najlepszy konwent? Nie wybiorę, stawiam na 3. Bachanalia, Szedariada 20 lat później i Imladris. Genialna atmosfera, świetni ludzie, po prostu chce się wracać.
Diabeł: Szedariada! A tak poważnie, patrząc po wszelkich imprezach i wykluczając te, które sam zrobiłem, to najlepiej bawiłem się w 2013 na warszawskiej zjAvie. Ta impreza dla graczy urzekła mnie na tyle, że przez jakiś czas próbowałem nawet systematycznie grać w RPG. Szkoda, że nie pojadę w tym roku znowu.
Największe konwentowe zaskoczenie roku 2013?
Simon Zack: Podwójny Zajdel dla Roberta Wegnera i ogólnie bardzo fajna gala w sali kongresowej. Obrazek zszokowanego Wegnera odbierającego nagrody i córek, które do niego podbiegają na scenie = serce rośnie :)
Razjel : Zaskoczenie? Statuetka za najbardziej niekonwentowe zachowanie wędruje ode mnie dla Jednego z członków R-Squadu. Za błyskotliwą hipokryzję, nieefektywne działania, nadmiar okrągłych zdań i podkładanie innym świni (w tym przypadku zdechłej i niezbyt świeżej). Niechaj Ten-Którego-Imienia-Wstyd-Wymawiać-Na-Konwentach nie będzie wzorem do naśladowania a przestrogą, albowiem dla mnie Jego zachowanie było i zaskoczeniem, i przykrym rozczarowaniem.
Nadya: Że pomimo biegu lat, rozwoju internetu i ogromnej konkurencji na konwentowym rynku, wielu organizatorów konwentów dalej tkwi w fandomowym średniowieczu. Na palcach jednej ręki można policzyć dobry i przemyślany marketing konwentów (strona internetowa, wykorzystywanie internetu i mediów społecznościowych do promocji) oraz innowacje w tej – zastanej już – formule, jaką sam konwent jest, o świętym oburzeniu zarabianiem na konwentach nie wspomnę.
lucek: „Ja z Krakonem nie mam nic wspólnego, ale dopierdolę mu tam, gdzie mogę”.
Działania jednego z głównych organizatorów tegorocznego Krakonu były naprawdę zaskakujące. Jak mawiał poeta, zły to ptak, co swoje gniazdo kale. Ten nasz fandomowy ptaszek nie tylko je skalał, ale również zawomitował, zarobaczył, skakał i zasiusiał. Kołomyje wokół nazwy (z prawnego punktu widzenia absolutnie nielogiczne -> polecam prawo dot. znaków towarowych), chamskie komentarze, oskarżenia rzucane za plecami.
Ale jak to mówią, kto się pizdą urodził, skowronkiem nie będzie.
Borg: Powrót mniejszych imprez, których to nieuchronne zniknięcie z mapy konwentowej wieszczono już w roku 2007 po dużym warszawskim Polconie. Mimo, że mamy w ciągu roku kilka dużych imprez, w tym ogromny Pyrkon będący właściwie już wydarzeniem popkulturowym, miło jest wiedzieć, że na małe imprezy nadal jest miejsce, a wręcz stają się one pewnego rodzaju odskocznią od tych pierwszych.
Galathar: Nie wiem czy słowo „zaskoczenie” jest tu adekwatne, bo jednak nie ma w tym sumie nic bardzo dziwnego, ale jeśli rozumiałoby się przez to jakieś nowe zjawisko czy też po prostu nowość (też nie do końca), to wskazałbym na powrót starych konwentowych marek, Szedariady i Imladrisu, i to że się spotkały z tak ciepłym przyjęciem. Jak mówię – nie jest to szczególnie zaskakujące, ale chyba warte wymienienia.
Ramel: Nie myślałem, ze uda się zrobić Szedariade taką, jak zapamiętałem z lat 90, a Imladris taki, jak dawniej. Myślałem, ze konwenty idą w inna stronę (Pyrkonową). A jednak – dało się i ja się tam świetnie bawiłem. Dziękuję Wam, drodzy organizatorzy, na pewno wrócę.
Diabeł: Największym zaskoczeniem roku było dla mnie zachowanie konwentowego patrolu na Imladrisie. Serio. Przez cały rok budowali sobie u mnie opinie grupy największych chamów w całym fandomie, przebijających samego Andrzeja Sapkowskiego. Tymczasem na krakowskim konwencie ochrona była miła. Co więcej, panowie dbali o bezpieczeństwo uczestników nawet poza terenem imprezy. Jak pisałem w relacji, oby tak dalej! Mam nadzieje, że nikt nie zepsuje polepszającego się zdania o nich na Pyrkonie.
Największa wpadka 2013 roku?
Simon Zack: 7 godzin kolejki na Polconie. Ja wystałem się 2 godziny i wszedłem „boczkiem” tylko ze względu na konwentowe znajomości – tak, przyznaję się do tego jednocześnie krzycząc głośno – tak być nie może! Konwenty na zachodzie, na których pojawia się 10K+ osób – w ogromnej większości kolejka zajmuje poniżej 15 minut. Tutaj z mojej strony uogólnienie – w dobie technologii, Internetów, androidów (póki co w telefonach) wciąż nie potrafimy wykorzystywać skutecznie dostępnych rozwiązań, żeby organizować konwenty, a szczególnie szybko przeprowadzać akredytacje, sprawnie, bezkolejkowo, bezboleśnie.
Razjel: Polcon 2013 dał mi wiele radości. Piękna Gala rozdania Nagrody im. J.A.Zajdla (chylę czoła przed wysokim poziomem konferansjerki), względnie atrakcyjny program, dość przejrzysty informator… a do tego wszystkiego tragedia, dramat, rozpacz najczarniejsza z czarnych – kolejka. Wiele się osób w niej poznało, wiele znajomości przetrwało zapewne do dziś, wielkie uczucia, zdjęcia, rozrywka dla małych i dużych. Ale, ale, są granice nieprzyzwoitości. Akredytacja na Polconie 2014 była jednym z największych wyzwań nawet dla najwytrwalszych. To tyle ze strony „zwykłego” uczestnika.
Nadya: Na Pyrkonie były kolejki, gdzieś-tam zabrakło papieru i nie odbyły się punkty programu. Nie wiem, nie lubię piętnować organizatorów, bo wiem, że to naprawdę ciężki kawałek chleba. Także peace, love, ptaszki, kwiatki, kochajmy się i róbmy najlepsze imprezy na świecie.
lucek: Polcon 2013 w Toruniu.
Pewne osoby o przeroście ambicji nad lenistwem nakłamały, nakłamały – a kiedy przyszło co do czego, wycofały się rakiem, obrażając po drodze kogo się da. Wówczas ekipa avangardowa rzuciła się (po raz kolejny – patrz Łódź 2009) na ratunek Polconom i w ciągu kilku miesięcy zorganizowała świetną imprezę w Warszawie. Oczywiście, można zarzucać chłopakom olbrzymi błąd związany z akredytacją, ale cała reszta konwentu była świetna.
Natomiast impreza toruńska, której nie było – to wpadka godna co najmniej trzech Śląkf – za bucostwo, chamstwo i kłamstwo. Ubawił mnie setnie Koordynator Polconu Toruńskiego, który na prywatnym fejsie jechał Xarica jak burą sukę za błędy w organizacji…
Gdzie jest granica bezczelności? Ja nie wiem, ale boję się…
Borg: Zdecydowanie skrócenie warszawskiego Polconu do efektywnie trzech dni zabawy, zamiast czterech. Z doświadczenia wiem, że akredytacja w obecnych czasach, dużych imprezach i niezależnych kłopotach – jak np. to, że z braku w Polsce odpowiednich miejsc, 95% konwentów musi odbywać się w miejscach niedostosowanych do wpuszczenia na raz na imprezę kilku tysięcy ludzi – jest jedną z najtrudniejszych części imprezy do zorganizowania. Mimo to, tę wpadkę trudno będzie zapomnieć.
Galathar: Chyba jednak mimo wszystko Krakon. Dlaczego? Już choćby ze względu na kłótnie wokół tego, kto jest organizatorem. Ze względu na incydent z Mastertonem i wiele innych niedoróbek, mniejsza o przyczyny i dobre intencje orgów. Były inne imprezy, które też wzbudzały kontrowersje (ot, choćby „kolejkon” na Polconie), ale całościowo było jednak zbyt wiele problemów. Tak więc Krakon – za całokształt (choć nie bawiłem się przecież źle przy jego okazji). Z jednym zastrzeżeniem jednak – w zeszłym roku tak mocno „nie siedziałem w fandomie” i nie znam wszystkich zakulisowych kwestii – może było coś, co warto wyróżnić bardziej. I gdyby liczyć poziom frustracji, dotyczących jednego tylko aspektu konwentowych eskapad, to indywidualnie kolejka na Polconie przebiła chyba wszystko.
Ramel: Imladris nie przysłał mi czegoś, ale i tak nie skorzystałem, za co dostałem podziękowania, więc to akurat pikuś przy wrocławskich Dniach Fantastyki. Tam było… smutno – nie wiem, mam wrażenie, ze nie przygotowali się dobrze. Liczę, ze na następnych będzie lepiej, bo z Fajnymi RPG chciałbym się tam pojawić. No i Polcon. Też nie bylem, ale tez byli znajomi z roboty. No i sobie posłuchałem od nich paru ciekawych rzeczy. Sorki, ale kolejkon to wielka wtopa.
Diabeł: Zdecydowanie to, ze Krakon i Polcon przebiły się do mediów mainstreamowych nie z tym, z czym powinny. Niestety, ale wszelkie afery konwentowe, które docierają do uszu zwykłego człowieka, wcale nam nie ułatwiają organizacji imprez. Źle też, że organizatorzy bardzo wolno reagują na takie rzeczy. Takie zachowanie, niestety, ale może pogrzebać nie tylko markę imprezy, ale także utrudnić całemu środowisku organizowanie imprez w danym mieście. Miejcie to ludzie na uwadze.
Twoje oczekiwania wobec konwentów w roku 2014?
Simon Zack: Opłaty konwentowe można uiszczać w przedpłatach, później tylko drukujemy w domu wejściówki z osobistym QR codem i jedziemy na konwent. Kilka osób z telefonami/tabletami z QR code scanner i wchodzimy na konwent w czasie poniżej 10 minut! Ogromny plus i brawa dla Imladris 2013 za udaną próbę akredytacji z zastosowaniem tejże technologii.
Tyle więc :) Odliczam dni do pierwszych konwentów 2014 i do zobaczenia!
Razjel. Niechaj fandom rośnie w siłę a konwenty zachwycają! Niechaj się Krakon więcej nie odbywa, bo swą nazwą przynosi wstyd tym, którzy znają go z lat dawnych! Niechaj organizatorzy liczą siły na zamiary. No i mam wielką nadzieję, że w 2014 odbędzie się ten wyczekiwany, owiany legendami i opowieściami, o których śpiewają najstarsi Porytkon, do którego nie będę mogła się w niczym przyczepić, a dołączę do grona bardów, którzy słowami swymi chwalić będą i czcić go przez resztę dni swoich.
Nadya: Niezmiennie to, czego oczekuję od lat – żeby organizatorzy wreszcie zauważyli, że gry komputerowe są nieodłączną częścią naszej (sub)kultury i powinny mieć na konwentach dużo więcej miejsca, niż tylko uber-trudne konkursy cRPGowe Diabła. ;) Planszówkom udało się „wkręcić”, gry też przez chwilę próbowały, ale im się nie udało, a szkoda – bo każdy z nas przecież od czasu do czasu w coś przytnie. ;)
Oprócz tego: porządnego i przemyślanego podejścia do kwestii programu. Piętnowania ludzi, którzy nie pojawiają się na własnych prelekcjach. Dbanie o wysoki poziom i jakość merytoryczną tego, co gadają, a nie tylko o zapełnieniu dziur w tabelce.
lucek: – niech Krakon 2014 odbędzie się, a Adon trzyma od niego jak najdalej,
– niech Porytkon 2014 odbędzie się, a Adon trzyma od niego jak najdalej,
– niech Pyrkon 2014 zasłuży na pomelówkę!
– niech Falkon 2014 goni Pyrkon – ale pozostając Falkonem
– niech Warszawa zrobi warszawski konwent tak ładnie, jak umie
– niech mi wreszcie uda się dojechać na Nordcon…
Borg: Jak co roku – żeby jak największej liczbie organizatorów i uczestników udało się spełnić swoje marzenia o swoim konwencie idealnym, nie ważne jaki konkretnie jego rodzaj mają na myśli.
Galathar: Oczekiwania Trudno powiedzieć, bo przecież imprez dużo, są ogólnie rzecz biorąc na niezłym poziomie, frekwencja w większości przypadków rośnie… ostrożnie więc życzyłbym sobie co najmniej utrzymania obecnego stanu rzeczy. Dla mnie to i tak będzie wystarczająco dużo.
Ramel: Fajne RPG w ataku, spotkania z przyjaciółmi z innych wydawnictw i ogólnie z fandomu, dobra zabawa. Nie wiem, czy uda mi się być w tym roku przebrany za kogoś, ale zobaczymy. Po prostu – od Imlalali, Szedarki i Bachanalii chce tego samego, co rok temu. Od innych – żeby było pracowicie.
Diabeł: Od 2014 oczekuję większej ilości imprez, która mnie nie zawiedzie. Żeby ekipa z Bielska nie nawaliła przy Polconie, żeby Pyrkon był jeszcze lepszy, żeby w mediach mainstremowych pisano o konwentach tylko w dobrym kontekście, żeby moje imprezy wyszły epicko. No i że na mapie pojawią się kolejne nowe imprezy, o których po latach będzie można opowiadać, że w 2014 to robiło się niesamowite konwenty. I oczekuje, że nikomu z nas nie przestanie się chcieć. Dla wspólnego dobra naszego hobby.