Sezon 2015 nabiera powoli rozpędu, a my, wzorem poprzedniego roku, pokusiliśmy się o podsumowanie ostatnich dwunastu miesięcy w czterech krótkich pytaniach. Przed Wami odpowiedzi, których udzielili redaktorzy i bliscy współpracownicy serwisu. Ponieważ fuzja z konwenty.mangowe.pl miała miejsce niedawno, a poniższy tekst zaczęliśmy przygotowywać jeszcze przed połączeniem, znajdziecie w nim tylko wypowiedzi dotyczące fandomu fantastycznego.
Najlepszy konwent roku 2014?
Diabeł: XXX Bachanalia Fantastyczne w Zielonej Górze. Jest to konwent, z którego – przez brak czasu, motywacji i paru innych składowych – relacji nie napisałem. Żałuję tego bardzo, bo ta impreza urzekła mnie od pierwszej chwili. Program skrojony na miarę, impreza towarzysząca pełna atrakcji zaplanowanych przez organizatorów i niesamowici ludzie. Zielona Góra mnie kupiła, w tym roku jadę tam na 100 procent.
Yoshiko: Trudno zdecydować. Udało mi się trafić na kilka dobrze zrobionych imprez. Avangarda 9 zdecydowanie wygrywa w moich oczach. Lucek rok temu pisał, że chce ładny konwent w Warszawie. Uważam, że się udało. Maksymalnie dobre wykorzystanie dostępnej przestrzeni, świetnie działający podział stref dla uczestników imprezy i dbałość o szczegóły to jest coś, co lubię.
Opcja „wejdź za darmo, zobacz, czy chcesz więcej” jest jak najbardziej w porządku. Powinna zdarzać się częściej.
Borg: Już na samym starcie otrzymujemy bardzo trudne pytanie. Chyba nie sposób w pojedynkę wybrać spośród tylu konwentów ten jeden jedyny i obiektywnie przyznać mu miano „najlepszej imprezy”.
Bo czy należy tu np. wybrać imprezę „największą” – taką, jaką jest Pyrkon? Już od dawna nie można nawet nazwać tego wydarzenia konwentem – jest bowiem festiwalem (choć ta nazwa do imprez konwentowych ma się jak pięść do nosa – raz się zdarzyły Inne Sfery, które można było tak określić). Dla mnie Pyrkon to targi popkultury z elementami festynu. Fajna i bardzo potrzebna impreza, ale przez swój charakter bardzo masowa i dość męcząca.
Dlatego też chyba skupię się zwyczajnie na opisaniu, na której z imprez bawiłem się najlepiej, nie przyszywając jej łatki z napisem „najlepszy”. W tym roku taki laur ode mnie otrzymuje krakowski Imladris. Konwent w starym stylu. Program dość ciekawy i sensownie rozłożony (zdarzyło się tylko raz, że „nic nie było” – a to bardzo mało). Impreza nieśpieszna, atmosfera bardzo przyjazna, żadnych kolejek, żadnych krzyków i przepychanek. Rzecz jasna, wydarzenie miało swoje minusy – dość daleko oddalaną szkołę sypialną i ekstremalnie oddaloną knajpę konwentową. Nie możemy jednak udawać – konwentów idealnych nie ma.
Simon Zack: Rok 2014 obfitował w sporo naprawdę udanych konwentów. Ciężko wybrać najlepszy. Z bardzo subiektywnego powodu postawię na X Dni Fantastyki we Wrocławiu – ze względu na kilka aspektów. Są nimi: klimatyczna zamkowa lokacja, fajna atmosfera, sporo uczestników (ale bez wrażenia tłoku). Dla mnie wyjątkowość Dni Fantastyki to jednak przede wszystkim fakt, że prowadziłem spotkanie autorskie z Andrzejem Sapkowskim. Oko w oko z Sapkiem – rozmowy zarówno przed oficjalnym punktem programu, jak i już na scenie w amfiteatrze – wspaniale wspominam te momenty.
Nadmienię też Worldcon 2014 – to oczywiście „ultimate” konwent. Wielka, międzynarodowa impreza. 5 dni w Excel Center w Londynie, przyjaciele z Polski u boku, genialny program, genialna organizacja, niesamowite spotkania i ogólne wrażenia. To zupełnie inna półka konwentowych doznań. Jeśli tylko przyszłe Worldcony będą w zasięgu europejskim, żadnego nie opuszczę.
Największe zaskoczenie 2014?
Diabeł: Największym zaskoczeniem dla mnie w roku 2014 było nadmuchanie do niewyobrażalnych rozmiarów afery, jaka wybuchła po filmiku promocyjnym Pyrkonu “kostki zostały rzucone”. Całości dopełnił artykuł na gazeta.pl o gwałtach na sesjach RPG. Moje zaskoczenie polega na tym, że ludzie w fandomie fantastycznych szukają powodów, aby nas podzielić – a przecież w ostateczności wszyscy jesteśmy jedną wielką rodziną i w wielu kwestiach wystarczy, abyśmy sobie zaufali. Niestety, przez tego typu sprawy świat ciągle postrzega nas źle.
Yoshiko: Serialkon. Plan na tyle ryzykowny, że trochę się obawiałam, jak będzie z jego wykonaniem. Krakowskie Smoki stanęły na wysokości zadania i zafundowały nam porządną, tematyczną imprezę dla fanów seriali. Pozostaje mieć nadzieję, że Serialkon urośnie w siłę i, kto wie, może zdobędzie zasięg ogólnopolski? Serialkon dla wszystkich!
Borg: Najbardziej zaskoczył mnie tegoroczny Polcon – już po przyjeździe na samą imprezę. Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że może być naprawdę źle – a było naprawdę w porządku. Nie był to może najlepszy Polcon, na jakim byłem, ale zdecydowanie nie był też najgorszy. Wyższa klasa średnia, nie było się właściwie czego wstydzić. Impreza nie była za duża, ale stało się to jej zaletą. Zamiast ścisku panowała przyjazna atmosfera wakacyjnego pikniku literacko-fantastycznego. Lokalizacja sprzyjała także wspólnym wycieczkom na niezbyt odległy rynek (a właściwie dwa rynki) Bielska-Białej. Ludzie chodzili zadowoleni. Dobrej zabawie nie przeszkodziło nawet małe oberwanie chmury w sobotni wieczór.
Simon Zack: Brak kolejki na Pyrkonie! 25 tysięcy ludzi, największa impreza fantastyczna w Polsce – akredytacja zajęła mi poniżej 5 minut. Jednak się da. Drugie zaskoczenie – bardzo pozytywne – ściągamy do Polski coraz więcej zagranicznych gości. Mam sporo nazwisk na mojej literackiej „bucketlist”, więc oby tak dalej!
Największa wpadka organizacyjna 2014?
Diabeł: Wszystko co jest związane z Polconem, zanim Polcon się odbył. Niestety, organizatorzy z Bielska nie wpadli na to, że warto promowac swoją imprezę i sprawiali wrażenie, że sam fakt orgainzacji Polconu im wystarcza. A to nie jest przecież tak, że robienie Polconu to wielka chwała sama z siebie, tylko to wielkie zaufanie, którym polski fandom obdarza daną grupę. Niewiele brakowało, by to zaufanie zostało utracone na zawsze.
Yoshiko: Może się nie znam, ale przy organizacji konwentu czy jakiejkolwiek innej imprezy masowej dla ludzi, najważniejsi są uczestnicy, którzy mają na tę imprezę przybyć, prawda?
Tymczasem Polcon 2014 sprawiał wrażenie, jakby nie chciał, żeby ktokolwiek się tam zjawił. Reklamy prawie wcale, komunikacja z organizatorami w sumie żadna, zabawa w kotka i myszkę z wejściówkami… I sumie nie wiem, po co to wszystko, skoro na miejscu było całkiem nieźle.
Borg: Szeroko rozumiany PR w wykonaniu organizatorów Polconu 2014 – przed samą imprezą. Na tak fundamentalnym źródle informacji o imprezie jak strona internetowa nie było praktycznie nic – nawet wiadomości o tym, kto jest organizatorem wydarzenia. Nieistniejący dział nowości, komunikowanie się tylko i wyłącznie okazyjnie przez Facebooka, zadziwiające zasady dotyczące przekazywania (a właściwie braku możliwości przekazywania) zakupionych wcześniej wejściówek innym ludziom (nawet w kuriozalnych przypadkach – gdy otrzymywało się np. darmową wejściówkę, a swoją wykupioną chciało się oddać komuś innemu). Wszystko to powodowało powstawanie atmosfery tonącego okrętu… podczas, gdy Polcon tak naprawdę wyszedł całkiem dobrze.
Simon Zack: Dwa zgrzyty w tym roku:
- Niedopasowanie objętości i ilości sal prelekcyjnych na Pyrkonie w stosunku do potencjalnych słuchaczy. Największy nasz festiwal musi z tej wpadki wyciągnąć lekcję i w tym roku zorganizować o wiele więcej miejsc dla chętnych na prelekcje.
- Falkonowy Nautilus i zawirowania wkoło tejże nagrody. Dobrze, że ostatecznie stało się, jak się stało(nagrody za rok 2013 nie przyznano – przyp. red.). Liczę na to, że organizatorzy dotrzymają słowa i zreorganizują zasady tak, byśmy dostali z powrotem godną nagrodę literacką.
Oczekiwania wobec konwentów 2015?
Diabeł: Chciałbym, aby w podsumowaniu roku 2015 przy wpadce organizacyjnej moć napisać, że nie było takiej, która warta byłaby odnotowania. Chciałbym też, aby organizatorzy konwentów nauczyli się pisać notki prasowe. To jednak nieco szerszy temat, z którego, mam nadzieję, już niedługo się wtyłumaczę.
Yoshiko: Marzy mi się świat, gdzie mierzy się siły na zamiary.
Nic więcej.Lepiej zrobić mniej i solidniej, niż rozdmuchać nie wiadomo co, nie wiadomo dlaczego i płakać po fakcie.
Borg: Mam nadzieję, że mniejsze imprezy konwentowe – takie, jak wymieniony przeze mnie Imladris – na stałe zagoszczą w kalendarzu i będą solidną alternatywą dla imprez typowo masowych. Oby ich poziom wzrósł, pozostawiając liczbę uczestników na obecnym poziomie.
Simon Zack: Bawmy się w coraz szerszym gronie. Działajmy, by integrować ze sobą wszystkich członków fandomu, przede wszystkim młodszych i starszych pasjonatów fantastyki. Organizatorzy przeważającej części imprez pokazują wyraźnie, że uczą się na błędach, nie powielają ich, starają się, by konwenty były jak najlepsze. To bardzo cieszy. Poznań 2015 – u Was w tym roku będzie się działo. Dacie radę!
***
Oczywiście, powyższe opinie to nie wszystko, co dla Was mamy. Aktualnie przygotowujemy odpowiedzi udzielonych na powyższe pytania przez organizatorów konwentów i osoby znane w fandomie. Tekstu możecie spodziewac się już wkrótce. Jakie są Wasze odpowiedzi na powyższe pytania?