Polcon minal
Polcon, Polcon i po swietach. To nie byl jeden konwent, to byly dwa konwenty pod ta sama nazwa – jeden RPG, drugi Fantastyki. Ten RPG odbywal sie w niezaduzej szkole podstawowej. Tam odbywaly sie prelekcje w niewielkich salkach, tam ludzie spali, tam byl syf w niesprzatanych lazienkach. Konwent fantastow-czytaczy to zadbany budynek wydzialu Fizyki AGH, to aule na kilkaset osob, mikrofony, rzutniki, telebimy. To ludzie spiacy w akademikach. Trudno winic organizatorow za to ze jedni maja mniej a drudzy wiecej pieniedzy. Ze jednych stac na spanie za 5 zl w szkole a drugich na noclegi za 30. Mozna jednak winic za to iz nie zadbali by te dwie rozne zamoznoscia grupy spotykaly sie w jednym miejscu gdzie prelekcje erpegowe i fantastyczne odbywaja sie obok siebie i pomiedzy soba. Oczywiscie mozna tu przytoczyc pare wyjatkow, w stylu spotkanie z redakcja Gwiezdnego Pirata na terenie AGH ale to rzadkosc. Rzadkosc do tego stopnia iz malo komu chcialo sie ruszyc przyslowiowe cztery posladki by przejsc te pol kilometra.Mielismy podzialy w srodowisku, ten Polcon je dodatkowo zaznaczyl. Niby po co przyczyniac sie do laczenia czegos co i tak jest podzielone? W takim jednak razie robmy dwa odzielne konwenty, albo tez jesli juz robimy jeden starajmy sie to polaczyc, czego swietnym przykladem jest chociazby Krakon. Dziwne, ale przeciez to byli ci sami organizatorzy.Podzialy mozna robic na rozne sposoby. Na przyklad ci z plakietkami prelegentow dostaja darmowe piwo na imprezie rozdania Zajdlow, a ci pariasi z zoltymi uczestnikow niech se slepia wytrzeszczaja. No tak, ale inaczej w godzine piwo by sie skonczylo. Osobiscie wolalbym jednak aby sie szybciej skonczylo.Przejdzmy do milszych spraw.Nagrode im J. Zajdla otrzymal za opowiadanie Ziemianski, za ksiazke Dukaj. Wiecej nie opowiem o tym gdyz nie znam szczegolow. Natomiast chwile zaskoczenia przezyli wszyscy obecni na rozdaniu kiedy to pojawily sie dwie zywe figurki zajdli (Szaman i MNK) Wymalowani zlota farba, w dziwnych papierowych spodnicach, z podniesionymi do gory dlonmi udawali statuetki i naprawde dobrze im to wychodzilo :)Prelekcji bylo duzo, bardziej lub mniej ciekawych (raczej jednak taki konwentowy standard). W niewielkich salkach szkoly bylo duszno, tloczno acz wesolo. Ludek erpegowy zawsze znajdzie powody do zabawy w kazdych warunkach :). I tu znowu rzecz niewwesola. Organizatorzy postanowili brac wszystko co im proponuja nie zdajac sobie sprawy z wlasnych ograniczen i narobilo sie larpow przez 24 godziny. Czyli 2-3 larpy wieczorem na ktore ludkowie przyszli (bo na tyle mniej wiecej przychodza na kzdym konie) i kilkanascie na ktore przychodzilo po 3 osoby. Nic dziwnego kiedy rozpoczecie larpa to sobota godzina 10 rano. Na terenie AGH miescil sie mily, tani barek, gdzie jedzenie bylo naprawde dobrej jakosci. Niedaleko konwentu, tani choc mniej mily bar mleczny, tak wiec nikt z glodu nie umarl. Szkoda tylko, ze na stronie Polconu nie bylo adresu imprezy. Taksowkarz troche sie zdziwil kiedy musielismy pokazac mu mapke by wiedzial jak trafic. Niewatlpiwa zaleta konu byli ludzie. 800 osob to nie w kij dmuchal. Slawy, nieslawy i szarzy wyjadacze ciezkiego erpegowego i fantastycznego chleba. Masa znajomych i nieznajomych. Naprawde bylo z kim pogadac, z kim napic sie piwa czy nawet pograc. Choc tu kolejna ciekawostka. Plan programu to 60 procent prelekcji poswieconych RPG, czyli orgowie musieli sie spodziewac, ze co najmniej w takim stosunku przyjedzie samych erpegowcow, a jednak zabraklo organizowanych sesji RPG na karteczki. A szkoda, bardzo by sie to przydalo.Podsumowujac konwent uwazam za udany, wesoly i duzy, aczkolwiek slaby organizacyjnie.