Trochę wstyd, że jako osoba pochodząca z Rawicza trafiłem na lokalny konwent dopiero podczas jego trzeciej edycji. Niestety w wizycie w ubiegłych latach przeszkodziły mi inne wcześniejsze zobowiązania. Tym razem jednak udało mi się wpisać wyjazd do „domu” już na samym początku tego roku i jeszcze zapieczętować go uczestnictwem w programie prelekcji – stąd odwrotu już nie było.
Inna sprawa, że po roku 2016/2017, po zorganizowaniu Polconu na Hali Stulecia we Wrocławiu (i jeszcze byciu w ekipie organizatorów Coperniconu i Arkhamera) oraz po otwarciu Wrocławskiego Muzeum Gry i Komputery Minionej Ery, odłożyłem swoją legitymację fandomu fantastycznego do szuflady i zająłem się bardziej działalnością w… fandomie retrogamingowym. Także moje wizyty i pomoc przy konwentach spadła praktycznie do zera (choć ostatnio to się troszkę zmienia).
RAWICZ
Rawicz, dla tych którzy nie wiedzą, to niewielkie wielkopolskie miasto położone na trasie Poznań – Wrocław (kolejowej i drogowej S5) przy samej granicy województw. Można się do niego dostać ze stolicy Dolnego Śląska pociągiem nawet w 35 minut (do godziny), natomiast podróż ze stolicy Wielkopolski trwa 20 minut dłużej.
Jest miejscem o dość charakterystycznym wyglądzie – nigdy bowiem nie było wioską, a zostało stworzone od zera w roku 1638. W związku z tym posiada unikalny w Polsce układ urbanistyczny – wszystkie ulice na Starym Mieście krzyżują się, tworząc kąty proste, a same stare miasto otoczone jest drugimi najdłuższymi w kraju plantami. Mógłbym teraz długo jeszcze rozpisywać się, jako rawicki patriota, na temat jego zalet, ale nie będę zamęczał Czytelników i przejdę do samego wydarzenia.
BIBLIOTEKA
Impreza odbyła się w weekend 5-6 lipca w budynku Multibiblioteki Rawickiej Bibliotece Publicznej oraz Rawickiego Domu Kultury i była też przez te jednostki organizowana. Obiekty te położone są w ścisłym centrum, co za tym idzie osoby przyjezdne – jeśli przybywają pociągiem – muszą zaliczyć 25 minutowy spacer, by się do nich dostać.

Jeśli idzie o miejscówki, to trzeba przyznać, że tutaj nie ma co się wstydzić. Multibiblioteka to dość nowe miejsce na mapie miasta, choć znajduje się w przebudowanym praktycznie w 100% budynku szkoły gimnazjalnej, wcześniej podstawówki (do której nawet uczęszczałem do 1 i 2 klasy). W tym momencie obiekt stał się nowoczesną biblioteką i biblioteką multimedialną, która przygotowana jest także do organizacji imprez. Posiada liczne sale mogące pełnić rolę sal wykładowych, prelekcyjnych czy warsztatowych, w tym jedną naprawdę dużą (była sala sportowa), plus dysponuje dość dużym terenem otwartym (dawne boiska), teraz dostosowanym do takich celów.
DOM KULTURY
Drugim miejscem odbywania się imprezy był położony 200 metrów dalej budynek Domu Kultury, który znowu posiada spore zaplecze sal i miejsca na zewnątrz.

Po przybyciu na miejsce imprezy i szybkiej akredytacji, która była darmowa, ale należało odebrać opaskę pozwalającą na wstęp do budynku biblioteki (wydawaną zapewne dla celów statystycznych), rozejrzałem się po terenie i… ku swojemu zaskoczeniu zobaczyłem imprezę jakiej nie powstydziłoby się kilkusettysięczne miasto wojewódzkie.
Na zewnątrz przed głównym wejściem znajdowała się scena, wioska wojów, arena i miejsca do siedzenia oraz oglądania punktów programu znajdujące się pod parasolkami, które bardzo przydały się, bo skwar się lał nam z nieba. Przy okazji należy tu dodać, że sam budynek biblioteki jest klimatyzowany, co również bardzo się przydało.

Obok mieliśmy kilka rzędów kramików, gdzie swoje towary sprzedawali przeróżni wytwórcy. Były tam kraftowe świeczki, pluszaki, biżuteria, ozdoby, wyroby drewniane, czy… kraftowe książki (czyli mówiąc inaczej, autorów niezależnych). Rzecz jasna to wszystko w klimatach fantastyki, mangi, i tym podobnych.
Ogromne wrażenie zrobiła na mnie strefa gastro – gdzie wystawiały się dobre i różnorodne foodtrucki – od frytek, poprzez burgery i żeberka, zimne i ciepłe napoje, kraftowe piwo, kończąc na lodach i krówkach sygnowanych logiem OSM Rawicz. Dostępne było też sporo miejsca, żeby sobie wygodnie (i w cieniu) usiąść i skorzystać z tego dobra.

SOWA (Sala Odkrywania, Wyobraźni i Aktywności)
W samej bibliotece, w przedsionku, znaleźć było można szereg instalacji edukacyjno-rozrywkowych, czyli będącą częścią bibliotek Strefę Odkrywania, Wyobraźni i Aktywności. Ta atrakcja nie jest związana bezpośrednio z imprezą, bo jest to wystawa stała, ale trzeba przyznać, że sprawiła mi (i innym uczestnikom wydarzenia) sporo radości. Pełna jest ona przeróżnych stanowisk – prezentujących różne prawa fizyki, ciekawostki z otaczającego nas świata, czy uczące nas gry…

W reszcie budynku znaleźć można było większość programu i atrakcji imprezy. Na głównej dużej sali miały miejsce spotkania z gośćmi imprezy i popularne prelekcje , często z osobami znanymi z YT, czy innych social mediów – jako znawcy danego tematu. W dwóch mniejszych salach spotkań było podobnie – choć było tam ciut mniej miejsca i czasami widać było, że salki się przepełniały.
W sali warsztatowej można było wziąć udział w zajęciach z rysowania w stylu mangi, pisania sci-fi, czy tworzenia komiksu. Dla dzieci organizowane były zajęcia z budowania z klocków lego, warsztaty rytmiczne, czy także… paleontologiczne. W budynku znaleźć można było także dużą wystawę figurek z papieru, prac konkursowych i jeszcze kilka innych.
Bliska mojemu sercu (jako współtwórcy Muzeum Gry i Komputery Minionej Ery i RetroGralni) była rzecz jasna strefa gier retro, organizowana przez RetroSferę, gdzie pograć było można sobie na konsolach i komputerach z lat 80-tych i 90-tych. To wszystko rozłożone wśród książek działu biblioteki dla dzieci.

Z wielką radością odnalazłem też salki RPGowe (jako stary gracz i mistrz gry, teraz raczej grający już bardzo okazyjnie). Salek było pięć i zarówno w sobotę, jak i niedzielę znaleźć można było w nich graczy rzucających radośnie kostki. Bardzo się cieszę, że Rawicz nadal silnie stoi RPG!

Idąc dalej tropem gier bez prądu – należy przejść do budynku Domu Kultury, gdzie zorganizowano ogromna strefę gier planszowych i bitewnych – umiejscowioną na głównej sali teatralno-imprezowej i Sali Witrażowej. Również w tym miejscu wydawane były posiłki dla prelegentów. Ja niestety raz, że od razu zgubiłem kupon, dwa – obiad zjadłem obowiązkowo korzystając z okazji przyjazdu do rodzinnego miasta, przygotowany przez mamę.

Z rzeczy, które były, a przegapiłem, należy wymienić konkurs Cosplay – niestety tu pomyliłem godziny, wystawy w Ratuszu miasta – w tym Lemowska (gdzie zapomniałem pójść) oraz wieczorne koncerty – których nie słuchałem, bo zasiedziałem się na strefie gastro przy piwku z kolegami, których nie widziałem czasami kilka, a nawet może z 10 lat, a z którymi przez dobre 15 lat wspólnie, jako nieformalny Rawicki Klub Fantastyki graliśmy w RPG, nagrywaliśmy „durne” filmy na VHS, czy zorganizowaliśmy konwenty CoolKon (i pierwszy NiuCon) we Wrocławiu (i bezskutecznie staraliśmy się o miejscówkę w Domy Kultury na nasz klub…).
PODSUMOWANIE
Kończąc tę relację, muszę powiedzieć, że RawiKon zaskoczył mnie swoim rozmachem, zarówno w znaczeniu samego miejsca, jak i bardzo rozbudowanego programu, dużymi strefami planszówek, bitewniaków, targowymi, gastronomicznymi, czy obecnością działających i żywych salek RPG, jak i ludzi, bo było ich sporo.
Nie dziwota, że siedząc na nim, stwierdziliśmy, że naprawdę sporo osób, które na nim się znalazły było spoza Rawicza… Ja sam z Wrocławia i Psiego Pola mam czasowo bliżej do Rawicza niż na Dni Fantastyki na Leśnicę.