Tegoroczna edycja TrójFikcji (23-24 czerwca) była już siódmą imprezą tego najstarszego obecnie gdyńskiego cyklu, którego początki sięgają roku 2004. Organizatorzy odeszli od koncepcji zimowych edycji oraz wersji konwentu trzydniowego – stawiając na dwudniową edycję letnią. Trudno powiedzieć czym jest to podyktowane, warto jednak zauważyć, iż ekipa organizacyjna praktycznie całkowicie się zmieniła.
Podobnie, jak rok wcześniej konwent odbył się w gdyńskiej YMCA, która usytuowana jest w centrum miasta – 10 minut drogi pieszo od stacji Gdynia Główna. Tuż obok znajduję się sklep spożywczy oraz miła knajpka. W promieniu kilku minut drogi znaleźć również można pizzerię, bankomat, a nawet plażę. Sam budynek wydaję się świetnym miejscem na tego typu imprezy. Oprócz dobrego zaplecza sanitarnego – zadbane toalety i prysznice – dość duża ilość sal i spora sala gimnastyczna pozwalały na dobre rozlokowanie wszystkich atrakcji.
Na konwencie pojawiło się przez te dwa dni 300 osób. W zdecydowanej większości byli to mieszkańcy Trójmiasta. Część z nich zdecydowała się wrócić na noc do domu – być może nie było by tak gdyby nie jeden jedyny SleepRoom, a właściwie tzw. szatnia konwentowa. Niestety tak na dobrą sprawę spało się „gdzie kto chciał”. Na szczęście miejsca trudno znaleźć nie było, ale takie podejście do sprawy noclegów na pewno trzeba zmienić.
Akredytacja w sobotę przebiegała sprawnie, ale tylko do godzin wieczornych. W nocy i dnia drugiego nie działała w ogóle, albo sporadycznie – na prośbę osób chcących się zaakredytować. Każdy więc mógł wejść do środka i bawić się jak uczestnik, ponieważ na plakietki też nie zwracano większej uwagi. Informator konwentowy straszył wyglądem – dwie kartki formatu A4, zgięte na pół i spięte spinaczem. Widać, że składany był na ostatnią chwilę. Identyfikatory też nie zachwycały, aczkolwiek jest to kwestia gustu [patrz zdjęcie].
Tuż obok akredytacji znajdowało się miejsce z zapisami na LARPy i sesję RPG. System kartkowy sprawdzał się dobrze. Nie wiem ile ostatecznie z tych gier doszło do skutku, ale wyglądało na to, że dość sporo. Większość z nich zaplanowana była na noc, aby nie być skazanym tylko na planszówki lub sen. GamesRoom organizowany był przez sklep GameOX z Gdyni i działał przez całość trwania imprezy. Prezentował się na prawdę dobrze – było dużo tytułów znanych, ale również kilka nowych co umożliwiało zabawę podczas dziur programowych.
Sam program był chyba składany na podobnych zasadach jak informator. Punkty o podobnej tematyce nakładały się, pojawiały się dziury, a informacje były chaotyczne. Po za tym prelekcji było zdecydowanie za mało. Na szczęście sama jakość programu była dość wysoka, a przynajmniej na tych punktach które odwiedziłem. Szczególne słowa uznania należy skierować do Ezechiela który przygotował szereg bardzo ciekawych i profesjonalnych prelekcji.
Dodatkowymi atrakcjami na konwencie była sala konsolowa, karciankowa oraz strefa figurkowa. Ta pierwsza pozwalała miło spędzić czas podczas różnorakich zabaw i na prawdę było w czym wybierać. Osoby, które przyjechały pograć w gry karciane i bitewniaki miały natomiast zajęcie na praktycznie cały konwent. W głównym holu znajdowała się jeszcze strefa sklepowa, w której znaleźć można było wiele ciekawych produktów.
Regulamin konwentu zakazywał spożywania alkoholu oraz palenia na terenie imprezy. Na szczęście nie zauważyłem nikogo, kto próbował ten punkt złamać. Szkoda tylko, że wszyscy palacze zdecydowali się palić tuż za drzwiami budynku, co spowodowało dużą ilość niedopałków leżących na schodach…
Organizacja i obsługa. Będąc na imprezie trudno było pozbyć się wrażenia panującego wokół zamieszania. Jedyną osobą która trzymało wszystko razem był główny koordynator imprezy – Grzegorz 'Czesiu’ Arabczyk, który z racji tego ciągle był czymś zajęty. Ciężko jednak było znaleźć innych orgów, czy kogoś z obsługi, więc wszyscy uczestnicy mający jakieś zapytania, czy prośby szukali właśnie jego. Wielkie gratulacje dla niego za to, że utrzymał ten ciężar do końca imprezy. Gorzkie słowa powinni natomiast usłyszeć jego współpracownicy, którzy zdecydowanie za mało go odciążyli.
Być może sytuacja ta spowodowana była brakiem w regulaminie odpowiedniej adnotacji – zakazu uczestnictwa w konkursach organizatorów konwentu – co zdziwiło sporą część uczestników. Mnie również dziwi takie podejście. Konwenty powinny być organizowane dla uczestników, a nie dla orgów. Widać jednak nie wszyscy to rozumieją i na własnych imprezach zgarniają nagrody sprzed nosa uczestników.
Plusy.
+ Świetna lokalizacja
+ Cena: 5zł
+ Dobry GamesRoom
+ Brak alkoholu
Minusy.
– Słaby program
– Obsługa (a właściwie jej brak)
– Kiepski informator
– Brak miejsc do spania
– Dziwne podejście organizatorów do imprezy
Podsumowując – tegoroczne TrójFikcje były konwentem średnim ze sporą ilością niedociągnięć. Miały jednak również i swoje plusy które uratowały imprezę. Biorąc pod uwagę cenę, czyli 5zł za dwa dni konwentu można powiedzieć, że konwent był udany. Pozostaje jednak niedosyt spowodowany mało bogatym programem. Ostatecznie siódmą edycję konwentu oceniam na 3-