Dryfująca łódź podwodna
Druga edycja łódzkiego konwentu U-Bot odbyła się w dniach 31.08 – 3.09. 2006 roku. Jego siedzibą była Akademia Języków Obcych i Kultur Narodów przy ulicy Pomorskiej 83/85. Na konwencie bawiło się około 400 osób (dane organizatorów). Zeszłoroczny debiut stowarzyszenia S.M.E.R.F. według szerokiej rzeszy uczestników wypadł nieźle, choć nie pozbawiony był niedociągnięć i błędów. Jaka była druga edycja?
Zacznę od budynku, w którym odbył się U-Bot. Świecił nowością. Miał cztery kondygnacje. Od dworca dzieliło go tylko dziesięć przystanków tramwajowych. Nie było problemu z dojazdem. Uczestnicy mogli swobodnie rozlokować się w salach sypialnych. W ubikacjach panował spokój i porządek, nie brakło papieru toaletowego. Ważne jest również to, że sprzątaczki na bieżąco zamiatały i usuwały śmieci. Miejsce drugiego U-Botu to chyba jego największy atut.
Jednak organizatorzy z sal sypialnych wynieśli wszystkie ławki i krzesła, przez co uczestnicy musieli pobawić się trochę w łowców i samemu upolować sobie jakieś stoliki. To spory minus, bo gdzie niby biedny konwentowicz ma urządzić sesję, o postawieniu kubka z zupką nie wspominając.
Również sale sypialne pozbawione były oznaczeń. To jednak mały minus.
Teraz pora na samą organizację konwentu. Niestety obiektywnie mówiąc panował chaos. Na akredytacji siedziała zwykle tylko jedna osoba, orgowie nie wiedzieli, które identyfikatory, do kogo powinny należeć. W ogóle nie widać było organizatorów. Ochrona była i od czasu do czasu formowała akcję prewencyjne (obchody). Z konwentu usunięto kilkanaście osób, które nadużyły alkoholu. Ochrona wyrzucała tylko tych, których przyłapała na „gorącym uczynku”, ale i tak po terenie imprezy kręcili się ludzie delikatnie mówiąc podchmieleni.
Lokalizacja konwentu miała dwa oblicza: jasne i ciemne. W dzień wszystko było w porządku, niedaleko konwentu znajdowało się wszystko czego uczestnik potrzebuje do szczęścia: niezła, tania knajpa, Biedronka i pizzeria. W nocy jednak (szczególnie z soboty na niedzielę) wyjście z terenu konwentu stało się sportem ekstremalnym. Okazało się, że okolica jest niebezpieczna i pełna mało uprzejmych mieszkańców. Teren konwentu posiadał podwójną ochronę. Pierwszą, wewnętrzną tworzoną przez organizatorów i drugą zewnętrzną, w pełni niezależną i profesjonalną, która zdaje się na co dzień chronić ten teren. Ta druga ochrona postanowiła w sobotę o 22.00 zamknąć bramę co na początku wydało się niepoważne, ale okazało się, że panowie mieli rację i nie przesadzali mówiąc o niebezpieczeństwach czających się za rogiem.
Jednak najważniejszy dla każdego konwentu powinien być program. Niestety na U-Bocie prelekcja wypadała za prelekcją i nie odbyło się około 30% punktów programu. Te, które się odbyły stały natomiast na bardzo wysokim poziomie. Największą frekwencję cieszyło się spotkanie z wydawnictwem superNOWA i „Poryty konkurs”. O tym drugim punkcie muszę powiedzieć, że był chyba najbardziej spektakularnym wydarzeniem na konwencie, a ja jak żyje czegoś takiego nie widziałem. Na U-Bocie odbył się również turniej MtG, pojawili się miłośnicy WFB, czynny był również Games Room. Pojawiło się również kilka stoisk handlowych, w tym Wydawnictwo Portal. Jedną, całą salę zajmowała księgarnia.
Jeśli chodzi o sesje rpg i Larpy to było ich raczej mało. Nie było za bardzo gdzie grać. Poza tym organizatorzy nie stworzyli żadnego punktu wymiany informacji takiego jak tablica ogłoszeń. To duży minus.
Na U-Bocie można było sobie zakupić koszulkę z logiem konwentu, a jej cena zależała częściowo od rzutu kością – niezły pomysł i plus dla orgów.
Pora na podsumowanie. Moim zdaniem druga edycja U-Botu wypadła raczej słabo (Program i organizacja), konwent jednak ma duży potencjał (dobra lokalizacja, świetny budynek, no i sporo uczestników). U-Bot 2006 oceniam na 3-.
—
Informator Konwentowy dziękuje Organizatorom za darmową wejściówkę medialną.