Lubelskie Dni fantastyki odbyły się po raz dwudziesty pierwszy w dniach 1 – 2 marca 2008 roku. Konwent odbył się w Wojewódzkim Ośrodku Kultury w Lublinie, w miejscu, w którym regularnie odbywają się spotkania Lubelskiego Stowarzyszenia Fantastyki „Cytadela Syriusza”.
Dni Fantastyki to impreza o wieloletniej tradycji, lecz o bardzo małym zasięgu i popularności. Na LDF-y przyjeżdżają niemal wyłącznie miejscowi, albo osoby mieszkające stosunkowo niedaleko Lublina. Mimo to na samym konwencie pojawiło się całkiem sporo ludzi. Cieszy fakt, że młodych zapaleńców nie brakowało, którzy po raz pierwszy mieli okazje uczestniczyć w tego typu święcie dla fantastów.
Na ulotce konwentowej można było przeczytać, że podczas imprezy odbędą się prelekcje, konkursy, pokazywani, a także karaoke, LARP i turniej gry planszowej Manila. Jak widać mimo ilościowej szczupłości programu, zaledwie 18 pozycji, organizatorzy postarali się o niemal każda formę atrakcji konwentowych. Brakowało jedynie zaplanowanej sesji RPG – prawdopodobnie organizatorzy nie przewidzieli zainteresowania gramy fabularnymi, ale przygotowani byli na wspieranie chętnych do gry, gdyż zostały wyznaczone miejsca na sesje. Następną pozytywną rzeczą konwentu była obecność sklepu wydawnictwa Portal.
Do niewątpliwych zalet LDF-ów należy Games Room. Nieodłączny element współczesnego konwentu. Pokój Gier wyposażony był w ponad 50 planszówek. Okupowany był cały dzień, całą noc i ponownie cały dzień. Gry planszowe dzięki swojej atrakcyjności z pewnością przyciągnęły wielu konwentowiczów.
Kolejnym plusem imprezy była obecność Jacka Komudy, persony znanej na polskiej scenie fantastycznej, autora wielu powieści, twórcy programy, największego warchoła i pijanice wśród polskich pisarzy. J. Komuda zorganizował dwa punkty programu, pierwszy pt.: Dawne żeglowce i sztuka żeglowania w XVI i XVIII wieku oraz Blaski i cienie zawodu pisarza.
Wśród innych punktów programu wartych uwagi odbyły się pokazywani, jak zwykle przybyło masa konwentowiczów, warsztaty dla Mistrzów Gry czy konkursy filmowy, muzyczny oraz narratorski, a także na geeka. Na konwencie nie zabrakło też Gwiezdnych Wojen, o których mówił w swojej prelekcji Jacek „Spider” Strzyż.
Mimo starań organizatorów nie udało się stworzyć idealnego konwentu. Z pewnością przed, jak i w trakcie imprezy, wiele osób męczyło się i wylewało hektolitry potu, by stanąć na wysokości zadania i sprostać oczekiwaniom każdego konwentowicza, lecz w kilku miejscach organizacja zawiodła. Po godzinie 18 akredytacja została zamknięta, a nowoprzybyłe osoby nie mogły nawet dokonać opłaty przy wejściu – wejściówka kosztowała symboliczne 5 złotych. Wszystko było by w jak najlepszym porządku, bo osób chętnych do wejścia późnym popołudniem było mało, gdyby organizatorzy wyznaczyli osoby upoważnione do przyjmowania opłaty akredytacyjnej i rozdawania ulotek i identyfikatorów. Zamiast tego organizatorzy wylądowali w knajpie.
Wieczorne atrakcje, czyli karaoke i LARP, odbyły się z dużym opóźnieniem, gdyż twórców zastały duże problemy sprzętowe. Organizatorów nadal nie było na terenie konwentu, gdyż wciąż siedzieli w restauracji bądź barze, pozostawiając konwent pod opieką osób wyznaczonych zobowiązując ich do podejmowania samodzielnych decyzji odnośnie LDF-ów.
Cóż. Nie mogę się powstrzymać, by nie wtrącić swojego komentarza odnośnie postawy organizatorów. Opuszczenia konwentu przez obojga organizatorów jest dla mnie co najmniej nie na miejscu. Świętowanie udanej imprezy należy zacząć po jej zakończeniu, a nie w trakcie. Co ważne podczas nieobecności organizatorów pojawiły się problemy. Całe szczęście koordynatorzy pozostali dostępni pod telefonami komórkowymi, więc chociaż na odległość mogli wesprzeć osoby wyznaczony do opieki nad konwentem.
Konwent mógł wypaść dużo lepiej, gdyby tylko zawczasu pomyśleć o kilku drobnych sprawach, które w sposób formalny nie dawały powodów, do narzekań. Miejmy nadzieję, że XXII Lubelskie Dni Fantastyki okaże się bić na głowę tegoroczną edycję imprezy.
Dobrymi chęciami jest wybrukowane piekło. Całe szczęście LDF-y piekłem nie były, ale zostały też pozbawione boskiej pomocy przy organizacji. Mam mieszane uczucia odnośnie konwentu. Dlatego w skali szkolnej tegoroczna edycja Lubelskich Dni Fantastyki zasługuję na 3. Był to konwent, na którym można było się dobrze bawić, spędzić miło czas, spotkać nowych i starych znajomych, lecz niereprezentujący sobą nic nadzwyczajnego.