Za każdym razem, gdy piszę jakiś tekst do Informatora Konwentowego, jestem pewien, że w dyskusji pojawi się przynajmniej jedna osoba, która powie: “przecież ktoś robi to za darmo”. I wiadomo, jeśli ktoś nie pobiera wynagrodzenia, to jest całkowicie zwolniony z trzymania poziomu.
Oczywiście, gdy za coś zapłaciliśmy, to mamy do tego większy szacunek. W istocie jest to trochę mylne i zgubne, bo przecież przy obecnym natłoku kultury nawet ta za darmo zajmuje nasz czas. Płacimy godzinami spędzonymi z jakąś książką, filmem, czy na jakiejś imprezie.
Ale najgorzej, gdy sami uważamy, że gdy robimy coś za darmo, to jesteśmy zwolnieni z jakiejkolwiek odpowiedzialności za jakość. Takich głosów ciągle wiele słyszę w naszym fandomie.
Zrobiłem masę rzeczy za friko w swoim życiu, nie pobierając za nie wynagrodzenia. Były w tym dziesiątki prelekcji i konkursów, kilka konwentów, a od trzech lat prowadzę ku chwale redakcję Informatora Konwentowego.
Nie ze wszystkich rzeczy, które zrobiłem jestem dumny. Niektóre były po prostu dziwnymi eksperymentami i lepiej o nich zapomnieć. Ale nigdy nie myślałem o tych rzeczach jak o gorszych, bo zrobionych za darmo.
Za każdym razem, gdy tworzę coś dla siebie, dla serwisu czy dla konwentów, przyświeca mi jeden cel – musi to być jak najlepsze. Najlepszym wynagrodzeniem jest zadowolenie ludzi, którzy poświęcili czas, żeby chłonąć moją pracę.
Gdyby organizatorzy takiego Opolconu twierdzili, że robią imprezę darmową, więc z góry słabszą, to nikt nie chciałby na nią przyjechać, prawda? Gdyby prelegenci na konwentach, które nie oferują zniżki, wychodzili z założenia, że mogą gorzej, bo robią za darmo, to konwenty takie miałyby najgorsze programy w historii.
– No ale jak to? To ja przecież poświęcam swój czas, żeby inni mieli zabawę – zapewne pomyślą organizatorzy i prelegenci, którzy tego argumentu używają. W całej swojej dobroci zapomnieli jednak, że inni też poświęcają czas, by zaspokoić ego autora i go te kilkadziesiąt minut posłuchać czy przyjść na tworzone przezeń wydarzenie.
Prawda jest prosta. W systemie od fanów dla fanów wynagrodzenie nie jest sprawą najważniejszą. Tworząc, zawsze musimy pamiętać, że robiąc coś byle jak, zostaniemy tak samo odebrani.
Do prelegenta, który olewa przygotowanie punktu, nikt nie przyjdzie. Źle zredagowanego autora nikt nie przeczyta. A na źle zorganizowany konwent nikt nie przyjedzie. I nie wystarczy tłumaczenie, że jest za darmo. Drugiej szansy nie będzie.