W dniach 5-7 września 2008 roku w Toruniu odbył się Festiwal Fantastyki Zahcon 2008. Ostatnia edycja tego konwentu miała miejsce aż 3 lata temu – w roku 2005. Można więc powiedzieć, że dla tej imprezy było to praktycznie nowe otwarcie, także biorąc pod uwagę to, że nie odbywała się ona już tak jak kiedyś tradycyjnie w Forcie IV.
Tym razem konwent zagościł w dwóch miejscach: Szkole Podstawowej Nr 1 oraz ruinach toruńskiego zamku krzyżackiego. Oba miejsca znajdują się w ścisłym centrum miasta, oddalone od siebie o kilka minut drogi piechotą.
Pierwsze z nich to typowa przedstawicielka starego budynku edukacyjnego – dosyć przestronna, trzypiętrowa. Prócz czterech sal sypialnych (w tym jednej przeznaczonej teoretycznie tylko dla twórców programu – teoretycznie, gdyż miejsca było tyle, że nikt się nie dzielił ani z sali nikogo nie wyrzucał), swoją siedzibę miały tu gry bitewne, sala konsolowa, Games Room oraz dwie sale prelekcyjno-multimedialne.
Warunki bytowe, jakie panowały w tym miejscu, były zadowalające. Minusem był brak zasuwek i szyb w męskich toaletach (prócz jednego chlubnego wyjątku, który szybkę posiadał). Niby to sprawa drugoplanowa, ale mało kto ma ochotę w pewnych sytuacjach być obserwowany, jak nie przymierzając Miś z okienka.
Drugim miejscem konwentowym były, jak wspominałem, ruiny zamku krzyżackiego. Dzięki dogadaniu się z zarządzającymi tym terenem i jego przejęciu na potrzeby konwentu, Zahconowi udało się zachować, choć częściowo, atmosferę imprezy trochę innej niż wszystkie. W dwóch klimatycznych salach odbywały się prelekcje, na dziedzińcach pokazy rycerskie, strzelanie z łuku. Zorganizowana została też kuchnia polowa i ognisko.
W sumie nie można sobie wyobrazić lepiej położonego miejsca na zorganizowanie konwentu. Samo centrum. Dokoła sklepy wszelakiego rodzaju, restauracje, bary, jadłodajnie, pełen serwis. Do tego klimat toruńskiego Starego Miasta. Zdecydowanie ogromny plus całej imprezy to jej lokalizacja.
Wejściówka na konwent kosztowała jedynie 15 zł. Cenę taką udało się uzyskać między innymi dzięki sporemu dofinansowaniu ze strony władz miasta. Na pewno można stwierdzić, że stosunek jakości do ceny był bardzo wysoki. Przy wejściu każdy uczestnik otrzymywał kolorowy identyfikator do zawieszenia na szyi oraz informator konwentowy. Szkoda, że organizatorzy nie podtrzymali tradycji starych Zahconów i nie pokusili się o wykonanie przypinanych badży. Papierowa broszurka zawierała wszytko, co powinna, tj. opisy atrakcji, ich rozkład oraz liczne mapki terenów konwentowych i okolic. Tutaj można pokusić się o pewną uwagę – na mapach miasta, zamku i szkoły nie używano takich samych oznaczeń literowych: np. literka A oznaczała raz salę Gdanisko, raz salę multimedialną, raz wejście do lochu, raz SP nr 1 – pomyłka kosztowała zazwyczaj kwadrans spacerku w poszukiwaniu tego właściwego miejsca.
Również samo działanie akredytacji pierwszego dnia było zaskakujące – otóż w pewnym momencie (późnym wieczorem) cała ekipa organizatorów i obsługi zwinęła się z tego miejsca i zniknęła na terenie konwentu, zostawiając wejście do szkoły szeroko otwarte i przez nikogo nie pilnowanym. Podobna sytuacja miała miejsce przy wejściu na zamek. Jednakowoż po kilku godzinach do Orgów dotarły uwagi uczestników, iż przydałoby się jednak kogoś w takich miejscach zostawiać i już do końca konwentu były uczciwie pilnowane.
Trudny start dotyczył nie tylko tego. Śmieszne było to, że po zwróceniu uwagi, że w ubikacjach nie ma papieru toaletowego, otrzymywało się odpowiedź, że przecież jest w organizatorce i można sobie go wziąć w razie potrzeby. Na szczęście również to po jakimś czasie zostało rozwiązane. Zdawać by się mogło, iż ekipa organizująca imprezę przez te kilka lat przerwy troszkę zapomniała, o co należy na niej zadbać od strony czysto technicznej, i wymagała pewnego dotarcia.
Główny program Zahconu składał się z pięciu bloków prelekcyjnych. W dwóch salach multimedialnych i auli, znajdujących się w budynku szkolnym, odbywały się prelekcje ogólnofantastyczno-erpegowe, a także konkursy. Dwie pozostałe lokacje znajdowały się w ruinach zamku, tam częściej można było wziąć udział w prelekcjach przygotowywanych przez gości konwentu oraz w LARP-ach. Generalnie jednak program nie był jakoś szczególnie podzielony programowo – ot pełna różnorodność, a wybór miejsca dyktowały bardziej względy techniczne czy też chęć stworzenia ciekawego zamkowego klimatu. Dodatkowo podczas trwania konwentu miały miejsce spotkania autorskie w położonym praktycznie po drugiej stronie ulicy (obok szkoły) Empiku, również wpisane w program imprezy. W budynku SP1 działały także sale battlowe, konsolowa i Games Room. Ten ostatni był szczególnie chętnie odwiedzany przez konwentowiczów. Na zamku natomiast można było okazjonalnie obejrzeć pokazy walk bractw rycerskich, postrzelać sobie z łuku lub też uczestniczyć w ognisku i konkursie opowiadaczy.
Program imprezy można nazwać ogólnie ciekawym. Rozbicie na praktycznie trzy obiekty oddalone od siebie o kilka minut drogi powodowało, iż niestety ze względów praktycznych uczestnik miał w danym momencie mniejszy wybór. Organizatorzy problem ten rozwiązali niestandardowymi godzinami rozpoczynania się prelekcji, pomiędzy którymi umieszczano 15 min. przerwy na ewentualne przetransportowanie się. Umożliwiało to dotarcie na miejsce w określonym czasie, ale jeśli okazało się, że chciałoby się przejść na inny punkt, bo dany jednak się nie spodobał, pojawiały się problemy. To sprawa trudna do rozwiązania i chyba nie do przeskoczenia w przypadku imprez odbywających się w kilku budynkach, a organizatorzy rozwiązali ją, jak mogli najlepiej.
Minusem imprezy było na pewno zakończenie jej programu w sobotę punktami rozpoczynającymi się o godzinie 20:15 (prócz kilku LARP-ów) oraz cała niedziela, na którą składały się niepełne 3 godziny programu już od 9:00 (!).
Przez Zahcon przewinęło się 270 uczestników, w tym 60 twórców atrakcji. To dziwnie mała liczba, biorąc pod uwagę wielkość miasta Torunia. Zdecydowanie nie dopisała reklama przed konwentem. Na pewno za rok organizatorzy mogą spodziewać się co najmniej dwukrotnie większej ilości gości, poczta pantoflowa zrobi swoje i konwentowicze dowiedzą się, że Zahcon powrócił.
Po podsumowaniu uczestnicy powrócili do sal sypialnych, była to w końcu godzina 13:00 i wielu miało jeszcze sporo czasu do pociągów powrotnych. Niestety po kwadransie ekipy sprzątające delikatnie wyprosiły ludzi ze szkoły.
Reasumując – Zahcon można ocenić jako konwent dobry. Za same starania, zdobycie szkoły, dostępu do ruin zamku, załatwienie dofinansowania i inne rozwiązania logistyczne należą się wysokie noty. Spora ilość błędów organizatorskich, które tak naprawdę nie należały do niezależnych, rzutuje lekko na ocenę. Podobnież jak kilka uwarunkowań czysto technicznych, z którymi organizatorzy nie mieli za bardzo co zrobić, ale uczestnikom przyszło z nimi żyć. Mocna czwórka jest zdecydowanie oceną odpowiednią dla odrodzonego Zahconu.