„Szału nie było” – tak w trzech słowach mógłbym skomentować tegoroczny Zahcon. Była to już szósta edycja tego, legendarnego, odbywającego się w dziewiętnastowiecznym forcie pruskim toruńskiego konwentu.
Recenzję zacznę od cechy wyróżniającej Zahcon wśród innych konwentów, czyli od wyjątkowego miejsca, w którym odbywa się impreza – Fortu IV (fragmentu fortyfikacji budowanych w Toruniu przez Prusaków w drugiej połowie XIX wieku). Z całą odpowiedzialnością muszę przyznać, że ta lokalizacja powala na ziemie swym klimatem każdego szanującego się fana gier fabularnych. To po prostu idealne miejsce do rozgrywania sesji i prawdziwy raj dla prowadzących Larpy. Miejsce rozgrywania imprezy to główny i największy plus Zahconu.
Według organizatorów znajdujących się na akredytacji na tegorocznym Zahconie bawiło się 170 osób. Tak, więc był to mały, kameralny konwent. Poziom kulturalny uczestników trudno ocenić. Obyło się bez ekscesów, ale należy wspomnieć o kilku pobrudzonych wymiocinami ubikacjach i swobodnym paleniu zielska przez pewną grupę uczestników. Osobiście mi to w ogóle nie przeszkadza, ale mocno deprawuje nieletnich i stawia konwent w bardzo złym świetle.
Program Zahconu mimo kilku odwołanych prelekcji był naprawdę dobry. Kilka naprawdę fajnych atrakcji (zwiedzanie fortu, sobotnie ognisko, Noc Horrorów, Spotkanie ze Stanisławem Mąderkiem, dobrze funkcjonujący Games Room), oraz stająca na dość wysokim poziomie reszta „zwykłych” punktów sprawiło, że było, w czym wybierać. Chciałbym przekazać wyrazy szczególnego uznania prelegentom prowadzącym „Złe memy w RPG”. Po prostu klasa. Program Zahconu to duży plus.
Teraz pora na samą obsługę i ochronę, które uważam za najsłabszą część tegorocznego Zahconu. Poza akredytacją organizatorzy praktycznie nie istnieli. Nikt nie sprawdzał identyfikatorów, nie kontrolował rozrabiających uczestników. To duży minus.
Identyfikatory i informator były czytelne i klimatyczne. Nieźle wyszedł pomysł ze wstążeczkami. To plus.
Chciałbym jeszcze ustosunkować się jeszcze do zagadnienia, które nie wpływa może na ocenę, ale budzi mnóstwo emocji i komentarzy wśród uczestników konwentów: chodzi mi o akcję: 100 % bez alkoholu. Na Zahconie udało się w 50 procentach, co uważam za sukces. Tylko jak konwent reklamujący się jako „bezalkoholowy” akceptuje na swoim terenie bar z piwem? Organizatorzy twierdzą, że znajduje się on nie na terenie imprezy, ale przyznam, że jest to dosyć mętne tłumaczenie. Z drugiej strony patrząc być może organizatorzy Zahconu znaleźli „złoty środek”? Kilka piw wypitych w barze zamiast libacji to wybór mniejszego zła.
Sądzę, że Zahcon jako całość zasługuje na ocenę 3+. To niezły konwent. Chciałbym wrócić do Torunia za rok.