Impreza potrwa 2 dni (prawdopodobnie także w nocy) i planowana jest na ok. 70 graczy. Do organizatorów należą Matt, Dracan, Demonic alias Tuk, Czerwona aka Mały Kwiatuszek oraz wrocławskie stowarzyszenie Sfery. Lokację obejrzeć można, klikając w poniższe linki:
– Zdjęcia grodu z zewnątrz
– Panoramy 3D
Oficjalnym sponsorem LARPa jest firma CD Projekt RED, twórca gier „Wiedźmin” oraz „Wiedźmin 2: Zabójcy Królów”, a także sklepy ze sprzętem na LARPy: Farmerownia i Rekwizytorium.
Poza stroną www nowości można śledzić na Facebooku.
Streszczenie fabuły:
Końcówka czerwca, królestwo Verden. Zbliża się święto Midaëte, letnie przesilenie, którego obchody zaczerpnęliśmy jeszcze od elfów. W niewielkim grodzie tuż nad Jarugą, pozbawionym jakiegokolwiek znaczenia strategicznego, rozpoczęły się gorączkowe przygotowania: panny plotą wianki, panowie knują, jak je potem wyłowić, a wszyscy pospołu sposobią się do poszukiwania legendarnego kwiatu paproci, którego odnalezienie ma ponoć przynieść szczęście.
Sielankowy nastrój tego prowincjonalnego miejsca naruszają jednak wydarzenia, których nikt się tutaj nie spodziewał.
Jednym z nich jest przyjazd ważnych gości ze stolicy – możny rycerz z obstawą, w dodatku w towarzystwie rozkapryszonej magiczki. Dziw nad dziwy, bo w grodzie ważnych person nie było nawet w czasach, których najstarsi dziadowie nie pamiętają. Musowo jakoweś wielkopańskie fanaberie, choć namiestnik przyjął ich w gościnę bez szemrania. Krążą plotki, jakoby w grę wchodziła nawet niejaka politryka!
Tymczasem pomylony eremita bredzi coś o końcu świata, wieszcząc i strasząc. Póki co jednak nikt się nim nie przejmuje.
Nieludzie w grodzie z pozoru spokojne jak zawsze, ale bo to kto wie, czy im ufać można, czy już do bandy Wiewiórek się zwerbowali? Każdy wszak duma, że wszystko co złe, to przez elfy. I balwierzy, jak dodają złośliwcy. Może już dawno kucharz niziołek nas podtruwa?
Od czasu wojny z potężnym cesarstwem Nilfgaardu także minął już szmat czasu i wspomnienia powoli zacierały się w pamięci, jednak dzisiejszego ranka odżyły. W stronę grodu zmierza właśnie grupa Czarnych, która wysiadła była ze statku przy naszym brzegu. Zbyt mała, by ktokolwiek mógł pomylić ją z wojskiem, jednak do ludzi jeszcze nie dotarła myśl, że najeźdźcę z dalekiego południa należy teraz traktować jak sąsiada i partnera do rozmów. A okazać się może, że wraz z Nilfgaardczykami przyjdzie nam świętować Midaëte. Może dlatego przywieźli ze sobą truwera z lutnią zamiast żołdaka z włócznią?