Od momentu rozpoczęcia mojej przygody z RPG wiele się w tym hobby w Polsce zmieniło. Z rynku zniknęło wielu wydawców, serwisy tematyczne powymierały, komunikacja przeniosła się do social media, a nowa Magia i Miecz zawiodła nasze oczekiwania. Jednak w mojej około dwudziestoletniej karierze rpgracza, mimo ogromnego potencjału na to, nie pojawiła się żadna nagroda stworzona specjalnie dla naszego grajdołka.
Literaci mają Zajdle i Żuławie, planszówkowcy “Grę Roku”. Istnieje nagroda dla aktywistów fandomu fantastycznego imienia Papiera, ŚKF od lat przyznaje Śląkfę. Tymczasem RPG-owcy kłócą się na pipie (Facebookowa grupa Panie i Panowie, zagrajmy w RPG) po co inne systemy, skoro jest Warhammer. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że złote lata naszego hobby w tym smutnym kraju są już za nami. Przegapiono moment, w którym stworzenie takiej nagrody, byłoby banalnie proste.
Mamy co prawda konkursy na najlepszych mistrzów gry, rpgraczy czy drużynę, ale powiedzmy sobie szczerze, to często kompletnie niepotrzebne inicjatywy. Ich celem jest promowanie grania w konkretny sposób, a nie samego hobby. Wychodzi to zresztą różnie, nierzadko (hehe) blokując dostęp do sesji dla osób, których konkursy nie interesują.
Dlaczego w zasadzie fajnie byłoby mieć taką nagrodę? W końcu obecnie na rynku pojawia się k4 systemów rocznie, które kupuje 2k100 osób. To niestety smutna rzeczywistość naszego fandomu, który swego czasu kupował wielotysięczne nakłady podręczników. Dziś ta zabawa jest mało opłacalna. Zdecydowanie więc nie ma za bardzo sensu nagradzanie samych gier wydanych u nas.
Skoro już wiemy, że wydawanie gier w Polsce to raczej hobbystyczne zajęcie, powinniśmy wspierać je jak się da. Oczywiście nie mówię tu o kupowaniu wszystkiego jak leci, bo to jest bez sensu. Ten etap mamy już za sobą i bardzo dobrze. W końcu nie ma uniwersalnych gier dla każdego.
Nagroda mogłaby być właśnie takim punktem wspierającym, pokazującym, że ktoś docenia pracę ludzi. Systemów mamy mało, ale nikt nie broni rozciągnąć tego na aktywistów działających w światku czy inicjatywy promujące RPG. Tych mamy już całkiem sporo, choć niekoniecznie o wszystkich było głośno – obozy RPGowe, małe konwenty tylko z sesjami, wydarzenia promujące RPG, ludzie wydający swoje małe gry, blogerzy i vlogerzy. Wcale nie ma nas tak mało, choć z aktywnością jest różnie. Jest w czym wybierać, prawda?
Na pewno nie chciałbym, żeby był to plebiscyt. Przynajmniej nie w obecnej sytuacji, gdy ludzi, którym zależy, jest naprawdę niewielu. Pytaniem jest też wygląd regulaminu przedsięwzięcia, który jasno by określał jak powinna obradować kapituła.
Pozostaje też pytanie, kto by sponsorował nagrodę? Kto zająłby się organizacją? Czy przy obecnej sytuacji na rynku znalazłby się inwestor, który być może miałby z tego zysk w przyszłości? Czy w ogóle istnieją w naszym kraju firmy, które myślą tak długofalowo?
Być może właśnie brak decyzyjności spowodował, że w naszym rpgrajdołku istnieje taka dziura. Gdy temat powraca w dyskusjach, ludzie powtarzają, że nie jest to nam wcale potrzebne. Według mnie nie jest to prawdą, zwłaszcza jeśli dla wielu z nas największą gratyfikacją jest “dziękuję”. A nie da się tego lepiej zrobić niż przez nagrodę.